Android Pie Go to najnowsza wersja zoptymalizowanego pod kątem najsłabszych sprzętów systemu operacyjnego. Google rzeczywiście się przyłożyło do oprogramowania i widać, że dobrze rozumie, że najtańsze smartfony też powinny w miarę płynnie działać.
Budżetowce będą miały Android Pie szybciej niż flagowce. Oto Android Pie Go
Ogromna popularność low-endów
Najwięcej zawsze mówi się o flagowcach, w których to możemy liczyć na szereg nowości, interesujących rozwiązań oraz nowatorskich funkcji. W dodatku to na nich skupiają się też działania marketingowe, ale prawdziwie potężny segment rynku ukrywa się nieco w cieniu. Dokładniej mówiąc, chodzi o budżetowce.
Najtańsze telefony korzystają z prestiżu najdroższych danej marki. Na dobrą sprawę Galaxy to Galaxy, LG to LG, a Sony Xperia to Sony Xperia, podobnie jak Huawei. W końcu te pozostałe literki niewiele zmieniają. Paradoksalnie w podobny sposób patrzy sporo nabywców i za sprawą reklamy topowego modelu, decydują się na coś bardziej atrakcyjnego cenowo. Szczególnie na rynkach rozwijających tanie smartfony to hit i w takich Indiach czy Brazylii sprzedają się w milionach sztuk.
Recepta na lagdroida
W przeszłości naśmiewano się z Androida, określając go mianem lagdroida i temu podobnych, ale Google udało się wreszcie dopracować swój system. Problem jednak pozostał na najsłabszych sprzętach. Próbowano coś działać, nawet z myślą o nich wprowadzono program Android One, ale ostatecznie zmienił on swoją formę. Tu ratunkiem okazał się Android Go.
Lżejsza wersja oprogramowania z licznymi optymalizacjami zdaje się być trafioną decyzją. Zapowiedziano już, że pojawi się ponad 200 nowości z Android Pie Go, które trafią do sprzedaży w ponad 120 krajach. Dzięki temu low-endy staną się lepsze. W końcu kupując coś za około 300 złotych nie będziemy skazani za beznadziejne zaprojektowane konstrukcje, a coś co działa. W tej klasie nie liczą się fajerwerki, a zwykła niezawodność.
Android Pie Go i dalsza dieta
Już pierwsza wersja Go zajmowała w całości dokładnie 3 GB. Dla porównania standardowy Android Oreo zajmował minimum 4,5, natomiast teraz Android Pie Go schodzi już do wyniku 2,5 GB. Tu przedstawiciele Google wspominają o dostosowaniu pod kątem urządzeń z nawet 4 GB pamięci wbudowanej, jednak moim zdaniem pozostaje to stanowczo zbyt mało. W dodatku wreszcie będziemy mogli liczyć na nowości z ekranem o rozdzielczości nawet HD, a do biedniejszych państw trafiać będą wersje bez LTE, jedynie z 3G. Cięcie kosztów produkcji musi być.
Najwięcej zmian objęło aplikacje. Mamy ulepszone Google Go, zdolne zaznaczać najważniejsze fragmenty wiadomości, Youtube Go z galerią pobranych filmów i ze zmniejszonym zużyciem danych, Mapy Go z poprawkami w obrębie samej nawigacji czy Files Go pozwalające wysyłać dane z użyciem P2P. Dalej mamy dialer rozpoznający niebezpieczne numery i wykrywające spam, a program Wiadomości stracił na wadze dwukrotnie.
Najważniejsze jest to, że Android Pie Go pojawi się od razu na wielu low-endach. W tej sytuacji najpewniej okaże się, że flagowce dalej działają pod kontrolą starszego Oreo, a najtańsze telefony mogą już cieszyć się z dobrodziejstw Pie. Wątpię, że ktoś by to przewidział jeszcze kilka lat temu.
Jeżeli chodzi o ceny, to najwięcej u nas powinno pojawić się smartfonów z zakresu cenowego 50 - 100 dolarów. W Indiach jednak granica spadnie do 30 - na tamtejszym runku Google musi konkurować z feature phone'ami. Paradoksalnie w tamtych warunkach prostsze sprzęty oferują więcej niż ich bardziej inteligentni kuzyni.
źródło: Softpedia
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu