Niezgrani

W co grać na Nintendo 3DS – część piąta

Kamil Świtalski
W co grać na Nintendo 3DS – część piąta
Reklama

Kolejna odsłona cyklu w którym polecam najlepsze gry na 3DSa. Tym razem dobrałem tytuły bardzo od siebie różne: zarówno stylistycznie, jak i gatunkowo...

Kolejna odsłona cyklu w którym polecam najlepsze gry na 3DSa. Tym razem dobrałem tytuły bardzo od siebie różne: zarówno stylistycznie, jak i gatunkowo. Nie wszystkie z nich są idealne, ale to nie szkodzi. Każdy jednak jest na swój sposób szczególny i patrząc na to, że ile ludzi — tyle gustów, myślę, że każdy z was znajdzie wśród nich coś dla siebie. Będą bijatyki, gry akcji, klasyczne platformówki oraz RPG które mają szansę zaoferować wam wiele godzin doskonałej zabawy. Zatem w co warto grać na 3DSie? Przekonajcie się sami!

Reklama

Dragon Ball Z: Extreme Butouden


Dragon Ball to jedna z najbardziej kultowych marek kreskówek wśród ludzi, którzy urodzili się po drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Seria (a właściwie wszystkie trzy serie) były nieskończenie długie, każdy odcinek kończyły cliffhangerem, a specjalne ataki wykonywane nierzadko przez kilkadziesiąt minut serialu działały na wyobraźnię. Przyznaję że jestem jednym z tych, którzy po prostu pokochali serię jeszcze w latach '90. I mimo że odsłony gier z Goku i spółką nierzadko pozostawiają wiele do życzenia, to i tak daję im szansę. Dragon Ball Z: Extreme Butouden to najświeższa mobilna odsłona ich niekończących się walk — tym razem przygotowane zostały przez Namco Bandai przy współpracy z Arc System Works. Niestety — ci drudzy odpowiedzialni byli głównie za oprawę, a nie system walki i… to widać. W grze dostaliśmy do dyspozycji kilkudziesięciu bohaterów do kontroli, a w bonusie prawie dwa razy tyle postaci, które mogą być naszym wsparciem podczas pojedynków. Ich ilość jednak nie przekłada się specjalnie na jakość rozgrywki — poza tym, że inaczej wyglądają, mają te same sekwencje ciosów i choć animacje i to, co robią z przeciwnikami się różnią — po chwili całość najzwyczajniej w świecie nudzi. Na szczęście do naszej dyspozycji dostaliśmy zestaw historii dla wielu bohaterów, a także cały alternatywny świat który lubi sobie pogdybać co by się działo, gdyby poszczególne wątki potoczyły się inaczej niż znamy to z mangi i serii animowanej. Do tego dochodzi jeszcze tryb pojedynczych rozgrywek oraz sieciowej rywalizacji — szczególnie ten ostatni potrafi przyciągnąć na dłużej, chociaż pod warunkiem, że macie szczęście trafić na ludzi o podobnym poziomie co wy. Daleko tej grze do ideału i z pewnością wszyscy miłośnicy turniejowych bijatyk dość szybko się od niej odbiją — z drugiej strony dla fanów serii to rzecz obowiązkowa, stąd jej obecność w tym wpisie!

New SUPER MARIO BROS. 2


Gry platformowe z Mario w roli głównej to klasyka nad klasykę. Wszystko zaczęło się kilkadziesiąt już lat temu od Super Mario Bros., wąsaty hydraulik zdążył przez ten czas wielokrotnie uratować księżniczkę Peach, przeskoczyć w trzy wymiary, zwiedzić cały zestaw rozmaitych planet, by w końcu powrócić do bardziej klasycznej formy w serii New Super Mario Bros. Przyznam, że mimo iż uwielbiam platformówki 2/2,5D, to Mario jest jednym z tych, który w XXI wieku zdecydowanie bardziej przypada mi do gustu w swoich odsłonach 3D. New SUPER MARIO BROS. 2 kontynuuje tradycje serii NSMB i oferuje nam cały zestaw światów i wyzwań do wykonania, z tym, że to pierwsza część która tak bardzo koncentruje się na zbieractwie porozrzucanych wszędobylsko złotych monet. Do pomocy otrzymujemy kolekcję znanych nam doskonale z innych marianowych platformówek power-upów, a jeżeli znajdziecie kompana do zabawy, to nic nie stoi na przeszkodzie by skorzystać z multiplayera który odbywa się na dwóch konsolach. Jednym z dodatków wyróżniających grę jest Rush Mode, w którym to mamy szansę przebiec przez trzy losowo wybrane plansze, starając się zgarnąć możliwie jak najwięcej porozrzucanych tam złotych monet. Jak na sequel który to pojawił się na konsoli nowej generacji przystało, jest ładniej i więcej — ale niekoniecznie rzekłbym, że lepiej. Grze brakuje innowacji, plansze zaś zostały zaprojektowane z mniejszą fantazją. Szkoda, ale mimo wszystko zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że to jedna z gier obok której miłośnicy wąsatego hydraulika nie przejdą obojętnie!

Rodea The Sky Solider


Rodea to tytuł niezwykły, na który przyszło nam czekać niezwykle długo. Gra zapowiedziana została w 2010 roku na… Wii. Po wielu miesiącach ciszy i pracy nad Rodeą, dowiedzieliśmy się że ostatecznie trafi ona na Wii, Wii U oraz — co jest dla nas najbardziej istotne — 3DSa. Skąd takie wierne wyczekiwanie na nową na rynku markę? Cóż, z pewnością dużo wspólnego z tym mają twórcy produkcji. Za Rodea The Sky Solider odpowiada bowiem nikt inny jak sam Yuji Naka (m.in. seria Sonic the Hedgehog, NiGHTS into Dreams), który znany jest z niesamowitych projektów mechaniki i świata. Na tyle charakterystycznych, że mimo upływu lat wciąż budzą emocje. Niestety, tym razem z tymi emocjami jest… różnie — nie wszystkie one bowiem są specjalnie pozytywne.
By już specjalnie nie przedłużać, przejdźmy do sedna, czyli samej rozgrywki. Ta, jak na Nakę przystało, jest szybka i niezwykle dynamiczna. Wszystko to zawdzięczamy temu jak niebanalnie porusza się Rodea, bowiem zamiast przykładnie biec przed siebie, ma możliwość wzbijania się w powietrze i lotu. Lotu kontrolowanego, niespecjalnie długiego, ale pozwalającego mu się wyjątkowo sprawnie poruszać między niewielkimi, zawieszonymi w próżni wysepkami. W ten sposób także radzi sobie z wrogami, zderzając się z nimi w pełni mocy potrafi wyrządzić sporo krzywdy, ale nie na wszystkich to działa tak jak powinno — i tutaj z pomocą przychodzą nam dodatkowe akcesoria w postaci broni, którymi możemy poradzić sobie chociażby z ostrymi pancerzami. Sama rozgrywka podzielona została na niedługie rozdziały, skrojone w sam raz na potrzeby mobilnego grania — w tej kwestii nie mam grze nic do zarzucenia, tym bardziej że poszczególne nasze działania są oceniane i przyznawane nam oceny aż prowokują do powtórek i polepszania naszych osiągnieć, ale.
No właśnie, ale w tym wszystkim jest cała techniczny aspekt Rodei. Gra na ekranie 3DSa nie tyle co prezentuje się źle (bo przyznam, ze nawet efekt 3D na new3DSie prezentuje się naprawdę dobrze), co... działa fatalnie. Obcując z nią na przenośnej konsolce miałem nieustanne wrażenie że czegoś zabrakło, zaś brak wsparcia dla c-sticka i oparcia kontroli kamery na triggerach (bez możliwości jakiejkolwiek zmiany w tej kwestii) jest sporym niedopatrzeniem. Szkoda — przede wszystkim dlatego, że te niuanse potrafią skutecznie odepchnąć od gry. Sam, mimo że świetnie się przy grze bawiłem, byłem zszokowany jak można było tak marnie zoptymalizowany i dostosowany do konsoli port wypuścić na rynek. Inną sprawą jest, że na 3DSie nie mamy za dużego pola do manewru poszukując dobrej gry akcji w trzech wymiarach — a jeżeli mówimy o równie dynamicznych pozycjach jak Rodea The Sky Solider, to na myśl przychodzi mi wyłącznie jedna, stąd miejsce dla niej w tym zestawieniu.

Shin Megami Tensei: Devil Survivor 2: Record Breaker


Reklama

Serię Shin Megami Tensei ogólnie polecałem wam już kilka odsłon cyklu temu (patrz: W co warto grać na 3DSie — część druga). Tym razem powracam do niej wskazując konkretną odsłonę, dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że wówczas nie miała ona szans załapać się do zestawienia — to zupełna świeżynka, która pojawiła się na europejskim rynku 30 października. Aby jednak całość nie była zbyt prosta, to należy mieć także na uwadze fakt, iż jest to dopieszczony port gry z… Nintendo DS. O nowościach w tym wydaniu za chwilę, a teraz kilka słów o samej grze.
Skoro SMT, to nie mogło zabraknąć stałego elementu serii: demonów. Te sieją spustoszenie w rożnych częściach Japonii. Trójka głównych bohaterów dostaje wiadomość z ostrzeżeniem, jakoby ich najbliźsi kumple mieli wkrótce umrzeć. Co więcej — realia które pokazuje załączony materiał znajdują po chwili odzwierciedlenie w rzeczywistości, na szczęście udaje im się ocaleć. Jak, dlaczego i co czeka ich dalej — tego dowiecie się już z samej gry. Intryga co prawda nie jest specjalnie zawiła ani porywająca, ale gra zdecydowanie nadrabia fenomenalnym klimatem oraz samą mechaniką. Jeżeli lubicie taktyczne RPG, to poczujecie się tutaj jak ryba w wodzie. Przyznam szczerze, że od wersji DSowej odepchnął mnie swego czasu wyśrubowany poziom trudności, tutaj dużo lżej nie jest, ale...
No właśnie, jest pewne „ale”. Wersja gry na 3DSa wprowadza szereg zmian i udoskonaleń, takich jak: dodanie nagranych kwestii dialogowych przez bohaterów, wprowadza nową bohaterkę, oferuje dodatko
wy rozdział rozgrywający się bezpośrednio po wydarzeniach znanych z DS2 (Triangulum Arc), a także serwuje Casual Mode, w którym zmierzenie się z grą będzie o wiele łatwiejsze. Niby niewielkie dodatki, ale uwierzcie — potrafią wiele zmienić zarówno w odbiorze samej gry, jak i dostarczaniu przyjemności płynącej z rozgrywki.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama