Rzeczywistość rozszerzona

"Wejście" na Mount Everest nigdy nie było prostsze. Zakładasz gogle i idziesz. Proste?

Jakub Szczęsny
"Wejście" na Mount Everest nigdy nie było prostsze. Zakładasz gogle i idziesz. Proste?
Reklama

Gdzie byłem dzięki nowym technologiom? W Call of Duty i serii STALKER zwiedziłem Prypeć i CzAES. Jako Agent 47 miałem okazję wybrać się do Hongkongu, na Sycylię i do Rumunii. Obstawiam, że z grami zwiedziłem niemały kawałek świata - na pewno dużo większy niż w realnym świecie. Wejście na Mount Everest nigdy nie było moim marzeniem, ale bym nie pogardził, gdyby pominąć ogólne ryzyko takiej wyprawy.

Gogle wirtualnej rzeczywistości - czyli Mount Everest na wyciągnięcie ręki

Ograniczenia technologii VR są podyktowane już właściwie tylko inwencją osób tworzących nań treści. Przeniesienie się do alternatywnego świata wytworzonego przez współczesną elektronikę, zniesienie pewnych granic między symulacją, a światem realnym to bodaj najciekawsze osiągnięcie technologii ostatnich lat. I choć ta dziedzina rynku jeszcze nie weszła na dobre do technicznego mainstreamu, możemy już mówić o "epoce VR", która z pewnością zmieni to, jak będziemy konsumować treści w przyszłości. Na te wyzwania musi odpowiedzieć telewizja, kinematografia, a także niezależni twórcy operujący w Sieci.

Reklama

Ludzkość też ma swoje ograniczenia - nasza historia to sukcesywne pokonywanie granic - wytrzymałości fizycznej oraz psychicznej, tworzenie przełomowych wynalazków, konstruowanie nowych idei. Nawet nasza planeta stała się dla nas w pewnym momencie za ciasna - stanęliśmy na Księżycu i chcemy to samo zrobić na Marsie. Kiedyś się uda, na pewno.

Dla zwykłego śmiertelnika wejście na Mount Everest może być zadaniem arcytrudnym. Zresztą, pod najwyższym szczytem na świecie znajduje się około 200 ciał śmiałków, którzy nie zdołali pokonać brutalnej natury. I głównie z tego powodu nie chciałbym wypowiedzieć wojny naturze. Dla mnie szczytem pokonania granic mojego strachu jest latanie samolotem, czy spojrzenie w dół z ogromnej wysokości. I na tym swoje boje z naturą kończę. Czy chciałbym zobaczyć świat z samego "dachu"? Pomijając trudności związane z wejściem na ten szczyt, na pewno.

Zróbmy sobie wirtualną rzeczywistość na wzór Himalajów

Wyżej mówiłem o inwencji osób tworzących treści dla wirtualnej rzeczywistości. Około 4000 osób na przestrzeni ostatniego stulecia zdołało wejść na Mount Everest. To wydaje się być dużo, ale wcale dużo nie jest. Dzięki osiągnięciom technologii takich osób może być odrobinę więcej.

Sólfar Studios z Islandii chce przybliżyć pasjonatów wirtualnej rzeczywistości do Himalajów i pozwolić im na przeniesienie się do surowego, niebezpiecznego, choć magicznego klimatu Mount Everestu. Oczywiście - bez wszystkich, raczej mało przyjemnych bolączek takiej wyprawy. Z pomocą Everest VR każdy będzie mógł zdobyć ten szczyt i nie porachować sobie kości. Oczywiście, wyzwaniem będzie połączenie fotorealistycznych widoków w grze z nieskomplikowaną i dającą wiele radości rozgrywką. Osiągnięcie tego szczytu zajmie kilka godzin - wrażenia? Ponoć bezcenne.

Nie spodziewajmy się zatem pełnego symulatora zdobywania szczytu. Nacisk kładziony jest głównie na widoki, które w tej grze mają być stosowną nagrodą za wykonanie głównego celu wyprawy. Z pomocą fotografii w wysokiej rozdzielczości oraz Unreal Engine 4, gracze korzystający z Oculus Rift, PlayStation VR, czy HTC Vive będą mogli przeżyć swoją misję zdobywania szczytu.

To dzieło będzie ukoronowaniem naczelnej misji technologii wirtualnej rzeczywistości

Właśnie z taką misją podchodzili twórcy technologii VR. Być tam, gdzie dotrzeć jest trudno. Doświadczyć tego, czego spróbowanie jest prawie niemożliwe. Nie każdy ma czas (oraz pieniądze) na to, by wejść na Everest. Nie każdy zwiedzi rafę koralową, czy przejdzie po wąskim moście między budynkami. VR umożliwia nam spróbowanie tych wrażeń - bez konsekwencji związanych z wypadkiem, bez konieczności wydawania mnóstwa pieniędzy. Wystarczy wziąć sobie owe "doświadczenie" z półki sklepowej i voila.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama