Jeszcze ACTA nie zginęła, choć Tusk już to zapowiedział. Na szczęście poprzednik, SOPA, jest już martwe. Ale nie ma się co cieszyć, bowiem Lamar Smith...
Ustawy PCFIPA i C-30, czyli wojny o inwigilację Internetu ciąg dalszy. To wygląda jak walka z Hydrą...
Jeszcze ACTA nie zginęła, choć Tusk już to zapowiedział. Na szczęście poprzednik, SOPA, jest już martwe. Ale nie ma się co cieszyć, bowiem Lamar Smith, człowiek odpowiedzialny za stworzenie SOPA, planuje przepchnąć inną ustawę - Protecting Children From Internet Pornographers Act of 2011 - nie jest to najnowszy news, ale jakoś tak póki co przechodził bez echa... Ciekawe, ile takich podejrzanych ustaw krąży w świecie, a my nic o tym nie wiemy, bo ACTA czy SOPA przyćmiły mniejsze, rzekomo delikatniejsze ustawy...
Sama ustawa, jak to zwykle bywa, nastawiona jest na teren USA, ale biorąc pod uwagę wpływy amerykanów w kwestiach Internetu, to nikt oczywiście nie może się czuć bezpiecznie - a już na pewno nie sami amerykanie :).
PCFIPA ma zmusić operatorów Internetu (oczywiście tych amerykańskich) do przechowywania numerów IP oraz innych danych, takich jak dane z kart kredytowych, przez okres 12 miesięcy. VentureBeat zwraca uwagę, że ustawa klasyfikuje każdego internautę jak przestępcę - choć przyznam, że stwierdzenie to jest po pierwsze bardzo ogólne, a po drugie wcale nie takie nowe :). Innymi słowy, ISP musieliby trzymać dane każdego internauty, a wszystko w imię walki z dziecięcą pornografią - zagrywka wcale nie nowa.
W Kanadzie mają coś podobnego - ustawa C-30 zaproponowana przez Vica Toewsa ma rozszerzać zakres danych gromadzonych i przechowywanych przez operatorów - oczywiście w imię walki z dziecięcą pornografią. Do danych dostęp zyskałaby policja i to bez potrzeby jakichkolwiek nakazów - wystarczy stwierdzić, że policja ma sprawę z “wyjątkowymi okolicznościami” i już zyskują dostęp do wrażliwych danych. Kanadyjscy eksperci od prywatności nazywają nową ustawę “obłudną”, skrywającą się pod chęcią ochrony dzieci, a tymczasem stanowiącą po prostu pretekst do wprowadzenia kontroli. Ot, czysta psychomanipulacja - ludzie boją się o dzieci, więc na ustawę pozwolą. Bo gdyby ustawę dedytkować przeciwko piractwu, to ludzie by tego nie poparli.
Te wszystkie ustawy zaczynają być męczące - ja rozumiem, że trzeba walczyć z pornografią dziecięcą, ale czy naprawdę trzeba się na tą fałszywą walkę powoływać, jeśli chce się tylko wprowadzić większą kontrolę nad ludźmi? Nie, zaraz... idiotyczne pytanie, przecież to politycy. SOPA, ACTA czy PIPA to naprawdę znane ustawy (i umowa) i zdaje się, że skutecznie przyćmiły mniejsze projekty, które jakoś sobie radzą w “kongresach”. Zaprawdę powiadam, iż jest to skuteczna technika - zrobić aferę wokół jednej wielkiej ustawy i nikt nie będzie miał czasu przyjrzeć się mniejszym cholerom, które spokojnie sobie przechodzą :).
W USA widać, że tak próbują robić. A w Polsce? Pewnie też... patrzmy więc na nasze ustawy, żeby nam czegoś w kraju nie przepchnęli, co mogłoby zwiększyć intensywność inwigilacji w sieci... Bo inaczej to będzie walka z wiatrakami... albo z Hydrą - jeden łeb odetniemy, to kilka kolejnych wyrośnie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu