Misja Voyagera 2 trwa już od 47 lat. Zazwyczaj więcej słyszymy w temacie jego bliźniaka: Voyagera 1, jednak i tutaj inżynierowie wciąż starają się maksymalnie opóźnić konieczność wyłączania kolejnych instrumentów pokładowych. Statek kosmiczny przebył już ponad 20,5 miliarda kilometrów od Ziemi, nadal działa i dostarcza cennych danych z regionu poza heliosferą – gigantyczną bańką magnetyczną, która otacza nasz Układ Słoneczny. Niestety, z każdym rokiem zasilanie sondy coraz bardziej zanika, a to wymusza stopniowe wyłączanie jej systemów.
Ostatnią ofiarą oszczędności energetycznych stał się instrument służący do badania plazmy, który mierzy ilość oraz kierunek przepływu naładowanych cząstek w przestrzeni międzygwiezdnej. Pozyskanych przez lata danych nie było wiele, ale przyczyniły się one do wielu ważnych odkryć. To właśnie dzięki niemu w 2018 roku naukowcy potwierdzili, że Voyager 2 opuścił heliosferę, trafiając wprost do przestrzeni międzygwiezdnej, gdzie kwestia promieniowania przedstawia się nieco inaczej.
Wyłączenie instrumentu odbyło się bez żadnych problemów. Sygnalizowanie rozkazu trwało aż 38 godzin – 19 godzin na wysłanie polecenia i kolejne 19 na odbiór potwierdzenia jego wykonania od sondy. W ten sposób można sobie zobrazować, jak daleko znajduje się Voyager 2, a jednocześnie, jak precyzyjne są działania prowadzone przez zespół NASA. Jak na blisko 50-letni sprzęt, to jest bardzo dobrze.
Sondy Voyager to wyjątkowy rozdział w historii eksploracji kosmosu. Żadne inne stworzone przez nas pojazdy nie dotarły tak daleko, przy okazji wyszło też na to, iż są całkiem długowieczne. Voyager 2 nadal posiada cztery inne narzędzia badawcze, a przewiduje się, że co najmniej jedno z nich będzie działać jeszcze do 2030 roku.
Zasilanie sond opiera się na rozpadzie plutonu, co niestety oznacza, że każdego roku tracą około 4 waty mocy. Gdy Voyager badał gigantyczne planety Układu Słonecznego w latach 80., misja mogła wyłączyć kilka mniej istotnych instrumentów, co pozwoliło zachować zasilanie na dłużej. Obecnie każda decyzja o wyłączeniu kolejnego narzędzia jest starannie rozważana, aby maksymalnie wydłużyć czas działania sondy i... przy okazji zapewnić sobie maksimum danych pozyskiwanych przez sondę.
Wyłączenie instrumentu badającego plazmę to nie koniec możliwości badawczych Voyagera 2. Inny działający jeszcze instrument jest w stanie rejestrować wstrząsy w przestrzeni międzygwiezdnej, kiedy dochodzi do erupcji na Słońcu. W ten sposób naukowcy mogą pośrednio oszacować gęstość plazmy, co wciąż dostarcza wartościowych danych.
Voyager 2 - podobnie jak Voyager 1 - kiedyś dokona swojego żywota i wyłączy się już na zawsze, ale na razie sonda wciąż pracuje, a naukowcy cieszą się z właściwie każdego kolejnego dnia tej sondy w kosmosie. Misja ta jest jednym z największych sukcesów NASA, pokazując, jak wiele można osiągnąć dzięki inżynierii, precyzji i... odrobinie szczęścia — bo w takich sytuacjach też trzeba go mieć: i to niemało!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu