Ciekawostki technologiczne

USA doganiają Chiny. Kiedy w Europie co 4 osoba będzie cały czas obserwowana?

Albert Lewandowski
USA doganiają Chiny. Kiedy w Europie co 4 osoba będzie cały czas obserwowana?
Reklama

Monitoring wizyjny kojarzy się z inwigilacją i brakiem prywatności. Nic zatem dziwnego, że dominuje on w państwie, w którym obywatele ufają takim wynalazkom, tj. w Chinach. Jak to będzie wyglądać w pozostałych częściach świata?

Bezpieczne miasto

Niewątpliwie wiele miast i nawet całych państw zastanawia się, jak właściwie mogą zadbać o poprawę bezpieczeństwa. Jedną z pierwszych odpowiedzi, które pojawiają się w głowie, są systemy monitoringu wizyjnego. Nowoczesne rozwiązania potrafią same rozpoznać, czy w ich pobliżu nie doszło do popełnienia przestępstwa, mogą automatycznie wzywać służby, stanowić punkt wyjścia pod instalację kolejnych sensorów, ale przy tym dają otwartą furtkę do ewentualnej inwigilacji mieszkańców.

Reklama

Przeczytaj również: Co powinno być w Smart City?

To powoduje też, że tak wiele osób z nieufnością spogląda na jakikolwiek monitoring. Warto jednak odnotować, że aż 56% tego rynku w 2021 roku będzie należeć do... Chin. Cóż, dominująca pozycja Państwa Środka w tym przypadku dla nikogo nie powinna być wielkim zaskoczeniem. Według raportu z Wall Street Journal IHS Markit, cały segment ma urosnąć do 1 miliarda urządzeń na całym świecie i z tego właśnie 560 milionów będzie w Chinach. Nieco słabiej wypadną tu Stany Zjednoczone Ameryki z wynikiem 85 milionów. Trzeba dodać, że USA zachowa podobny stosunek liczby kamer do liczby obywateli, co Chiny.

W 2018 roku Chiny miały ponad 350 milionów kamer i każda z nich obserwowała średnio 4,1 mieszkańców. W USA ten wskaźnik wynosił 4,6, z kolei podium uzupełnił Tajwan z rezultatem na poziomie 5,5. Co ciekawe, dalej pojawiły się dwa europejskiej państwa: Wielka Brytania i Irlandia; które uzyskały 6,5 obywatela na 1 kamerę i Singapur (1:7,1).

Sprawdź też: Jak działa system oceny obywateli w Chinach?

Oczywiście nie w każdym przypadku można mówić o nieodpowiednim wykorzystaniu kamer. W przypadku Chin cały czas słyszymy o rozpoznawaniu twarzy w celu dokładnego profilowania mieszkańców i oceniania ich zachowania, a do tego wykorzystywane te rozwiązania są do bacznego przyglądania się mniejszościom. W USA z kolei trwają dyskusje, jak to w sumie powinno wyglądać. Na razie jest łagodnie, ale myślę, że Stany Zjednoczone pójdą w stronę bezpieczeństwa w zamian za prywatność.

Miejsce do popisu lub porażki

Tu też jest szansa dla europejskich państw, aby móc w końcu pokazać, co oznacza etyczna sztuczna inteligencja i bardziej rozsądne podejście do nowych technologii. Jeżeli chodzi o sam ich rozwój to kraje Starego Kontynentu mają niewielkie szanse na dogonienie czołówki, ale mogą sporo zyskać poprzez odpowiednie wdrażanie nowych elementów.

Przeczytaj również: Bez zeskanowania twarzy nie kupisz SIM.

Reklama

Kolejna sprawa dotyczy edukacji ludzi. Obecnie niewiele osób ma świadomość, co kryje się za tymi wszystkimi hasełkami i z tego też powodu niesłusznie potrafią obawiać się nowych technologii.

Na koniec zostaje temat Smart City i tego, w jakim kierunku będą się rozwijać. Na szczęście teraz większy nacisk kładzie się na realnie działające narzędzia niż bezmyślnie dodawane rozwiązania technologiczne, jednak kto wie, jak dalej będzie się to rozwijać.

Reklama

źródło: The Verge

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama