Wenus jest nazywana siostrzaną planetą Ziemi i miejscem... pełnym skrajności. Atmosfera planety jest gęsta i toksyczna, temperatury sięgają 470 stopni Celsjusza, a ciśnienie na powierzchni jest ponad 90 razy większe niż na Ziemi. Nie można jednak nazwać Wenus "bezużyteczną", bo nawet poprzez tego typu charakterystykę, zdaje się ona sporo mówić o przeszłości, a nawet... przyszłości Układu Słonecznego. Właśnie dlatego naukowcy coraz częściej wspominają o niej w roli wdzięcznego obiektu w badaniach.
![Tak może wyglądać eksploracja Wenus. Absolutnie egzotyczna technologia!](https://static.antyweb.pl/img/w_1250,h_550/wp-content/uploads/2025/02/nasa-N3BQHYOVq5E-unsplash-6.jpg)
Na pierwsze miejsce wysuwają się tu działania grupy VExAG (skrót od: Venus Exploration Analysis Group), która całkiem intensywnie pracuje nad strategią eksploracji tej planety. W kręgu zainteresowań w tym kontekście znajdują się m.in. wysokoodporne lądowniki, balony atmosferyczne i precyzyjne radary skanujące powierzchnię. Korzystając z takiej (na razie egzotycznej) technologii, w przyszłości zapewne odkryjemy, jak Wenus zmieniała się na przestrzeni miliardów lat i jakie tajemnice może jeszcze skrywać.
Mars jest passé
Są naukowcy, którzy uważają, iż Mars odrobinę niesłusznie zgarnia większość uwagi badaczy zainteresowanych eksploracją kosmosu. Spójrzmy na m.in. Venus Emissivity, Radio science, InSAR, Topography, And Spectroscopy (co ładnie się składa na VERITAS) jest projektem NASA, który pozwoli stworzyć niezwykle precyzyjne mapy powierzchni Wenus i przeanalizować jej geologię. Równolegle działa zespół Deep Atmosphere Venus Investigation of Noble gases, Chemistry, and Imaging (tu naukowcom udało się uzyskać skrótowiec: DAVINCI). To projekt, który wysłanie sondy, która będzie stopniowo opadać w atmosferze Wenus, by zebrać kluczowe dane dotyczące jej składu chemicznego i warunków fizycznych.
ESA w ramach projektu EnVision nie stoi z boku i konstruuje badanie, które obejmie analizę planety od jądra aż po atmosferę. W ramach współpracy z NASA dostarczony zostanie radar VenSAR, który pomoże w badaniach powierzchni. Wszyscy naukowcy zamierzają ze sobą współpracować i wspólnie odpowiedzieć na pytania, które obecnie nurtują całą rzeszę i hobbystów i badaczy. W tym to najważniejsze: "Czy Wenus była kiedykolwiek planetą przyjazną życiu, lub takowe życie nosiła?". Mało kto jest na tyle odważny, by bez wahania odpowiedzieć na to pytanie tu i teraz, z pełnym przekonaniem.
Bez egzotycznych technologii ani rusz
Badania Wenus stanowią ogromne wyzwanie technologiczne. Lądowniki, które dotychczas badały jej powierzchnię, wytrzymywały tam średnio... kilka godzin. Jak więc efektywnie prowadzić badania, podczas gdy to, co konstruujemy na Ziemi, zwyczajnie nie daje sobie rady w tak ekstremalnym środowisku?
Naukowcy chcą wykorzystać w tym celu m.in. balony atmosferyczne, które mogą unosić się w chmurach Wenus przez wiele miesięcy, zbierając cenne dane. Wracając do lądowników, naukowcy zamierzają opracować takie, które dzięki wyrafinowanej elektronice odpornej na wysokie temperatury będą mogły działać nawet kilka dni. Dalej niewiele, ale to wciąż kilka razy więcej, niż w dotychczasowych misjach.
Sugeruje się także wykorzystanie latających dronów i samolotów, zdolnych do eksploracji atmosfery Wenus na różnych wysokościach. Kluczowe będą tutaj ultranowoczesne, odporne materiały i efektywne źródła energii — w ten sposób przyszłe misje obejmą nie tylko przestworza Wenus, ale i jej iście piekielną powierzchnię.
O jaką stawkę toczy się ta gra? Niektóre modele sugerują, że w przeszłości mogły istnieć na Wenus całe oceany, a warunki były znacznie łagodniejsze. Jeśli tak było, to co sprawiło, że planeta zamieniła się w coś na wzór arcytrudnego poziomu z Dooma? Badaczami rządzi nie tylko ciekawość: uważa się, że w ten sposób będziemy w stanie przewidzieć przyszłość dla Ziemi. Być może nas czeka podobny los — wiedząc o tym, co stało się na Wenus, będziemy mogli odpowiednio zareagować.
Czytaj również: Naukowcy mówią, że ta egzoplaneta jest… „puszysta”. O co w niej chodzi?
Prędzej, czy później
Obecne wysiłki mogą wydawać się zadowalające, ale superważne i tak będą docelowo rozwiązania pozwalające na eksplorację in situ. Tym bardziej że Wenus od lat pozostaje słabo zbadana. Nie pomaga to, że wygląda 1:1 jak siedziba samego diabła, niemniej i tak kuszą nas odpowiedzi na fundamentalne pytania dotyczące ewolucji skalistych planet. Niewykluczone, że dowiemy się więcej również i o egzoplanetach, które dopiero teraz zaczynamy odkrywać "na poważnie". Jest więc o co się bić.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu