Raz na wozie, raz pod wozem - tak w wielkim skrócie można opisać losy Ubera w Europie. Chociaż odnosi się to także do innych kontynentów: z jednej strony korporacja otrzymuje wsparcie od Arabii Saudyjskiej, z drugiej, ma twardy orzech do zgryzienia w Chinach, w których bardzo dużo dokłada do prowadzenia biznesu. Na Starym Kontynencie chodzi nie tylko o wojny cenowe, lecz przede wszystkim o stanowiska władz i regulatorów rynku, na które naciskają m.in. taksówkarze. Efekty są skrajnie różne: w jednym kraju mer stolicy wita firmę z otwartymi ramionami, w innym partia rządząca uniemożliwia amerykańskiemu startupowi funkcjonowanie.
Kliczko z uśmiechem wita Ubera w Kijowie. Orban uniemożliwia firmie działanie na Węgrzech
Uber jakiś czas temu chwalił się tym, że podpisał z Ministerstwem Gospodarki Łotwy list intencyjny zobowiązujący do legislacyjnego wsparcia współdzielenia przejazdów. W tym przypadku obie strony podkreślają, że rozwiązania tego typu przynoszą korzyści i trzeba tworzyć regulacje ułatwiające rozwój na tym polu. Ewenement? Na pewno nie w tamtym regionie - państwa bałtyckie dość liberalnie podchodzą do amerykańskiej firmy. Nawet po przyjacielsku, starają się z nią współpracować. Możliwe, że podobnie sprawy będą wyglądały na Ukrainie.
Witalij Kliczko wita firmę w Kijowie
Pod koniec czerwca media informowały, że Uber wkracza na kolejny rynek, na Ukrainę. Twarzą tego wejścia został Witalij Kliczko, słynny bokser, a obecnie mer ukraińskiej stolicy, która jest pierwszym miastem oferującym wspomnianą usługę w tym kraju. W komunikacie, jaki pojawił się przy tej okazji, Kliczko wyrażał radość z wejścia biznesu do jego kraju, konkretnie do miasta, którym zarządza. Podkreślał, że Kijów chce przyciągać innowacyjne przedsiebiorstwa. Zastanawiam się przy tym, czy na pewno o takie przyciąganie mu chodzi? Owszem, jest to udogodnienie dla mieszkańców, nowinka uznawana przez wielu za naprawdę pożyteczną, lecz biznesu w mieście to raczej nie rozkręci, nie przyniesie prawdopodobnie wielkich korzyści finansowych.
Kliczko zwraca jednocześnie uwagę na bezpieczeństwo i komfort jazdy oraz przejrzystość tej usługi. Tu faktycznie różnica może być zauważalna, w Kijowie w transporcie pewnie działa sporo szemranych biznesmenów, których znamy też z rodzimego rynku. O ile jednak w Polsce biznes zaczął się cywilizować już jakiś czas temu, o tyle u naszego wschodniego sąsiada sytuacja może się prezentować źle. Wejście takiej konkurencji może sporo zmienić: w świadomości klientów, w mentalności kierowców, szczególnie przewoźników. Zacznie wymierać rodzaj taksówkarza przeklinanego w różnych regionach świata: oszusta i naciągacza.
Zastanawiam się, czy Kliczko i jego urzędnicy szybko trafią na opór ze strony korporacji taksówkarskich, czy sprawa będzie rozpatrywana na szczeblu krajowym? Tak, jak dzieje się to na Węgrzech.
Uber ma problem z Orbanem
Od 24 lipca 2016 roku zamówienie przejazdu Uberem w Budapeszcie będzie niemożliwe - to efekt zmiany przepisów przeprowadzonej przez partię rządzącą. Firma nie zamierza omijać nowego prawa i informuje, że zawiesza usługę w tym kraju. Zawiesza nie oznacza podobno, że całkowicie zwija się z tego państwa - korporacja uznaje to za tymczasowe problemy. Jednocześnie podkreśla, że to hamowanie innowacji i działanie na szkodę nie tylko firmy. Możliwe, że firma poczeka na rozstrzygnięcie tego sporu na szczeblu unijnym - niedawno pisałem, że w Brukseli przypadek Ubera i podobnych mu firm jest konsultowany, odpowiada za to m.in. komisarz Elżbieta Bieńkowska.
Decyzje, za którymi stoi partia Viktora Orbana, nie wzięły się z powietrza - poprzedziły je protesty taksówkarzy, którzy utrudniali ruch w stolicy i w ten sposób wyrażali swoje niezadowolenie. Władze stanęły po ich stronie. W Polsce też mieliśmy do czynienia z takimi pokazami siły, lecz władze, póki co, nie zamierzają utrudniać Uberowi funkcjonowania nad Wisłą - informują o tym wprost przedstawiciele rządu. Zasięg usługi rozszerza się, jest ona dostępna nie tylko w Warszawie, ale też w Krakowie, Trójmieście, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi i Katowicach. Możliwe, że pojawią się kolejne miasta, za ich sprawą globalna lista obsługiwanych miejscowości przekroczy 500. No chyba, że śladem Węgier podąży więcej państw...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu