Gdy patrzę na różnorodność tabletów: duży iPad, iPad Mini, cała gama tabletów z Androidem w tym duży i mały Nexus, Asus Transformer z odczepianą klaiw...
Tylko czy aż trzy lata z tabletami na rynku? Co zmieniło się w naszym życiu?
Gdy patrzę na różnorodność tabletów: duży iPad, iPad Mini, cała gama tabletów z Androidem w tym duży i mały Nexus, Asus Transformer z odczepianą klaiwaturą, ale również tablety z Windows 8, to aż trudno mi uwierzyć, że tablety są na rynku dopiero trzy lata. To oczywiście pewna przenośna, w literaturze pojęcie zbliżone do tabletu sięga lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, za jeden z pierwszych projektów tabletu można uznać Dynabook z 1972 roku. Później były tablety z systemem Windows XP i rysikiem. Myślę jednak, że nawet antyfani Apple zgodzą się ze mną, że za początek ery tabletów można uznać premierę pierwszego iPada.
To właśnie Apple jako pierwszy zaproponował odpowiednio mobilną formę z wysokiej jakości wyświetlaczem dotykowym, z systemem mobilnym szytym na miarę i sklepem z aplikacjami powiązanym z urządzeniem. Dopiero takie połączenie chwyciło. Najwyraźniej połączenie ograniczeń interfejsu i mniejszej mocy obliczeniowej z pełnym systemem operacyjnym, identycznym jak na komputerach było nie do przyjęcia przez rynek na większą skalę. Dopiero prostota przekonała użytkowników do takiego rozwiązania. Pierwszy iPad pojawił się 3 kwietnia 2010 roku, a więc trzecia rocznica minęła dwa dni temu. Gdyby jednak ktoś wyrwał mnie ze snu środku nocy, powiedziałbym, że tablety są z nami znacznie dłużej.
Tym bardziej, że tak naprawdę ten czas jest jeszcze znacznie krótszy. Ilu z nas od razu pobiegło zamawiać iPada tuż po premierze? Gdyby powiedzieć niewielu to byłby eufemizm. Wysoka cena w połączeniu z wieloma ograniczeniami wydawała się nie do przyjęcia. Sam byłem bardzo sceptyczny, czemu dałem wyraz jeszcze w 2011 roku na łamach AntyWeb. Później zbieg okoliczności sprawił, że stałem się właścicielem iPada 2 niedługo przed premierą iPada 3 i dopiero wówczas dałem się przekonać, ale też nie od razu i przez pierwsze kilka tygodni wielokrotnie nachodziły mnie wątpliwości czy to był słuszny wybór.
Myślę, że to największy fenomen tabletów i jeden z największych sukcesów Apple - niby nikt nie potrzebuje tabletu, przynajmniej w takim sensie jak laptopa, jednak prawie wszyscy chcą go mieć. Sądzę, że za ten fenomen w dużej mierze odpowiedzialny jest fakt niedocenienia jak bardzo istotna jest dla nas dzisiaj konsumpcja treści w niemal każdym miejscu i czasie. Dostęp do informacji poza domem w wygodniejszy sposób niż na telefonie czy laptopie, możliwość oglądania filmu czy czytania w łóżku, bez szumu wiatraków, na urządzeniu które wytrzyma na baterii niemal cały sezon serialu. Oczywiście można się bez tego obejść, tak samo, jak można się obejść bez smartfona, albo nawet jeszcze łatwiej, ale mimo wszystko, nie ma wątpliwości, że tablety odniosły rynkowy sukces i wciąż nabierają rozpędu.
Mimo wszystko w swoim sceptycznym wpisie z 2011 roku, chociaż nie doceniłem tabletów (nie ja jeden), to miałem rację, że do spopularyzowania się urządzeń tego typu konieczna jest niższa cena. Nawet najtańszy możliwy iPad, czyli iPad Mini z 16 GB pamięci i bez 3G, co swoją drogą moim zdaniem nie ma większego sensu, bo tablet po prostu musi być podłączony do internetu również poza domem i zasięgiem WiFi, kosztuje za dużo dla większości z nas, w stosunku do możliwości jakie oferuje. Mówię oczywiście o polskich cenach, nie tych w Stanach Zjednoczonych. Dopiero tablety z Androidem poniżej tysiąca złotych rozpoczęły podbój naszego i nie tylko rynku.
Potrzebne było coś jeszcze, chociaż zapewne niewielu kupujących tanie tablety zwraca na to uwagę - odpowiedni rozwój Androida, który z początku w ogóle nie był przystosowany do tabletów. Przez długi czas, jeżeli można tak powiedzieć o kilkunastu miesiącach, tablety z Androidem zniechęcały mnie już po pierwszych kilku minutach użytkowania, gdy miałem porównanie z iPadem. Nie chodziło nawet o skromniejszą liczbę aplikacji dostosowanych do tabletów, lecz właśnie o sam system. Dopiero Nexus 7 z Androidem 4.1, a potem 4.2 na dobre mnie do tabletów spod znaku zielonego robota przekonał i muszę przyznać, że choć pod wieloma względami iPad wciąż jest wzorem do naśladowania, coraz trudniej mi się godzić z jego ograniczeniami i sytuacja bardzo powoli zaczyna się odwracać. Za wcześnie na ostateczne rozstrzygnięcie.
O tym czy iPad utrzyma palmę pierwszeństwa (mam tu na myśli oferowaną jakość i możliwości, sprzedaż może mieć tutaj większą bezwładność) zadecydują nowe urządzenia, które ukażą się do końca tego roku oraz rozwój, lub jego brak w przypadku iOS, bo postępy jakich dokonał Android nie budzą żadnych wątpliwości i na chwilę obecną ciężko wyłonić zdecydowanego zwycięzcę, chociaż iPad wciąż jest najpopularniejszym sprzętem, tak jak iPhone jest wciąż najpopularniejszym pojedynczym modelem telefonu, w skali całego rynku telefonów sytuacja wygląda trochę inaczej. Jednak iPad zawsze pozostanie sprzętem, który otworzył drogę innym tabletom.
Nie można zapominać, że tablety zrewolucjonizowały dostęp do informacji dla osób starszych i mniej swobodnie posługujących się technologią. Osoby które wcześniej od święta siadały do komputera, żeby z pomocą lub niemałym wysiłkiem wysłać mailem życzenia do rodziny, teraz na co dzień zaczynają korzystać z wyszukiwarki, Skype'a, maila i robią to z przyjemnością. Tablet jest zawsze włączony, nie trzeba się przełamać, żeby go włączyć i do niego usiąść, a po skończonej sesji go wyłączyć, w każdej chwili może odebrać przychodzące połączenie głosowe czy wrócić do przerwanych działań. Jest tu bez wątpienia nowa jakość.
Wciąż pewną niewiadomą pozostają tablety z Windowsem na pokładzie. Z jednej strony w oczywisty sposób oferują znacznie większe możliwości, z drugiej przynoszą ze sobą przynajmniej część złożoności jaką mają zwykłe komputery. Stoją w pewnym rozkroku. Część osób przyjęła je z otwartymi ramionami. Ja wciąż wstrzymuje się z ostateczną oceną. Nie testowałem wszystkich modeli dostępnych na rynku, ale mam nieodparte wrażenie, że prawdziwe tablety z Windows, te bez wiatraków, wymiarami i czasem działania na baterii nie odbiegające od tabletów z iOS czy Androidem, mają za słabą moc obliczeniową, żeby w pełni wykorzystać możliwości jakie daje Windows.
Są netbookami bez klawiatury i z dotykowym ekranem. Jednocześnie w zadaniach typowo tabletowych wciąż są za konkurencją, która jest dłużej na rynku i ma większe doświadczenie. Być może rozwój procesorów mobilnych za jakiś czas zmieni ten stan rzeczy. Być może nie jestem po prostu targetem takich tabletów, chociaż chciałbym zobaczyć pełną przeglądarkę, taką jak na desktopie, ze wszystkim jej funkcjami, która byłaby równie wygodna do obsługi na ekranie dotykowym, jak przeglądarka mobilna. Chrome jak na razie w takiej roli się nie sprawdził. IE10 wypada lepiej, ale z wielu względów nie stanie się moją przeglądarką na co dzień.
Skoro trzy lata, a w praktyce połowa tego czasu, przyniosły tak gwałtowne zmiany, co nas czeka za kolejne trzy lata? Kto będzie oferował najlepsze rozwiązania? Tego nie wiedzą sami producenci. A może do tego czasu pojawi się zupełnie nowa kategoria sprzętowa, która szturmem zdobędzie rynek, jeszcze szybciej od tabletów. Może będą to okulary typu Google Glass, a może coś zupełnie innego? Fascynujące jest to, że takie zmiany możemy obserwować z roku na rok, a nie na przestrzeni całych dziesięcioleci.
Drodzy czytelnicy AntyWeb - podzielcie się w komentarzach swoimi opiniami na temat tabletów. Jeżeli macie, czy i jak tablet zmienił wasze życie? Jeżeli nie macie, to czy planujecie zakupić i dlaczego? Jestem ciekaw jak oceniacie ostatnie trzy lata tabletów na rynku i czy uważacie, że mają przyszłość, czy szybko zostaną wyparte przez nowe rozwiązania?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu