Dobry obywatel to taki, który nie narzeka na swój byt, a o niektórych zamiarach władzy nie wie. Gorzej jest z samodzielnie myślącymi i świadomymi jednostkami - te dla władzy są niewygodne i stanowią zjawisko niepożądane. Być może dlatego właśnie mało kto wie o tym, co jutro będzie działo się w trakcie Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego.
Otóż jutro może wiele zmienić się w zakresie praw autorskich w internecie. Niedawno pisaliśmy dla Was tekst, w którym ogólnie przedstawiliśmy pomysły unijnych komisarzy na to co trzeba zrobić, aby "ulepszyć" ochronę twórców. Wszystko jednak sprowadza się do tworzenia kolejnych absurdów. Bareizmami bym ich nie nazwał, bo mimo wszystko Pan Stanisław by raczej na nie nie wpadł. Chociaż mechanizm jest podobny.
Dzięki nowemu prawu UE stworzy sytuację, w której pewne grupy interesów mogą mieć wpływ na to, co w sieci powinno być publikowane, a czego należy zakazać. Głośny ostatnio stał się pomysł dotyczący memów - również w kontekście niedługo rozpatrywanej propozycji w prawie. Nie chodzi tutaj o "typową" walkę z memami w internecie, ale o fakt iż stosowanie obowiązkowych filtrów antypirackich jest zdolne uniemożliwić tworzenie takich treści. Cytowanie innych dzieł, recenzje mogą być znacznie utrudnione: wszystko, co będzie zawierać choćby w odrobinie treść należącą do kogoś innego z góry będzie traktowane jak piractwo.
Podatek od linków wcale nie jest taki niemożliwy
Próbowano w Hiszpanii, próbowano i w Niemczech... i nic z tego nie wyszło. Politycy nie wyciągnęli jednak z tego żadnych wniosków i bardzo możliwe, że podobne przepisy, godzące m. in. w Google mogą zostać wprowadzone w innych krajach dzięki zakusom Unii. O co dokładnie chodzi? Posłużmy się najbardziej jaskrawym przykładem - Google właśnie. Ten nie produkuje własnych treści, swój wyszukiwarkowy biznes opiera na indeksowaniu innych witryn. Następnie, daje użytkownikom dostęp do usługi, która pozwala wyszukiwać owe zindeksowane zasoby. Oprócz tego, ma również kilka wyspecjalizowanych obszarów, które podają konkretne treści. Dochodzimy do Google News - gigant jest traktowany jako wydawcy, który redystrybuuje cudze treści i dlatego powinien za to płacić koncernom medialnym. Już czort z tym, że napędza im ruch na stronach. Po wprowadzeniu podatku od linków, Google zmniejszył podaż treści w sekcji News, czym spowodował spadek ruchu w mediach państw, gdzie zaczął obowiązywać podatek. I uwierzcie mi, nikt nie był z tego powodu zadowolony.
Warto informować innych o tym, co jutro może stać się z internetem. Możecie również napisać do polityków zasiadających w szeregach urzędu (sprawdź tutaj). Cokolwiek zrobicie - nie pozostańcie bierni: internet może i nie należy do "nas", ale warto mieć na niego jakiś wpływ.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu