Polska

Widmo bankructwa nad InPostem czy wyrachowanie nowego inwestora?

Grzegorz Ułan
Widmo bankructwa nad InPostem czy wyrachowanie nowego inwestora?
Reklama

Utrata kontraktu na przesyłki sądowe przez InPost nie była ostatnim ich problem, właściwie zapoczątkowała całe pasmo nieszczęść. Od konieczności restrukturyzacji, rezygnacji z przesyłek listowych, sprzedaż ciążącej im spółki Bezpieczny List, której pracownicy dopiero teraz zaczynają odzyskiwać zaległe pensje z okresu wakacji zeszłego roku, po spadek wartości akcji na giełdzie.

Ostatnio InPost ogłosił wezwanie do wykupienia przez Advent International wszystkich akcji Grupy Integer i wycofanie z giełdy. Problem w tym, że akcjonariuszom nie odpowiada cena wezwania, którą ustalono na poziomie 9,5 zł za akcję InPostu i Integera za 41,10 zł, czyli poniżej obecnego kursu. Niejako aby "zachęcić" akcjonariuszy do sprzedaży akcji, Zarząd Integera zawarł w wezwaniu ostrzeżenie:

Reklama

W ocenie Zarządu w takim przypadku a w konsekwencji w przypadku braku inwestycji wskazanych przez Wzywających w dokumencie Wezwania istnieje ryzyko braku możliwości kontynuowania działalności przez Spółkę w okresie następnych 12 miesięcy.

Jak wyliczył Bankier.pl, Grupa ma całkiem pokaźną liczbę zobowiązań do spłaty:

Integer ma w najbliższym czasie do uregulowania zobowiązania kredytowe w kwocie 26,3 mln zł – termin spłaty mija 31 marca 2017 r. Dodatkowo do końca maja 2017 roku musi wykupić obligacje za 20 mln zł, do połowy czerwca 2017 roku obligacje w kwocie 30 mln zł i do połowy grudnia w kwocie 15 mln zł. Dodatkowo fundusz inwestycyjny PZU posiada możliwość realizacji opcji put na akcję spółki EasyPack należącej do Integer.pl wartej 27 mln euro.

Można powiedzieć, że są pod murem, jednak okoliczności i terminy wezwania dziwnym trafem kolidują z innymi poczynaniami Grupy i nowego inwestora. Paczkomaty to biznes, który nadal się kręci i przynosi dochody, dzięki temu znalazł się inwestor, który chce spłacić te zobowiązania i jeszcze zainwestować w rozwój InPostu, więc musi mieć wiedzę na temat potencjału tego biznesu. Dość wyraźnie widać tu działania zmierzające do odsunięcia obecnych akcjonariuszy od potencjalnych zysków w przyszłości.

Ponadto, przykrego smaku dodaje do całego zamieszania fakt przesunięcia publikacji raportu rocznego z 11 kwietnia 2017 roku na 21 kwietnia 2017 roku. A to jednocześnie pokrywa się z terminem wezwania, które trwa do 19 kwietnia. Akcjonariusze więc zmuszeni są podjąć tak ważną decyzję na bazie wiedzy o finansach spółki sprzed ponad pół roku. Jak słusznie zauważa Bankier.pl, zasadne i uczciwe podejście do tematu powinno owocować jak najszybszym poinformowaniem akcjonariuszy o aktualnym stanie Grupy i opublikowanie raportu jeszcze przed upłynięciem terminu wezwania.

Kiedy pisałem prawie rok temu o ciemnych chmurach nad InPostem, w podsumowaniu żywiłem nadzieję, że się podniosą, bo to polska firma i powinniśmy ją wspierać.

To polska firma, której istnienie przyczyniło się przecież do wzrostu konkurencyjności oferty Poczty Polskiej, nie chciałbym więc szerzyć tu jakieś pesymistycznych wizji. Mam szczerą nadzieję, że w najbliższym czasie skupią się jednak na tym, co im wychodzi najlepiej, czyli na Paczkomatach i na tym zbudują od nowa solidne fundamenty pod dalszy rozwój spółki.

Reklama

Patrząc jednak na ostatnie poczynania tej firmy czy nowego inwestora, należy sobie zadać pytanie, czy InPost to nadal polska firma, która troszczy się o dobro klientów, akcjonariuszy czy swoich pracowników? Rafał Brzoska jest twarzą Paczkomatów, które Polacy pokochali, ale tak naprawdę stoi teraz za tym fundusz (Rafał Brzoska zostanie z 29,99% akcji Integera), który obiecuje uratować biznes, ale nie chce się tym z nikim dzielić. Można powiedzieć, że tak działa biznes, trzeba być twardym i bez względu na wszystko go ratować. Jednak styl, kultura i forma, jak dla mnie, pozostawiają wiele do życzenia.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama