Nauka

Webb zrobił pierwsze takie zdjęcie planety poza Układem Słonecznym

Jakub Szczęsny
Webb zrobił pierwsze takie zdjęcie planety poza Układem Słonecznym
Reklama

Każde wielkie odkrycie zaczyna się od mocnego kadru. Wyobraź sobie planetę oddaloną o 110 lat świetlnych, orbitującą spokojnie wśród pierścieni kosmicznego pyłu. To właśnie uchwycił kosmiczny teleskop Jamesa Webba. Oto historia pierwszej egzoplanety dostrzeżonej przez ów teleskop.

Układ TWA7 ma zaledwie sześć milionów lat – to niemowlę w kosmicznych kategoriach. Gwiazda jest otoczona dyskiem pyłu i gruzu, przypominającym gigantyczne pierścienie Saturna, tyle że w skali całego układu planetarnego. W centrum tego fascynującego obrazu błyszczy jeden punkt – planeta TWA 7b. To właśnie ona stała się bohaterką przełomowego odkrycia. Obserwujemy układ w niemowlęctwie, więc mamy unikalną szansę śledzić procesy, które ukształtowały także nasz własny świat. Realnie, owa planeta jest tu i teraz starsza o 110 lat. To w kontekście skali kosmosu, niewiele.

Reklama

Przekroczyć granice niemożliwego

Bezpośrednie obrazowanie planet poza Układem Słonecznym od zawsze było astronomicznym Mount Everestem. Planety są ciemne, gwiazdy – oślepiająco jasne. Wyobraź sobie reflektory samochodu w nocy – spróbuj zobaczyć muchę lecącą obok lampy. Trudne? No, eufemistycznie mówiąc, niezbyt proste. Astronomowie mają podobny problem. Dzięki specjalnej nakładce na teleskopie Jamesa Webba, zespół zamaskował oślepiające światło gwiazdy, odsłaniając planetę ukrytą w cieniu.

Technologia zastosowana przez zespół teleskopu Webba nie przypomina niczego, co znamy z poprzednich misji. Specjalna nasadka teleskopowa symuluje efekt zaćmienia, pozwalając spojrzeć bezpośrednio na obiekty orbitujące blisko gwiazdy. Tak właśnie dokonaliśmy zobrazowania układu TWA7 "od góry", jakbyśmy patrzyli na model 3D z lotu ptaka.

I tak oto ujrzeliśmy trzy koncentryczne pierścienie pyłu i gruzu – ślady planet, które swoją grawitacją porządkują materię wokół gwiazdy. TWA 7b jest pierwszą planetą, którą udało się bezpośrednio zaobserwować, i najmniejszą z dotychczas uchwyconych w taki sposób – około dziesięciu razy mniej masywną od poprzednich rekordzistek.

Jak powstał nasz "kosmiczny dom"?

Dlaczego TWA 7b jest dla nas tak ważna? Ponieważ jest jak okno w przeszłość Układu Słonecznego. Planeta przypomina Saturna, gazowego giganta, który krąży w dużej odległości od swojej gwiazdy. Jej orbita wynosi około 50-krotność odległości Ziemi od Słońca, a okres obiegu jej macierzystej gwiazdy, to setki lat. Oglądając TWA 7b, astronomowie widzą, jak wyglądał nasz układ w czasach, gdy Ziemia była jeszcze tylko pyłem i skalistymi odłamkami.

Bezpośrednie obserwacje zmieniają praktycznie wszystko. Dzięki nim precyzyjniej szacujemy, jak często i jak szybko tworzą się planety. Przekładając na ludzki język: możemy lepiej zrozumieć nasze miejsce we Wszechświecie i szanse na odnalezienie innego życia. Aczkolwiek, tak dobre odkrycia często zaskakują teoretyków, zmuszając ich do rewizji dotychczasowych modeli powstawania układów planetarnych. Jednym da to mnóstwo radości, innym przyniesie naukowy ból głowy.

Czytaj również: Teleskop Webba uchwycił rodzące się planety. Każda na innym etapie życia

Co dalej?

Astronomia wkracza właśnie w erę bezpośrednich obserwacji planetarnych. Teleskop Jamesa Webba pokazał, że jest do tego idealnym narzędziem. Jego odkrycia będą się mnożyć właściwie w nieskończoność, a każda nowa planeta to kolejny fragment układanki, która pozwoli określić nasze miejsce w kosmicznej historii.

Reklama

Teleskop Webba po raz kolejny udowadnia nam, jak dobrą i ważną jest inwestycją w kontekście rozwoju nauki. Jeśli ktokolwiek jeszcze wątpi w zasadność projektu, którego jest głównym bohaterem, powinien porzucić wszelkie wątpliwości.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama