Militaria

US Space Force chce szkolić Strażników „na żywo” w kosmosie

Krzysztof Kurdyła
US Space Force chce szkolić Strażników „na żywo” w kosmosie
Reklama

Wydzielone z US Air Force siły kosmiczne borykają się na dziś z szeregiem problemów organizacyjnych. Ich specyfika działania powoduje, że ciężko wpasowują się w dotychczasowe schematy armii. Sporo problemów dowództwo ma też przy tworzeniu systemu szkolenia Strażników.

US Space Force

US Space Force zostały powołanie do życia przez poprzedniego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa. Niestety, jak to w przypadku tego pana bywało, nie zostało to poprzedzone dogłębną pracą koncepcyjną. Moim zdaniem, choć sam krok był jak najbardziej słuszny, to w tamtym czasie dla Trumpa miał wartość przede wszystkim PR-ą.

Reklama

Nadanie siłom kosmicznym statusu osobnego rodzaju sił zbrojnych w taki sposób spowodowało, że ich pozycja buduje się dziś dość chaotycznie, zarówno od strony zabezpieczenia budżetowego, jak i wewnętrznej struktury. USSF są wyjątkowo specyficzną odnogą armii, najmniej liczną, a jednocześnie mającą największy udział wysokiej klasy specjalistów wśród personelu.

Wbrew pozorom ten ostatni czynnik nie zagwarantował jednak spokoju w temacie szkoleń. STARCOM, Dowództwo Szkolenia i Gotowości Kosmicznej przygotowuje obecnie program szkolenia Strażników („Guardians”, taką nazwę nadano oficjalnie żołnierzom US Space Force) i już na poziomie koncepcji mają z tym sporo problemów.

Jak szkolić Strażników?

Odpowiedzialny za tę działkę gen. Shawn Bratton podniósł ostatnio temat szkoleń na żywo, który są na dziś praktycznie niemożliwe. W jego opinii brak tego typu rozwinięcia dla ćwiczeń prowadzonych na symulatorach może skutkować problemami, gdy Strażnikom przyjdzie działać w rzeczywiście „gorącej” sytuacji.

Problemów z przygotowaniem takiego szkolenia jest wiele. Po pierwsze - koszty, każde wyniesienie kosztuje, a sprawny system tego typu musiałby posiadać wszystkie rodzaje satelitów używanych przez USSF lub stworzyć specjalne konstrukcje szkolne.

Takie szkolenia musiałyby się jednocześnie odbywać na coraz mocniej zatłoczonych orbitach. Z wielu względów, m. in. prawnych nie da się tam stworzyć wydzielonego poligonu dla tego typu operacji.

Szkolenia wyglądałyby więc podobnie do operacji rosyjskich satelitów szpiegowskich, które bawiły się swego czasu w ciuciubkę z amerykańskimi urządzeniami. Jednak takich szkoleń nie da się, ze względu na ograniczenia napędu satelitów manewrujących, prowadzić intensywnie.

Szkolenie sporej ilości Strażników szybko wyczerpałoby zapasy paliwa silników chemicznych lub czynnika wyrzucanego przez silniki jonowe. Do tego dochodzi problem zróżnicowani manewrów zależnie od miejsca operowania (orbity księżycowe, HALO erc.).

Reklama

Z atmosfery w kosmos

Osobiście wydaje mi się, że tutaj problemem jest... brak kadry dowódczej wychowanej „na kosmosie”. Gen. Bratton przyszedł z US Air Force, gdzie szkolenie na żywo jest absolutną podstawą. Być może automatycznie przenosi te doświadczenia na Space Force.

Jeśli popatrzymy na nawet najbardziej skomplikowane misje NASA, tam wszyscy pracuje w oparciu o symulacje czy wręcz teoretyczne wyliczenia. Wydaje się, że nie inaczej skończy się to w przypadku US Space Force.

Reklama

Drobne ćwiczenia „na żywo” np.przy pomocy szkolnych CubeSatów zapewne się pojawią, ale główny ciężar szkoleń spadnie na systemy takie, jak opisywany przeze mnie jakiś czas temu „Digital Space Twin”, tworzony przez Slingshot Aerospace.

Rozwój US Space Force warto jednak uważnie obserwować. Tworzenie nowego rodzaju sił zbrojnych, do tego zatopionych w nowych technologiach, będzie z pewnością przeciekawym procesem. Będziemy tu świadkami wdrażania wielu błędnych koncepcji, ale po pewnym czasie spotkamy się z rozwiązaniami, o których dziś nawet nie myślimy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama