VOD

W powietrzu – proszę nie sprzątać pokładu, serial Apple znów pozamiatał

Patryk Koncewicz
W powietrzu – proszę nie sprzątać pokładu, serial Apple znów pozamiatał
12

Gdy samolot brytyjskich linii lotniczych zostaje przejęty przez grupę terrorystów, odpowiedzialność za pasażerów spada na sprytnego negocjatora.

Filmy i seriale o porwaniach samolotów bazują na utartych schematach, ale mają ten niepowtarzalny klimat. Setki pasażerów uwięzionych tysiące metrów nad ziemią, pozbawieni łączności i nadziei, zdani na łaskę nieobliczanych porywaczy. Apple serialem „W powietrzu” koła na nowo nie wymyśliło, ale znane motywy zanurzyło w wysokobudżetowym sosie z dodatkiem świetnej gry aktorskiej – typowym dla swoich oryginalnych produkcji.

Polecamy na Geekweek: USA przeprowadziły ćwiczenia wojny partyzanckiej. W manewrach brali udział Polacy

Trzymający w napięciu thriller od twórców serialu Lupin

„W powietrzu” to brytyjsko-amerykański serial z pogranicza dramatu i thrillera, autorstwa Jim Smitha i George’a Kaya – tych panów możemy kojarzyć między innymi z pracy nad netfliksowym Lupin i Criminal. Produkcja opowiada o porwaniu samolotu pasażerskiego przez terrorystów, realizujących dopracowany w każdym calu plan – a przynajmniej tak im się wydaje. Gdy jednak w wyniku kompletnego przypadku sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, do akcji wkracza Sam Nelson (Idris Elba) – wybitny negocjator korporacyjny, który pod płaszczykiem kooperacji z przestępcami próbuje zyskać jak najwięcej czasu.

Polecamy: "Idol" znów bulwersuje. Piąty odcinek będzie ostatnim

Wspomniałem na początku, że produkcje o porwaniach samolotów bazują na schematycznych rozwiązaniach. Nie ma co ukrywać, że tym razem nie jest inaczej. Jazdę zaczynamy od suspensowych kadrów z kontroli bagażowej na lotniskach. Już ten moment ma wzbudzić u widza podejrzenia i niepewność – tu problem z dokumentami, tam spóźniony pasażer wsiadający w ostatnim momencie do samolotu. Każdy może być potencjalnym i Apple śmiało bawi się tą formą.

Pasażerowie lotu KA29 startują z Dubaju (co już samo w sobie może wzbudzić pewne uprzedzenia) po zaplanowanej na niespełna 7 godzin trasie mają w planach lądować na londyńskim Heathrow. Nie wiedzą jednak, że na pokładzie samolotu znajduje się grupa uzbrojonych porywaczy, zdemaskowanych przez… nastoletnią dziewczynkę.

Nie siłą, a intelektem

Zasiadając do seansu obawiałem się, że „W powietrzu” będzie czymś w rodzaju „Kierunek: Noc” od Netfliksa, czyli katastroficzną bajką z nadnaturalnymi elementami. Stało się tak dlatego, że serial już od pierwszych minut stara się budować atmosferę tajemnicy. Jedna z pasażerek znajduje bowiem w pokładowej łazience… coś. Coś, czego scenarzyści nie chcą zdradzić, sprytnie ukrywając przy użyciu pracy kamery przedmiot trzymany przez nastolatkę w ręce. Dziewczynka pokazuje znalezisko kilku innym współpasażerom, a Ci zachowują się co najmniej jak członkowie sekty – widz zaczyna zastawiać się czy to jakiś pradawny amulet a może okultystyczny artefakt?

Źródło: Apple

Po krótkiej zabawie z widzem serial zdradza w końcu, że tajemniczym znaleziskiem był… nabój. Jak znalazł się na pokładzie samolotu? Sympatyczny starszy pan zapewnia, że to niegroźny błąd ochroniarza, dbającego o bezpieczeństwo pasażerów. Sęk w tym, że ten miły człowiek jest częścią gangu, który już za chwilę przejmie władzę nad załogą.

Znalezienie naboju oznacza, że mleko się rozlało i czas przejść do zasadniczej części planu. Terroryści pacyfikują samolot, a powstały w ten sposób rozgardiasz ze spokojem obserwuje Sam. Nie liczcie jednak na to, że to bohater w stylu umięśnionego żołnierza jednostek specjalnych – nic bardziej mylnego. Nelson to biznesmen ze smykałką do negocjacji, człowiek od łagodzenia konfliktów, gdy firmy nie mogą dojść do porozumienia. Sam walczy więc nie siłą, a intelektem okraszonym naturalnym darem przekonywania.

Źródło: Apple

Potyczki persfazyjno-manipulacyjne napędzają akcję serialu, sprawiając, że trudno oderwać się od ekranu. Nie mam tutaj zbędnego przedłużania czy nudnych retrospekcji fabularnych, by na siłę rozciągnąć odcinek. Wszystko to świetnie wpisuje się nerwową atmosferę i poczucie braku nadziei pasażerów samolotu, czyli zabiegów typowych dla tego specyficznego gatunku. Choć na platformie Apple TV+ dostępne są obecnie jedynie dwa odcinki, to już na ich podstawie możemy stwierdzić, że będziemy mieli do czynienia z kawałem dobrego kina. Każdy z nich jest bowiem zakończonym sprytnym clifhangerem, zachęcającym do dalszego oglądania.

Jeśli więc szukacie trzymającego w napięciu serialu z elementami dramatu, to „W powietrzu” powstało właśnie z myślą o Was. Serial biorąc pod uwagę podejście Polaków do TV+ nie odbije się raczej szerokim echem, ale nie oznacza to, że należy go zbagatelizować. To kolejna perełka w koronie streamingu Apple, której warto dać szansę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu