Motoryzacja

UE wpadła na szatański plan. Produkujemy mało aut? Nie sprzedawajmy ich do Rosji

Rafał Pawłowski
UE wpadła na szatański plan. Produkujemy mało aut? Nie sprzedawajmy ich do Rosji
Reklama

Unia Europejska chce zakazać eksportu do Rosji aut o wartości przekraczającej 50 tysięcy euro. To wspaniała wiadomość dla reszty kontynentu.

W wyniku pandemii koronawirusa w Europie, jak i na całym świecie brakuje samochodów, a auta używane kosztują o wiele więcej niż jeszcze rok temu. Do tego nic nie zapowiada by sytuacja miała się zmienić. Oczy świata wciąż skierowane są w stronę Ukrainy, jednak okazuje się, że z Chin nadchodzą kolejne powody do zmartwień. Volkswagen Group i Toyota poinformowały, że zawiesiły produkcję do środy w zakładach w Changchun, gdzie władze wydały nakazy kwarantann.

Reklama

Wszystko przez Covid-19. Chiny zgłosiły w tym roku więcej lokalnych objawowych przypadków niż odnotowały w całym 2021 roku. W zeszłym tygodniu nowe przypadki COVID zgłoszono w Pekinie i finansowym centrum Szanghaju – najbardziej zaludnionych miastach Chin – a także w prowincjach Guangdong, Jiangsu, Shandong i Zhejiang. Sytuacja będzie niestety wpływać na rynek podzespołów do elektroniki. Dotyczy to części zarówno do komputerów jak i pojazdów.

Spadek sprzedaży w Europie trwa, UE ma rozwiązanie?

Grupa Volkswagen sprzedała o 2 miliony samochodów mniej niż planowano w zeszłym roku. Producent ostrzegł również, że wzrosty w 2022 roku są praktycznie niemożliwe, a problemy mogą potrwać jeszcze nawet 4 lata. Producent ma również zakład produkcyjny w Kałudze, a także dealerów i firmy leasingowe w Rosji, co jeszcze bardziej komplikuje całą sytuację. Finalnie VW nie dość, że ma problemy z półprzewodnikami, to nie może korzystać ze swoich fabryk i miejsc produkcji wielu potrzebnych części.

Tymczasem częściowo problem może rozwiązać Unia Europejska. W ramach najnowszego pakietu sankcji, chce zakazać eksportu luksusowych pojazdów o wartości ponad 50 tysięcy euro. Proponowany zakaz miałby dotyczyć modeli kilku europejskich marek samochodów, w tym Audi, BMW, Mercedes-Benz, Ferrari czy Porsche. Ograniczenia obejmowałyby również łodzie i samoloty, czy nawet wyciągi krzesełkowe i motocykle o wartości ponad 5 tysięcy euro.

Tym samym kraje Unii miałyby większe możliwości sprzedaży aut na swoim rodzimym rynku, który i tak poważnie cierpi z powodu braku dostaw. Oczywiście w pierwszej kolejności najbardziej ucierpieliby oligarchowie, którzy na jakiś czas musieliby odłożyć marzenia o nowym sportowym samochodzie, lub nowej wyścigowej łodzi.

Warto jednak dodać, że Rosja to około 2% światowej sprzedaży głównych marek samochodów luksusowych w Europie, więc nie jest najważniejszym rynkiem dla europejskich producentów. Zastanawiam się jednak, czy Unia Europejska nie mogłaby pójść o krok dalej i zakazać sprzedaży wszelkich aut, łodzi i innych urządzeń zawierających półprzewodniki. Są one potrzebne nie tylko do nowych produktów, ale również do aktualnie używanych, jak na przykład części serwisowe. To właśnie brak możliwości serwisowania najbardziej uderzyłby w rosyjskich oligarchów. Tymczasem wojna na Ukrainie trwa, i w tej kwestii wiele się jeszcze może wydarzyć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama