Nauka

Układ Słoneczny jest "niekompletny"? Nowe odkrycie wywołuje wątpliwości

Jakub Szczęsny
Układ Słoneczny jest "niekompletny"? Nowe odkrycie wywołuje wątpliwości
Reklama

Nowe dowody na istnienie "dziewiątej planety" - hipotetycznego jak na razie obiektu o rozmiarach Neptuna — ukrytego na peryferiach naszego Układu Słonecznego, wzbudzają coraz większe zainteresowanie. 17 kwietnia 2024 roku naukowcy z Caltech, Université Côte d'Azur oraz Southwest Research Institute opublikowali wstępny artykuł, w którym przedstawiają intrygujące dane.

Wspomniany artykuł mówi o tym, że nietypowe skupienie małych ciał poza orbitą Neptuna jest wynikiem wpływu grawitacyjnego nieodkrytej w dalszym ciągu "dziewiątej planety". Owe "obiekty transneptunowe", tworzą zbite grupy, zamiast być rozłożone równomiernie, co sugeruje istnienie większego, oddalonego ciała, które przyciąga je generowaną przez siebie grawitacją.

Reklama

Przypomnijmy, że w ramach podobnych wątpliwości odkryto Neptuna, który wpływał na orbitę Urana — a odkrycia tego dokonał matematyk i astronom: Urbain Le Verrier. W wieku 35 wyliczył on, iż orbita Urana jest zniekształcana przez inny obiekt i precyzyjnie wskazał miejsce, w którym należy go szukać. Informacje o tym przekazał Johannowi Galle z Obserwatorium Berlińskiego: tego samego dnia potwierdzono obecność planety we wskazanym obszarze. Zapomniałbym dodać, że wszystko działo się nie w XXI wieku, a w... 1846 roku. Nie bez powodu więc Urbain Le Verrier był swego rodzaju "naukowym celebrytą".

Nowe dowody na istnienie "dziewiątej planety"

Autorami nowej pracy są Konstantin Batygin i Mike Brown z Caltech. Tego drugiego wielu z Was może znać z książki: "Jak zabiłem Plutona i dlaczego sobie na to zasłużył". Badacze twierdzą, że istnieje obiekt znacznie większy niż Pluton, który może mieć rozmiar pięciu Ziem i być 400 do 800 razy dalej od Słońca niż nasza planeta. Artykuł można przeczytać na arXiv i dodatkowo: wkrótce ukaże się w Astrophysical Journal Letters.

W podcaście Event Horizon Batygin stwierdził, że dane z ostatnich badań stanowią piąty i najbardziej znaczący dowód na istnienie "planety numer 9". Skupiono się w nim na populacji obiektów transneptunowych, które wcześniej były pomijane. Są to lodowe asteroidy, których orbity przecinają orbitę Neptuna. Bez grawitacyjnego wpływu "planety numer 9", te obiekty byłyby rozproszone, ale ich obecne rozmieszczenie wskazuje na istnienie masywnego obiektu, który je przyciąga. Batygin podkreślił dodatkowo, że model z Planetą 9 doskonale tłumaczy obserwowane dane, a brak tego ciała w Układzie Słonecznym można statystycznie wykluczyć - według obliczeń istnieje szansa jedna na milion, że wynik badań jest przypadkowy.

Naukowcy rozważali inne możliwości wyjaśnienia tak wysokiego skupienia transneptunowców. Jedna z teorii zakłada wpływ grawitacyjnego oddziaływania samej galaktyki. Analizy wykazały jednak, że niektórych cech rozmieszczenia tych obiektów nie można wyjaśnić w ten sposób. Istnieje też dosyć ekstremalna hipoteza, według której "planeta numer 9" może być... czarną dziurą, co sugeruje Avi Loeb, astronom z Harvardu.

Przyszłe badania, zwłaszcza za pomocą nadchodzącego Obserwatorium im. Very Rubin, mogą dostarczyć kluczowych danych do rozwiązania zagadki "planety numer 9". Ów teleskop ma rozpocząć działanie na początku 2025 roku i może pomóc nam rozwiązać zagadkę "brakującej planety".

Niestety nie dysponujemy wyliczeniami, które dokładnie wskazałyby nam pozycję "planety numer 9". Jednak wysokie skupienie małych obiektów poza orbitą Neptuna doskonale pasują do istnienia obiektu, która ukrywa się na obrzeżach naszego Układu Słonecznego. Wygląda na to, że jesteśmy o krok od przełomowego odkrycia — na razie jednak musimy ograniczyć się do oczekiwania na rozwiązanie zagadki.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama