Dosyć rzadko zdarza mi się po prostu usiąść ze słuchawkami w uszach i zniknąć na kilkadziesiąt minut. Nie były w stanie tego dokonać audiobooki, słuchowiska radziły sobie nieco lepiej, ale największe wrażenie robią na mnie podcasty. Jednym z nich jest Śledztwo Pisma - pierwszy polski podcast reporterski.
Na taki polski podcast czekałem kilkanaście lat. Śledztwo Pisma zachwyca i pochłania
Są podcasty i podcasty
Te reporterskie audycje powstające wokół globu, a najczęściej w Stanach Zjednoczonych, opowiadają historie w sposób, który - nie wiedzieć czemu - angażuje mnie jak nic innego. W porównaniu do programów TV tracimy aspekt wizualny, ale gdy go zabraknie, wyobraźnia zaczyna działać na najwyższych obrotach i chyba właśnie te swego rodzaju niedopowiedzenia powodują, że jestem w stanie wyciszyć powiadomienia w telefonie, by móc w największym stopniu chłonąć przygotowaną treść.
Podcasty mogą być luźnymi dyskusjami lub nawet monologiem. Są to też seriale audio albo słuchowiska. Jedną z najciekawszych, moim zdaniem, kategorii są jednak podcasty reporterskie, które można potraktować jak serial lub film dokumentalny w wersji audio. Specyfika tego medium sprawia jednak, że tworząc odcinek (lub całą historię), niezbędne jest właściwe balansowanie pomiędzy narracją, a właściwymi nagraniami z terenu. Nie bez znaczenia są też efekty dźwiękowe - muzyka w tle lub przerywniki, a także dodane w postprodukcji tematyczne odgłosy. Jeżeli całość komponuje się co najmniej właściwie, a omawiany temat Was ciekawi, to nie widzę powodów, dla których mielibyście nie spróbować posłuchać takiego podcastu. Powiem więcej. Nawet jeśli poruszana sprawa wydaje Wam się mało intrygująca lub kompletnie poza obszarem Waszych zainteresowań, to i tak warto po prostu poświęcić te kilka minut na odsłuch, by dać im szansę się przekonać.
Śledztwo Pisma to pierwszy taki polski podcast
Nie piszę o tym wszystkim bez powodu, bo z przytupem w świat podcastów wchodzi Magazyn Pismo. Ten sam, o którym wielu czytelników mówi polski new yorker. Inspiracja amerykańskim magazynem nie jest ukrywana, ale Pismo ma swoją, lokalną duszę. Nie inaczej jest ze Śledztwem Pisma, które porusza lokalny temat, ale z amerykańskim rozmachem (co jest oczywiście solidnym komplementem). Głównym bohaterem Śledztwa Pisma jest Mirek Wlekły (po tajemniczej wiadomości od informatorki dziennikarz wraca do bohaterów historii, którą opisał przed laty w reportażu dla „Dużego Formatu”), natomiast za podcast odpowiadają także lektorka Agata Turkot, Maciej Zych (montaż i dźwięk), Barbara Sowa (kierowniczka produkcji) i Piotr Nesterowicz (producent). Nagrań dokonano w studiu Osorno, należącym do Krzysztofa Czeczota.
Okazuje się, że znęcanie się nad dziećmi jest wierzchołkiem góry lodowej. Przemoc. Emocjonalne uzależnienie. Manipulacja. Oszustwo. Nieudolność wymiaru sprawiedliwości. A w tle nazwiska z pierwszych stron gazet.
Tak brzmi końcówka opisu podcastu i nie chciałbym zdradzać zbyt wiele, poza tym co przeczytaliście do tej pory. Nie wiem, jakie okoliczności będą najlepsze, do poznawania tej historii, ale zalecałbym środowisko, w którym będziecie mogli w całości skupić się przez te blisko 50 minut - w zeszły piątek premierę miał pierwszy odcinek Śledztwa Pisma, a już w ten w sieci (na sledztwopisma.pl, na tokfm.pl oraz w kanałach Śledztwa Pisma na Google Podcast, iTunes, Spotify i YouTube) pojawi się drugi. Miałem okazję zadać kilka pytań twórcom podcastu, o kulisy jego tworzenia i nie tylko. Odpowiedzi i niespodzianki znajdziecie poniżej.
Kulisy powstawania reporterskiego podcastu Śledztwo Pisma
Jak wyglądały początki Śledztwa Pisma? Inspiracja zagranicznymi produkcjami? Czy "zmusiły" Was do tego historie, które chcecie opowiedzieć, bo tekst mógłby nie być wystarczający?
Barbara Sowa: Od początku planowaliśmy serial podcastowy, inspirowany amerykańskimi wzorcami, jak “Serial”, czy “S-town”. Dobre 1,5 roku temu raz pierwszy rzuciłam w redakcji hasło: zróbmy reporterski serial audio z prawdziwego zdarzenia! Taki “na wypasie i z przytupem”... I wciąż nie mogę uwierzyć, że się udało!
O tym, jak ekstrawagancki wydawał się to pomysł nie muszę się chyba rozwodzić. Podcasting i audio to obszar, który dynamicznie rośnie, ale nadal jest niszowy. Do tego doszły skromne zasoby zespołowe - tworzymy miesięcznik w bardzo kameralnym gronie i wydajemy magazyn podejmujący trudne tematy oraz sięgający po długie formy. Inwestowanie czasu i pieniędzy w kolejny ambitny (czytaj trudny do skomercjalizowania) projekt wydawało się misją straceńczą. Na naszym medialnym poletku nie ma chyba zbyt wielu takich wydawców, którzy podjęliby ryzyko (o ile w ogóle są tacy...).
Udało nam się zebrać fundusze i ruszyć z przygotowaniami. Gdy Mirosław Wlekły opowiedział nam o reportażu, który za nim chodzi, wiedzieliśmy, że to strzał w dziesiątkę. Przez kolejne miesiące z wypiekami na twarzy czekaliśmy na kolejne szczegóły jego dziennikarskiego śledztwa. Ależ to jest historia!
Ile odcinków możemy się spodziewać i czy już macie plany na następne sezony?
Piotr Nesterowicz: “Śledztwo Pisma” liczy 6 odcinków, które będą premierowo publikowane w każdy piątek o godz. 12:00 na stronie sledztwopisma.pl oraz w aplikacji TOK FM, od 18 października do 22 listopada. Stopniowo odcinki będą dostępne również na platformach, jak Spotify, czy Google Podcast.
Nie wykluczamy kolejnego sezonu, jednak teraz skupiamy się na obecnym projekcie - na tym, by zainteresować historią nie tylko naszych czytelników i słuchaczy, ale też osoby, które do tej pory nie znały naszego magazynu, ani innych materiałów audio sygnowanych marką “Pisma”.
Jak wygląda produkcja takiego podcastu? Jakie są największe wyzwania?
Barbara Sowa: Dla nas wszystkich największym wyzwaniem był fakt, że wywodzimy się z dziennikarstwa pisanego, papierowego, nie mieliśmy radiowego doświadczenia, więc mierzyliśmy się podwójnie - z nowym formatem i nowym medium.
Bardzo ważne było też znalezienie balansu między środkami stosowanymi od lat przy produkcji słuchowisk, które budują nastrój, jak muzyka, udźwiękowienie, gra aktorska, a jak największym autentyzmem serialu. Zależało nam, by “Śledztwa Pisma” dobrze się słuchało, żeby to była wciągająca historia, budująca napięcie, z tzw.cliffhangerami, aa jednocześnie, by nie zatraciła reportażowego charakteru. Dlatego tonowaliśmy efekty dźwiękowe i zrezygnowaliśmy z wykorzystania aktorów. Mirek Wlekły i lektorka, Agata Turkot, opowiadają prawdziwą historię, w której występują prawdziwi bohaterowie, więc zdarzało się czasem, że jakość nagrań jest słabsza.
Ile osób sumarycznie odpowiada za jego powstanie?
Piotr Nesterowicz: Podstawowy zespół to pięć osób - sam autor, reprezentacja magazynu, no i oczywiście specjaliści z Osorno. Do tego oczywiście osoby odpowiadające za promocję, reklamę, komunikacje, lektor, a także osoby odpowiedzialne za muzykę i część graficzną - ilustracje, kreacje, stronę www.
Co decyduje o doborze sprawy do podcastu?
Piotr Nesterowicz: Przede wszystkim poruszająca historia, która z jednej strony ma potencjal fabularny, by udźwignąć wieloodcinkowy serial, a z drugiej dotyka ważnego problemu społecznego. Po drugie autor - czy jest w stanie podołać trudnemu zadaniu, jakim jest zebranie materiału i stworzenie scenariusza, który pod względem skali odpowie pisaniu książki, jednak w innym stylu. Po trzecie, jak autor poradzi sobie z opowiadaniem historii w praktyce, czyli jak wypadnie w studio nagrań, przed mikrofonem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu