Świat

UE wygrała z Facebookiem. Jesteśmy bezpieczni, ale czy na pewno?

Krzysztof Rojek
UE wygrała z Facebookiem. Jesteśmy bezpieczni, ale czy na pewno?
Reklama

UE blokuje Facebookowi możliwość korzystania z naszych danych do trenowania AI. Nie sądzę, by taka zapora była w 100 proc. skuteczna.

Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy w erze AI. Z jednej strony algorytmy dają nam niesamowite możliwości, odnośnie generowania treści. Chcemy przetłumaczyć tekst, napisać wiersz czy dostać podsumowanie długiego dokumentu - możemy. Chcemy wygenerować niemal dowolną grafikę - jak najbardziej, wystarczy kilka kliknięć. Dziś nawet wygenerowanie przekonującego wideo nie stanowi problemu.

Reklama

Z drugiej jednak strony AI potrzebuje olbrzymich zbiorów danych, aby je przetwarzać i oferować nam takie możliwości. Skąd je bierze? Oczywiście - z internetu, a więc - z tego, co my do niego wrzucimy. Webcrawlery pracują dzień i noc, zbierając nasze wpisy, zdjęcia czy filmy, a my, jako użytkownicy sieci, nie mamy o tym pojęcia. Świetnym przykładem są pojawiające się afery, w których AI była trenowana na zdjęciach dzieci czy przemocy.

Naturalnie, możemy nie chcieć, by nasze dane były wykorzystywane do trenowania AI. Np. w przypadku Facebooka mogliśmy wypełnić specjalne oświadczenie, które zakazuje wykorzystania zawartości naszego profilu do tego celu. Jednak to nie wpływa chociażby na nasze zdjęcia, które do serwisu wrzuci ktoś inny. Na szczęście - zainterweniowała Unia Europejska.

Facebook już nie wykorzysta naszych danych. Ten płot ma jednak dużo dziur

Jak wynika z danych przekazanych przez Data Protection Commission, Meta wstrzymuje trenowanie swojego algorytmu na danych pochodzących od użytkowników z Unii Europejskiej, ponieważ takie praktyki nie są zgodne z RODO. Taka decyzja nie dziwi absolutnie, ponieważ w przypadku AI użytkownicy nie wyrażają zgody na takie przetwarzanie, ani nie wiedzą nawet, czy i jak ich dane są przetwarzane. Nie mają też możliwości usunięcia swoich danych z bazy. Dlatego nic dziwnego, że takie praktyki w UE nigdy nie powinny być legalne.

Jest to spore (choć trochę spóźnione) zwycięstwo UE, pokazujące, że rozporządzenie GDPR faktycznie działa. Jednak w tym wypadku warto pamięać, że rozporządzenie to jedno, a działania firm - drugie. Tak, jak pokazała poprzednia afera ze zdjęciami dzieci, firmy kupują zestawy danych zawierające miliardy zdjęć, często sięgające rzeczy wrzuconych do internetu w latach 90'tych. Jaka jest pewność, że o ile Meta nie sięgnie po nasze dane bezpośrednio z Facebooka, to w kupionych przez nich zbiorach nie będzie materiałów z naszych profili? Zerowa.

Dodatkowo - tak, jak pokazały dotychczasowe śledztwa, nielegalne wykorzystanie zdjęć czy treści jest bardzo trudne do wykrycia i niemal niemożliwe bez przeprowadzenia dokładnego śledztwa. Dlatego o ile przepisy z pewnością utrudnią szkolenie AI od Facebooka na naszych danych, to na pewno tego nie uniemożliwią. Dodatkowo pamiętajmy, że ta sztuczna inteligencja jest jedynie jedną z wielu - obok niej mamy przecież model GPT, Gemini, Copilota czy nowe Apple Intelligence.

Jest to więc kolejny przykład, w którym prawo zdecydowanie nie nadąża za technologią. I o ile w tym wypadku zagrożenia wynikające z przekazywania naszych danych AI są na chwilę obecną trudne do oszacowania, to w przyszłości konsekwencje mogą być znaczące. Jeżeli AI będzie w stanie tworzyć chociażby fotorealistyczne grafiki, jest szansa, że wygenerowane zostaną zdjęcia przedstawiające realne osoby (bazując na ich danych). Oczywiście, tworzący nie będą prawdopodobnie zdawali sobie z tego sprawy, ale niewykluczone, że może to posłużyć jako narzędzie w rękach osób, które chcą wyrządzić komuś krzywdę celowo.

 

Reklama

Źródło: Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama