Felietony

Uczepiliśmy się deskolotki, a tymczasem gadżety z Powrotu do Przyszłości II faktycznie istnieją

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

W listopadzie minie 26 lat od premiery drugiej części Powrotu do Przyszłości. To ten film, w którym dwójka sympatycznych bohaterów przeniosła się do p...

W listopadzie minie 26 lat od premiery drugiej części Powrotu do Przyszłości. To ten film, w którym dwójka sympatycznych bohaterów przeniosła się do przyszłości. Dokładnie do 21 października 2015 roku, czyli dnia dzisiejszego. Nie ukrywam, że czekałem na tę datę od lat, mając cichą nadzieję, że codzienność będzie wyglądać jak w filmie Zemeckisa. I w pewnym sensie wygląda.

Reklama

Wybierzcie jeden najważniejszy gadżet z z filmu o przygodach doktora Emmetta Browna i Marty’ego McFly’a. Czy słyszę „deskolotka”? Na pewno wybraliście deskolotkę. To właśnie ten specyficzny środek transportu stał się najbardziej kultową zabawką kojarzoną z filmem. I to właśnie wokół produkcji jej prawdziwej wersji skupiła się uwaga fanów serii. W pewnym sensie się udało, w pewnym nie. Hoverboard istnieje, choć to wciąż niedopracowane, toporne urządzenie, na którym nie da się wygodnie jeździć - co zresztą pokazali na jednym z materiałów wideo zawodowi skaterzy. Jakby tego było mało, sprzęt potrzebuje specjalnego toru, przez co jego używanie na klasycznych ulicach czy chodnikach nie jest możliwe

Polegliśmy

Nie udało się stworzyć prawdziwej deskolotki, przyszłość Zemeckisa pozostała więc jedynie filmową wizją. Ale czy na pewno?

Sam nie wiem ile razy oglądałem trylogię Powrotu do Przyszłości. 20, 30, może 50 razy. To jedna z ulubionych serii mojej młodości, do której raz na jakiś czas wracam. I nie ukrywam, że to właśnie druga cześć jest moją ulubioną - to ta, w której pojawia się wyobrażenie świata z października 2015 roku. Podobno powinniśmy ubierać się mniej więcej tak:


I choć trudno znaleźć podobny strój na ulicach, to twórcy filmu nie pomylili się aż tak bardzo. Wystarczy przypomnieć zjawisko o nazwie cybergoth. I nie trzeba wcale daleko szukać - co roku odbywa się w naszym rodzimym Bolkowie impreza Castle Party, na której podobne stroje są na porządku dziennym.


Oprócz deskolotki, w filmie pojawiła się cała masa fajnych gadżetów. Może nie doczekaliśmy się latających samochodów, suszących się automatycznie ubrań, miniaturowej pizzy, która powiększa się w pod wpływem nawadniania (choć jak słusznie zwróciliście uwagę, podobnie prezentuje się prowiant dla kosmonautów) i automatycznie wiążących się butów. Szkoda, bo to naprawdę fajne pomysły, które mam nadzieję kiedyś zawitają do naszej codzienności. Ale w filmie pojawiło się kilka urządzeń, które od kilku lat faktycznie istnieją, a cześć z nich stała się dla nas „zwyczajna”.

Reklama

Pamiętacie rozmowę Marty’ego ze swoim szefem? Ta, w której został zwolniony z pracy. Faksy odeszły do lamusa, ale wystarczy przyjrzeć się scenie, by zobaczyć dwie rzeczy, z których korzystamy od lat. Płaskie ekrany, często podwieszane na ścianie i wideorozmowy. Ze Skype’a korzystają nawet seniorzy (również podobnie jak w filmie - przy użyciu tv), by porozmawiać ze swoimi wnukami, a dziś nawet w domu statystycznego Kowalskiego stoi duży, płaski telewizor. W sklepach nie znajdziecie też starych kineskopowych urządzeń, czy monitorów CRT.


Reklama

Na jednym z ujęć z rynku futurystycznego Hill Valley pojawia się dron USA Today. Brzmi znajomo? Powinno - ile razy widzieliśmy w mediach czy promocyjnych materiałach wideo ujęcia z dronów? Sprzęty są na tyle tanie, że podwieszone do nich miniaturowe kamery pozwalają kręcić materiały z powietrza praktycznie każdemu. Sam łapię się czasem za głowę jak łatwo dziś kupić tego typu urządzenie i nawet przystaję w dużych marketach, by pooglądać co akurat leży na półkach.

Scena z automatem do gier, przy którym Marty strzela z fizycznego pistoletu - dzieciaki wyśmiewają konieczność trzymania jakiegoś urządzenia w dłoniach - mamy Kinecta i wymachiwanie rękami przed ekranem. Biometryczne potwierdzanie tożsamości? Jest chociażby w iPhonach i serii S od Samsunga. Rozpoznawanie twarzy na podstawie wideo lub zdjęcia, ma to przecież Facebook.

Podczas rodzinnej kolacji dzieciaki Marty’ego miały na głowach okulary, trudno nie porównać ich albo do naszych wearables albo Oculusa, PlayStation VR czy Google Glass. Sporo tego.


Jak sami widzicie przyszłości pokazanej w filmie nie jest wcale tak daleko do naszej codzienności. Można więc z czystym sumieniem powiedzieć, że choć na pierwszy rzut oka pomysły twórców kinowego hitu są dalekie od prawdziwego roku 2015, to jeśli przyjrzeć się bliżej, mnóstwo przewidywań się sprawdziło.

Reklama

Doskonale wiem, że dzisiejszy dzień jest ważny tylko wyłącznie dla „geeków”, którzy znają serię Powrót do Przyszłości na pamięć. Jestem jednym z nich i naprawdę cieszę się, że doczekałem się wreszcie tej filmowej daty. Choć jak sami zapewne pamiętacie, wielokrotnie sieciowi żartownisie próbowali nas oszukać i manipulowali przy screenie z filmu. Ale to naprawdę dziś. Szkoda tylko, że Hill Valley to fikcyjne miasto, chętnie poczekałbym tam na Marty’ego w wehikule czasu.

grafika: 1, 2, 3, 4, 5


Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama