Android

Wdrożenie nowego Androida to nie hop-siup. Sony pokazuje jak wygląda cały proces

Paweł Winiarski
Wdrożenie nowego Androida to nie hop-siup. Sony pokazuje jak wygląda cały proces
15

"Nienawidzę firmy xxx, mam flagowca, a wciąż nie dostałem nowego Androida" - kto z nas nie powiedział tego albo głośno, albo w myślach. Sony postanowiło wyjaśnić dlaczego tak się dzieje pokazując, że proces tworzenie i wdrażania nowego systemu operacyjnego to nie tak zwane "hop-siup".

W listopadzie posiadacze smartfonów Sony Xperia XZ2, XZ2 Premium, XZ2 Compact, Xperia XZ Premium, Xperia XZ1 oraz Xperia XZ1 Compact mają otrzymać Androida Pie. Tak przynajmniej brzmi na chwilę obecną oficjalne stanowisko firmy i trzymam kciuki, by nie było żadnych poślizgów. Z tym bywa niestety różnie i nie mówię tu konkretnie o Sony - zdarzały się przecież na rynku smartfonów sytuacje, kiedy były obsuwy z premierą nowego systemu, później duża część posiadaczy telefonów musiała czekać - a ostatecznie soft był tak awaryjny, że aktualizację telefonu można było traktować tylko w kategoriach błędu. Zgadniecie o jakiego producenta chodzi?

Ja wiem, że tego typu pomysły powinno się traktować przede wszystkim jako usprawiedliwienie dla firmy, ale Sony przygotowało bardzo fajną i ciekawą infografikę, która pokazuje jak wygląda proces przygotowywania, testowania i wdrażania nowego Androida.

Pierwszym etapem jest przesłanie przez Google PDK, czyli Platform Develompent KIt - to kolekcja plików źródłowych, dzięki którym producent oprogramowania dedykowanemu telefonom konkretnej firmy może rozpocząć proces testów i optymalizacji.

Prawdziwa praca rozpoczyna się dopiero gdy nowy Android ujrzy już światło dzienne. Wtedy właśnie jest instalowany na urzązeniach firmy.

Etap o tajemniczej nazwie HAL to nic innego optymalizacja oprogramowania by działało ze wszystkimi procesorami obecnymi w telefonach danego producenta.

Czwartym etapem jest implementacja podstawowych funkcjki smartfona - takich, jak rozmowy telefoniczne, wiadomości i połączenie z internetem.

W kolejnym etapie Sony dodaje do systemu swoje autorskie rozwiązania - jeśli używaliście kiedyś telefonu z serii Xperia to wiecie, że japońska nakładka różni się od pozostałych i firma cały czas decyduje się implementować w niej wiele własnych rozwiązań czy elementów graficznych. To teraz programiści zajmują się między innymi ekranem blokady, kontaktami, aparatem, systemami Stamina czy Xperia Assist.

Punkt 6 to testy. Wewnętrzni pracownicy firmy otrzymują telefony z zainstalowanym systemem operacyjnym wraz z dodatkami znanymi z Xperii i rozpoczyna się proces testowania. Na tym etapie system może być jeszcze niestabilny lub pozbawiony niektórych funkcji. To właśnie wtedy wyłapywane są największe problemy. W pewnym momencie testy wychodzą poza firmę - na tym etapie największe znaczenie ma stabilność systemu i zużycie energii. Jeśli wszystko jest w porządku, rozpoczyna się proces występowania po certyfikaty.

Drugą fazą są właśnie certyfikaty, które należy uzyskać zanim oprogramowanie trafi do użytkowników. Mowa tu między innymi o standardach transmisji Bluetooth i WiFi. Do tego dochodzi etap współpracy z operatorami - część z nich potrzebuje specyficznych wersji oprogramowania. Operatorzy pomagają również w testach przeznaczonych dla ich użytkowników wersji systemu operacyjnego i jeśli wszystko działa tak, jak powinno - przyklepują swoją akceptację.

Kiedy wszystkie certyfikaty zostaną uzyskane, a zgody wyrażone - przychodzi pora na oficjalny start, czyli wypuszczenie softu do użytkownika końcowego. Wtedy właśnie smartfon wysyła Wam informację, że można już pobrać nowe oprogramowanie.

Jak więc sami widzicie sprawa jest trochę bardziej skomplikowana niż może się wydawać, a infografika na pewno rozjaśni temat osobom, które myślą, że Google wysyła gotowy system, a producent smartfona po prostu dokleja na szybko swoją nakładkę i może puszczać soft w świat. Szkoda, że powyższy schemat nie nakreślił choć poglądowo czasu, jaki poświęcany jest konkretnym czynnościom, dałoby to zdecydowanie lepszy obraz na cały proces. No i pozostaje pytanie czy w takim razie nie lepiej w ogóle zrezygnować z nakładek? Nie dość, że smartfon na pewno by za takie odciążenie podzespołów podziękował, to skróciłby się też czas oczekiwania na nową wersję systemu operacyjnego.

źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu