Samochód Waymo, firmy testującej swoje autonomiczne rozwiązania na ulicach San Francisco, brał udział w incydencie w którym potrącony został pieszy.
Lata mijają, ale wraz z nimi nie mijają kontrowersje związane z wypadkami w których udział biorą autonomiczne samochody. To dopiero początek tej technologii — a obawy o bezpieczeństwo na drogach, zarówno pieszych jak i innych kierowców, wydają się być naturalne. Po każdej, nawet najmniejszej stłuczce, z Teslą na autopilocie w roli głównej, w mediach na nowo zaczyna się wrzawa.
Ale nie oznacza to, że inne firmy mają w tym temacie taryfę ulgową. Waymo także wszyscy patrzą na ręce. Kilka dni temu, jak poinformował jeden z Redditowiczów na /r/sanfrancisco, jeden z jego sąsiadów będąc pieszym został potrącony przez autonomiczny samochód.
Nikt chyba nie jest specjalnie zaskoczony, że o sprawie w mig zrobiło się głośno — a wszystko podkręcało jeszcze zdjęcie zrobione przez autora wpisu, podobnie jak sensacyjne relacje naocznych świadków. Po tym jak sprawa nabrała rozgłosu, Waymo oficjalnie zabrało głos w sprawie — i odpowiedziało na jeden z twitterowych wpisów. Katherine Barna, z PR Waymo, napisała:
Wiemy o tym incydencie z udziałem pojazdu Waymo, który jechał w trybie manualnym, i kontynuujemy dochodzenie przy współpracy z lokalnymi władzami.
Wynika z tego, że do incydentu doszło z winy kierowcy siedzącego za kółkiem. Sprawa jest ciągle badana, na miejscu pojawiło się wiele służb. Z pozytywnych wieści — potrącony pieszy trafił natychmiast do lokalnego szpitala, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Młoda technologia i brak społecznego zaufania - nikogo więc nie powinno specjalnie dziwić, że każdy incydent z samochodami które potencjalnie mogą poruszać się autonomicznie budzi tyle emocji. Tym razem nie stało się nic poważnego - i całe szczęście.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu