Czytając takie historie za każdym razem włącza mi się żal, iż szkoda, że w Polsce nie obowiązuje prawo precedensowe. Niektóre wyroki polskich sądów rozwiązałyby wiele spraw, które utrudniają życie Polakom.
Były doradca Streżyńskiej wygrał w sądzie zwrot kosztów za przejazd Uberem od spóźniającego się przewoźnika
O byłym doradcy Minister Streżyńskiej pisaliśmy Wam dwa lata temu, kiedy to w ramach wolontariatu szesnastoletni wówczas Tymon P. Radzik, został konsultantem w Ministerstwie Cyfryzacji, w obszarze tematyki elektronicznych usług administracji publicznej dla osób niepełnoletnich.
Mimo młodego wieku, Tymon już wtedy miał na koncie wiele spektakularnych sukcesów w tych obszarach, czym zaimponował naszej byłej minister cyfryzacji.
Jakież to sukcesy? Kilkakrotnie wywalczył przed polskimi sądami prawo do uzyskania informacji publicznej, siłował się z urzędnikami w celu uzyskania dostępu do Profilu Zaufanego czy w końcu uzyskania możliwości złożenia pozwu sądowego w lublińskim e-sądzie:
Gdy spytałem, dlaczego e-sąd odmawia mi założenia u siebie konta, a przez to możliwości złożenia pozwu, dostałem odpowiedź, że boi się zalewu fałszywych zgłoszeń. To przecież kompletny absurd. To tak jakby zakazywać dorosłym dzwonienia na policję, bo ktoś zgłasza tam czasami fałszywy alarm. Aparat państwa posiada narzędzia, by nie procedować pism niespełniających warunków formalnych.
Czytaj dalej poniżej
To dzięki jego petycjom parlament zmienił Kodeks postępowania cywilnego oraz Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, dzięki czemu dzieci mogą brać teraz brać udział w posiedzeniach sądów administracyjnych i cywilnych.
Dziś już jako pełnoletni obywatel wsławił się pozwem przeciwko firmie świadczącej usługi zbiorowego transportu publicznego w Toruniu - Arriva Bus Polska.
Zgłoszona sprawa miała jednak miejsce jeszcze dwa lata temu, kiedy to Tymon w oczekiwaniu na spóźniający się kilkadziesiąt minut autobus komunikacji miejskiej, zamówił przejazd Uberem, nie mogąc już czekać dłużej w obawie przed spóźnieniem na spotkanie.
Po całym zdarzeniu złożył reklamację u przewoźnika. Nie byłoby tematu i sprawy w sądzie, gdyby ten podszedł do sprawy po ludzku, a nie z pozycji siły i niezbyt dobrze przemyślanej odpowiedzi na tę reklamację:
Dlaczego zdecydowałem się wszcząć spór sądowy z przewoźnikiem? Dla zasady. Uderzyło mnie stwierdzenie, zawarte w korespondencji z Arrivą, że jako pasażer z wykupionym biletem długookresowym powinienem być przyzwyczajony do opóźnień komunikacji miejskiej. Zdaniem Arrivy systemowa niestaranność w świadczeniu usług transportowych przesądzała o niezasadności mojego roszczenia. Jak dowodzi wyżej cytowane orzeczenie, pasażerowie nie muszą być przyzwyczajeni do niskiej jakości obsługi i nierozsądnego, nierealnego układania rozkładów.
Reklama
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=2457582721197830&set=a.1498651993757579&type=3
Na szczęście zdaniem sądu korki, na które powoływał się przewoźnik nie mogą stanowić wytłumaczenia usprawiedliwiającego spóźnienia autobusów oraz, że nie jest to "siła wyższa", gdyż można je przewidzieć i tak ustalić rozkłady jazdy, aby pasażerowie mogli względnie na nich polegać, planując wyjścia i dojazd w określone lokalizacje.
Toruński sąd orzekł na korzyść Tymona i nakazał przewoźnikowi zwrócenie kosztów przejazdu Uberem w wysokości 80,00 zł. Ale to nie kwota jest tu ważna, wprawdzie jak już wspominałem, w Polsce nie obowiązuje prawo precedensowe, ale kolejne sądy mogą brać pod uwagę ten wyrok, w podobnych sprawach.
Źródło: WP.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu