Tydzień bez Ubera tygodniem straconym. Tym razem nie będę jednak pisał o karach, protestach taksówkarzy, potyczkach z wymiarem sprawiedliwości czy wie...
Uber potrafi się promować - dostarczają dzisiaj lody dronami
Tydzień bez Ubera tygodniem straconym. Tym razem nie będę jednak pisał o karach, protestach taksówkarzy, potyczkach z wymiarem sprawiedliwości czy wielkich planach firmy. Będzie o lodach. Tak, o lodach, które przywożą dzisiaj kierowcy współpracujący z tą firmą. Nie tylko kierowcy - w Singapurze lody dostarczają także drony.
Jedno trzeba Uberowi przyznać: potrafi się promować, robić wokół siebie sporo szumu i budować inny obraz, niż ten, który przedstawiają np. korporacje taksówkarskie. Kilka miesięcy temu, w tłusty czwartek, Uber rozwoził w Warszawie pączki. Podobno różnie było z ich dostarczaniem, część zamawiających musiała się obejść smakiem i wyszły z tego jakieś nieprzyjemności. Ale byli i tacy, którzy skorzystali. A potem chwalili i miło wspominali Ubera. Dzisiaj w kilkudziesięciu krajach zorganizowano podobną akcję - tym razem dostarczane są lody.
Są, a raczej były - w Polsce akcja trwała od 11.00 do 17.00. Trudno stwierdzić, ile osób z niej skorzystało i czy wszystko poszło zgodnie z planem, ale zakładam, że w skali globalnej (akcja organizowana jest w ponad 250 miastach) przyniesie to pozytywne skutki. Zwłaszcza w miastach, w których lody dostarczane są za darmo. Po takiej promocji na firmę patrzy się inaczej, pewnie przestaje to być tylko "aplikacja wyniszczająca gospodarkę", "biznes zabierający miejsca pracy i tworzący śmieciowy rynek". Nagle jest to sympatyczny dostawca lodów. Bo ten ostatni przecież z automatu jest sympatyczny.
Warto też odnotować, że w Singapurze Uber dostarcza lody dronami. Nie działa to na całym obszarze tego państwa-miasta, ale w niektórych częściach istnieje taka opcja. To dopiero przeżycie: korzystasz z aplikacji siedząc np. na plaży, a po chwili pojawia się dron z lodami. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to wrażenia są pewnie spore. A skoro już o Singapurze mowa, to w tym kraju i w Malezji Uber ma dostarczać klientom fablety Mi Note Pro - kolejna ciekawa akcja, tym razem we współpracy z Xiaomi.
Takich projektów będzie pewnie przybywać - im gorzej i głośniej będzie się mówi o Uberze, tym bardziej firma będzie próbować przekonać potencjalnych odbiorców swoich usług, że nie jest taka zła, jak ją malują. To oczywiście nie jest jedyny powód: Uberowi rośnie konkurencja i trzeba się jakoś wyróżnić na jej tle, wywołać "wow" i spowodować, że to właśnie aplikacja Ubera zagości na stałe w smartfonach milionów ludzi na całym świecie. Mają na to spore szanse, bo globalnie robią niezłe show.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu