Zapraszam do przeczytania bardzo ciekawej relacji z FITC 2011 przygotowanej przez Arka Urbana (business development director) z agencji kalicinscy.com...
Zapraszam do przeczytania bardzo ciekawej relacji z FITC 2011 przygotowanej przez Arka Urbana (business development director) z agencji kalicinscy.com
Jak co roku nasza reprezentacja agencyjna wybrała się w poszukiwaniu inspiracji na odbywający się w Amsterdamie europejski event z cyklu FITC - Design. Technology. Cool Shit. Poniżej relacja ;)
Tegoroczna edycja odbyła się w klimatycznym teatrze De Meervaart, którego sale wypełniły się na dwa dni widzami z całej Europy. Różnice pomiędzy FITC, a konferencjami organizowanymi u nas były widoczne na każdym kroku: od poziomu przygotowanych welcome packów, przez wyluzowane i pozbawione nadęcia nastroje wśród uczestnikow, aż po najważniejsze, czyli poziom prezentacji. Praktycznie każde wystąpienie było skumulowaną w godzinnej paczce bombą zmixowanych inspiracji, nowych rozwiązań i dobrego show. Filozofia przyświecająca każdemu z prelegentów to knowledge sharing, co stoi w bardzo brutalnej opozycji do rodzimego podejścia “pokażę Wam wyniki, a reszty nie pokażę, bo ktoś mnie skopiuje”.
Różnorodność prelegentów i tematów jak zawsze na FITCu była oszałamiająca. Pierwszego dnia mogliśmy podglądać Tali Krakowsky opowiadającą o tym jak projektować przestrzeń dla naszej wyobraźni pomiędzy przedmiotami, słowami, a nawet w przerwie między przednimi zębami Madonny (zajawka:). Analiza designu przestrzeni zakupowych na przykładzie najdroższych sklepów na świecie oraz problemów, jakie rodzi nieprzemyślane i sztampowe digital signage, zakończyła świetnym case’em realizacji dla butiku Chanel w nowojorskim Soho. O tym połączeniu najnowszej technologii ze sztuką i angażowaniu społeczności w przestrzeni miejskiej więcej można przeczytać tutaj. Pozostając w sekcji “Creative” mogliśmy zapoznać się z warsztatem ilustratora odpowiedzialnego za CI całego festiwalu - McBess poprosił widownię o podanie kilku haseł, w oparciu o które tworzył na żywo w Photoshopie rysunek - oczywiście widownia nie zawiodła i Anglik musiał zmierzyć z rysowaniem obrazka zawierającego w sobie dinozaura, pudding waniliowy, rower, lody, piwo i jakże by inaczej - piersi :) Dużo ciekawych porad, fajny warsztat, nieinwazyjny hołd dla autorów jego głównego narzędzia pracy (Adobe jako współorganizator konferencji było obecne wszędzie), a wszystko to w rytmie muzyki, do której ten artysta tworzy teledyski:
W przerwie udało nam się wziąć udział w warsztatach z planowania mobilnych kampanii reklamowych, pokazujących różnice pomiędzy możliwościami Google AdWords dla platformy mobile, a AdMob. Wciąż nie wiadomo jak firma z Mountain View zintegruje te usługi (AdMob jak wiadomo został przez Google zakupiony) w swojej ofercie, tym bardziej, że różnice w możliwościach choćby targetowania kampanii na urządzenia/platformy mobilne są dość znaczące.
Kolejne kreatywne wystąpienia chłopaków z agencji B-reel i mk12 wskazywały drogę rozwoju marketingowych projektów interaktywnych. Stopień zaawansowania ich produkcji oraz samo wykonanie pokazuje dużą przepaść pomiędzy samym myśleniem o realizacjach interactive. Technologia, creative idea i Klient, który rozumie Internet oraz darzy Agencje zaufaniem to mix, dzięki któremu mogli zrobić takie rzeczy, jak Mr. Strings’ World Tour z własnym dedykowanym silnikiem fizycznym, rewelacyjne The Wilderness Downtown nagrodzone The FWA Site of Year, czy ogromna w skali organizacji akcja umożliwiająca zdalne kierowanie nowym modelem Mitsubishi Outlander poprzez dedykowaną stronę internetową:
The making of Mitsubishi Live Drive. from B-Reel & B-Reel Films on Vimeo.
Ich case studies, które mogliśmy zobaczyć “od kuchni” jasno pokazują drogę jaką przeszła produkcja interaktywna w ostatnich latach: od robienia stron i promujących ich bannerów, przez flashowe fajerwerki, w stronę w pełni zintegrowanych w realu i wirtualu akcji promocyjnych. Niewielka ilość takich projektów w Polsce świadczy niestety o rożnicy jaka dzieli nasz rynek interactive od zachodniej Europy - szczególnie w kontekście dostępnych budżetów i roli agencji interaktywnych w planowaniu strategii dla brandów.
Drugi dzień konferencji był tak intensywnie bodźcujący, że aż ciężko wyróżnić któregokolwiek z prelegentów :). Matt Webb dzielił się swoimi zajawkami w dziedzinie designu oraz robotyki, prezentując między innymi w jaki sposób jego zespół wpadł na pomysł light paintingu za pomocą iPada oraz strasząc nas przyszłością z wszechobecnymi robotami wyposażonymi w interfejsy imitujące ludzkie twarze (mechanizm rozpoznawania twarzy jest prawdopodobnie starszy niż nasz gatunek i wykształca się u ludzi jeszcze przed urodzeniem) w celu uzyskania lepszej efektywności w interakcjach człowiek - maszyna. Takimi jak choćby Autom:
Introducing Autom™ from Erica Young on Vimeo.
Tommy Pallotta, odpowiedzialny m.in. za kontrowersyjną, ale bezdyskusyjnie ciekawą wizualnie ekranizacje Philipa K. Dicka - Scanner Darkly, prezentował swój kolejny projekt: Collapsus, przedstawiając przy okazji jak głęboko wykorzystał mechanizmy “wolnej kultury” przy promowaniu swoich dzieł i wychwalając pod niebiosa torrenty jako zjawisko i kanał dystrybucyjny.
Na sam koniec konferencji wystąpił człowiek instytucja w kręgach kontrkultury internetowej - “Bad Ass Motherfucker” jak sam o sobie mówi, czyli Evan Roth. Gość, który po poznaniu Banksy’ego rzucił pracę i wyjechał studiować sztukę, żeby potem zaangażować się w dziesiątki projektów z pogranicza sztuki i technologii. Swoją drogę artystyczną definiuje takim oto diagramem:
Evan zabrał nas na godzinną podróż na kompletnie odjechaną, odległą orbitę swoich działań :) Inicjatywa “Intellectual Property Donor” uświadamiająca bezsens obecnie obowiązujących ograniczeń wobec kultury remixu oraz będący jej uzupełnieniem zegar odliczający ile jeszcze dni, miesięcy i lat pozostało, zanim legalnie będzie można korzystać z dorobku artystycznego Notoriousa B.I.G., którego jest wielkim fanem powinna być u nas niesiona na sztandarach wołających o wolną kulturę. Kolejnym jego niesamowitym przedsięwzięciem jest Eye Writer Project:
Na koniec Evan zareklamował swoją pasję zbierania i archiwizowania dla potomnych animowanych gifów z całego Internetu. Pasję, do ktorej dobudował odpowiednie narzędzie oraz zaprezentował nam swoją dość niepowtarzalną wizytówkę:
Każda edycja FITC Amsterdam ma jedną podstawową i niezmienną wadę - brak maszyny do bilokacji - równolegle odbywały się 4 prezentacje i każdy wybór okupiony był wyrzutami sumienia związanymi z ominięciem czegoś ciekawego w innej sali. Ilość inspiracji, które czekają na FITCu praktycznie dla wszystkich ludzi związanych z webem jest niesamowita.
Zarówno flashowiec, jak i grafik, czy nawet account z agencji interaktywnej - każdy może wyjść z tej konferencji z głową aż przeładowaną od nowych idei, trendów i rozwiązań. Szczerze polecam!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu