Komputery i laptopy

Valve jak Google, a SteamOS jak Android? Widzę podobieństwa

Kamil Ostrowski
Valve jak Google, a SteamOS jak Android? Widzę podobieństwa
Reklama

Jedna z najważniejszych firm na pecetowym rynku szykuje rewolucję i zabiera się za to zadanie z pełną powagą, spokojnie przygotowując się do rzucenia ...

Jedna z najważniejszych firm na pecetowym rynku szykuje rewolucję i zabiera się za to zadanie z pełną powagą, spokojnie przygotowując się do rzucenia rękawicy molochowi, jakim jest Microsoft. Wparcie dla Linuxa, własny system operacyjny, a do tego dedykowane urządzenia – od różnych producentów, ale zawsze.

Reklama

Valve uruchomiło specjalną stronę poświęconą Steam Machines. Zaraz, zaraz – poświęconą czemu? Steam Machines – dedykowane komputery osobiste, działające pod systemem SteamOS, przeznaczone do podłączenia do telewizorów w naszych salonach. Wczoraj pisał o tym Konrad. Nad tematem warto się jednak pochylić, bo Valve ma plan, który ma ręce, nogi, głowę i całą resztę. Krótko mówiąc - to może wypalić.

Jak możemy przeczytać:

„Świat rozrywki jest różnorodny - każdy powinien mieć prawo wyboru. Chcemy, aby wszyscy mieli możliwość wyboru sprzętu, który wydaje im się najlepszy. Współpracujemy z wieloma partnerami, by umożliwić stworzenie szerokiego wachlarza komputerów Steam dostępnych już w 2014. Wszystkie z nich działać będą na systemie SteamOS.”

Pierwsze urządzenia tego typu będą dostępne w 2014 roku. Żadne szczegóły dotyczące specyfikacji nie są dostępne, ale swego czasu Gabe Newell stwierdził, że wyobraża sobie trzy rodzaje Steam Boxów (teraz Steam Machines) dobry, lepszy i najlepszy. Pierwszy z nich miałby tylko „steamować” gry z komputera znajdującego się gdzieś w naszym biurze/pokoju i oferować usługi smart-tv – kosztowałby mniej niż 100$. Drugi pozwalałby na godne granie, a jednocześnie oferowałby zalety otwartości pecetów – te sprzęty sprzedawane by były w cenie odpowiadającej nowym konsolom, a więc mniej więcej w zakresie 400-500$. Trzeci poziom to monstra, zdolne do wyświetlania grafiki w najwyższej jakości. Odpowiedniki dzisiejszych high-endowych komputerów, jednakże wzbogacone o intuicyjną obsługę i sensowny ekosystem.

Nie trudno sobie wyobrazić, jak Valve wypuszcza modele wzorcowe (SteamBoxy?), na wzór Google'a, który tworzy swoje Nexusy, nie odcinając się od największych producentów - wręcz przeciwnie, współpracując z nimi. SteamBox Basic od HP, SteamBox Advanced od ASUSa i SteamBox Extreme od MSI? Czemu nie?

Widzę, że Valve udało się usunąć przeszkodę, co do której miałem największe obawy – niechęć wydawców. Już podczas premiery SteamOS na linuxowym systemie operacyjnym będzie dostępne kilkaset gier. Kolejne tysiące mają być „streamowane”, co jest moim zdaniem rozwiązaniem pośrednim i ułomnym, ale z biegiem czasu, prawdopodobnie tymczasowym. Wiele będzie pewnie zależało od popularności rozwiązań oferowanych przez Valve.

Plan twórców Steama wydaje się pełnymi garściami czerpać z poczynań Google w segmencie mobilnym. Dostarczyć rozwiązania, pomóc producentom, ale to na nich oprzeć ciężar produkcji, jednocześnie korzystając z zalet zdrowej konkurencji i różnorodności, którą można zaoferować klientom. Podejrzewam, że niejedną wycieczkę, połączoną z płomiennym przemówieniem, odbyli wysoko postawieni pracownicy Valve, żeby dopiąć odpowiednie umowy i zagwarantować wsparcie dla swojego pomysłu.

Reklama

Nieco mylące może być niejakie mieszanie się systemów. Wiem, że Valve chce dobrze, ale o ile dobrze rozumiem, idealna sytuacja ma mieć miejsce, w którym mam Steam Machine ze SteamOS w salonie i komputer z Windowsem w pokoju, żeby móc streamować wszystkie, także te nie kompatybilne z oprogramowaniem tworzonym przez Valve, gry. To wprowadza zamieszanie, a ludzie nie lubią skomplikowanych sytuacji. Oczywiście, trzeba brać poprawkę na to, że najwyraźniej Valve nie chce oferować rozwiązań dla totalnych laików – to nie ich grupa docelowa. Niemniej, trzeba zauważyć, że jest to pewna komplikacja, która może nastręczyć pewnych trudności w komunikacji z klientem.

Jest szansa, że SteamOS będzie pecetowym odpowiednikiem Androida – połączy względną otwartość z zaletami posiadania nieco bardziej ujednoliconego ekosystemu (zawsze łatwiej jest optymalizować gry pod 10 czy 20 urządzeń, niż próbować tworzyć coś uniwersalnego, działającego pod każdą możliwą kombinacją). Oczywiście to spore uproszczenie i nie wszystkie elementy do siebie pasują, ale nie sposób nie zauważyć pewnych podobieństw. Jeżeli jakakolwiek firma jest w stanie dzisiaj powalczyć z niemalże absolutną hegemonią Microsoftu na rynku pecetów do grania, to tylko Valve. Nie brutalną siłą i wykupywaniem zainteresowania studiów, ale sensownymi i konsekwentnie wdrażanymi ideami.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama