Uber

Uber jest niezatapialny. Najpierw utrata 50 proc. wartości, teraz masowe zwolnienia, a w firmie - optymizm

Krzysztof Rojek
Uber jest niezatapialny. Najpierw utrata 50 proc. wartości, teraz masowe zwolnienia, a w firmie - optymizm
Reklama

Uber niezaprzeczalnie przechodzi teraz przez trudne czasy, jednak nie ma wątpliwości, że je przetrwa. Jak? Oczywiście przepalając pieniądze inwestorów.

Koronawirus wpływa na prawie wszystkie branże, ale firmy zajmujące się przewozem osób odczuwają to szczególnie. Z jednej strony bowiem ludzie podróżują znacznie mniej, z drugiej - boją się korzystać z środków transportu innych niż własny samochód. Nie wiadomo bowiem, czy w przypadku skorzystania z usług firm jak Uber czy Bolt nie zarazimy się wirusem od kierowcy, bądź też czy nie przewoził on wcześniej kogoś z COVID-19. Z tego też powodu liczba przejazdów Uberem w największych miastach spadła aż o 70 proc. w skali roku. Odbija się to przede wszystkim na wynikach finansowych spółki.

Reklama

Uber skurczył się o połowę

Jeżeli spojrzymy na cenę akcji firmy w ostatnim czasie, to zobaczymy, że 20 lutego 2020 r. jedną akcje można było kupić za ponad 40 dolarów, podczas, gdy  miesiąc później cena ta spadła już w okolice  20 dolarów, a 18 marca można było kupić akcje Ubera po 14 dol. Oznacza to, że w przeciągu niecałego miesiąca firma straciła 65 proc. swojej rynkowej wartości. Jak zareagowała na to spółka? Postanowiła oczywiście wdrożyć najstarszą na świecie strategię redukcji kosztów, w postaci grupowych zwolnień. Te nie są jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale The Information donosi, że o swoje stanowiska może bać się ponad 5 tys. zatrudnionych w Uberze. Oznacza to, że skala zwolnień sięgnęłaby ok. 20 proc. pracowników. Zupełnie niezależnie od tego, z firmy odszedł także jej CTO - Thuan Pham, który zajmował to stanowisko od 2013 r. Była to ostatnia osoba z zarządu spółki, która pamięta jeszcze czasy poprzedniego CEO - Travis Kalanicka - który musiał odejść z firmy ze względu na liczne skandale i naruszenia praw pracowniczych w które był uwikłany.


Uber nie zginie - tego możemy być pewni

Jak donosi The Verge, Uber jest przygotowany na kryzys i obniżenie popytu na swoje usługi. Firma ma obecnie olbrzymie zapasy wolnych środków. Dzięki hojnym inwestorom startup ma w zanadrzu 10 mld dolarów, dzięki którym utrzyma swój biznes na powierzchni. CEO Ubera powiedział, że przygotowali specjalny model, zakładający jeszcze wyższy spadek zainteresowania przewozami wynoszący 80 proc. i w tym czarnym scenariuszu Uber wciąż zakończy rok z 4 mld dolarów w gotówce i 2 miliardami w kredytach odnawialnych. Do tego trzeba dodać, że tam gdzie tracą przewozy, zyskują inne aspekty działalności firmy, w tym szczególnie Uber Eats. Pogodne nastroje w Uberze potwierdza wypowiedź rzecznika prasowego spółki udzielona dla The Verge:

Jak można się spodziewać, firma analizuje każdy możliwy scenariusz, aby upewnić się, że wyjdziemy z tego kryzysu silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej.

Jeżeli więc ktoś spodziewał się, że przez koronawirusa pożegnamy się z Uberem - niech pomyśli jeszcze raz. Potrzeba bowiem nieco więcej niż globalna pandemia, aby pogrążyć przedsiębiorstwo, które od początku swojego istnienia nie przyniosło ani dolara zysku, a mimo to wciąż uznawane jest za najważniejszy światowy startup.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama