Felietony

Facebook nie zadziwia nowością, lecz zaskakuje dojrzałością. Jestem pod ogromnym wrażeniem

Konrad Kozłowski
Facebook nie zadziwia nowością, lecz zaskakuje dojrzałością. Jestem pod ogromnym wrażeniem

Po wczorajszym wieczorze jestem pewien tylko jednej rzeczy - Facebook faktycznie nie planował i nie planuje stworzenia własnego urządzenia, które my w...

Po wczorajszym wieczorze jestem pewien tylko jednej rzeczy - Facebook faktycznie nie planował i nie planuje stworzenia własnego urządzenia, które my wszyscy kojarzymy jako "Facebookphone". Taki krok byłby zbyt trywialny i szczerze mówiąc nieroztropny. Facebook robi zatem coś innego, i choć nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić co wydarzy się dalej, mam wobec tego całkiem niezłe przeczucia.

Doczekałem się ja, doczekaliśmy się wszyscy - pomysł Facebooka na segment mobilny, przynajmniej jeżeli chodzi o kawałek tortu związanego z Androidem, został ujawniony. Facebook urządzi się w Androidzie naprawdę przyzwoicie, z intrygującymi konceptami, przyciągającą wzor oprawą wizualną i naprawdę dobrze uargumentowanymi ideami. Oczywiście pierwsze wrażenie, jakie zrobił na mnie "Facebook Home" nie mogło zostać skomentowane inaczej, aniżeli "Wow, to jest naprawdę fajne!". Mając jednak na uwadze moje poprzednie "przygody" z fałszywym pierwszym wrażeniem, staram się podejść do tej nowości z lekkim dystansem i na chłodno przeanalizować kilka spraw.


Jak zrobić Facebookphone, nie robiąc Facebookphone'a

Domniemam, że właśnie na takie pytanie musiał odnaleźć odpowiedź Mark Zuckerberg otoczony grupami inżynierów Facebooka. Stworzenie zupełnie nowego systemu operacyjnego mogłoby pochłonąć nazbyt dużo czasu, energii i uwagi, nie gwarantując żadnych sukcesów. Patrząc na to, jak heroicznie walczyć muszą systemy spoza "wielkiej dwójki", jak Windows Phone, do niedawna bada OS, oraz bardziej aktualne Firefox OS i Tizen. Partnerstwo z producentem słuchawek na 90% byłoby nieunknione, gdyż Facebook nie jest "hardware company". W jaki więc sposób "wcisnąć" jeszcze więcej Facebooka użytkownikom, którzy nie będą skłonni do zakupu kolejnego telefonu? Logiczne jest, że wykorzystana musi być posiadana na ten moment pozycja i obecność na mobilnych platformach Apple i Google. Rozwiązanie drugiej z firm daje nieporównywalnie większe możliwości niż zamknięty na cztery spusty iOS, dlatego Facebook wprowadza się do Androida. W ciągu następnych "kilku miesięcy" na cel Facebook obierze także tablety, choć priorytetem powinno być zwiększenie asortymentu wspieranych smartfonów, gdyż aktualny line-up nie robi wrażenia. Czy iOS7 lub kolejne jego odsłony jeszcze bardziej zintegrują się z portalem, oferując więcej niż to z czym mamy do czynienia w iOS6? Szanse oceniłbym fifty-fifty, ponieważ Apple ma o wiele większy bałagan do sprzątnięcia niż kiedykolwiek, a wielce prawdopodobne jest że użytkownicy wcale nie oczekują więcej niż to czym dysponują teraz.

"Ludzie, nie aplikacje"


W tych trzech słowach można zawrzeć przyświecającą Facebookowi ideę, a także najważniejszy slogan marketingowy nowego produktu. Trudno nie zgodzić się ze słowami Marka Zuckerberga, którego zdaniem to aplikacje grają pierwsze skrzypce na naszych urządzeniach i to one definiują jak kontaktujemy się z przyjaciółmi, rodziną, znajomymi. Nawiązanie konwersacji uzależnione jest od wyboru sposobu kontaktu (aplikacji) zamiast ograniczać się jedynie do wyboru odbiorcy wiadomości. Przychodzące powiadomienia również kręcą się wokół samych aplikacji, a nie osób które są przyczyną notyfikacji. Tym zajął się Facebook, a zrobił to co najmniej dobrze. Ekran blokowania pełen aktywności, interaktywnych zdjęć i przycisków prezentuje się fantastycznie - jedyną moją obawą jest prywatność. Co jeśli ktoś po prostu weźmie do ręki nasz telefon, lub po prostu zerknie nam (przez ramię) w ekran? Zwykłe sprawdzenie godziny będzie oznaczało ujawnienie aktywności naszych znajomych - wielce prawdopodobne, że udostępnionych wąskiej grupie odbiorców.

By zrobić cokolwiek innego od przejrzenia News Feeda wystarczy złapać za naszą "główkę", czyli zaokrągloną miniaturkę ze zdjęciem i wybrać jedną z dostępnych trzech ikonek - dwie z nich są stałe: Messenger i launcher, czyli lista aplikacji. Ikona po prawej uzależniona będzie od tego, z jakiej aplikacji ostatnio korzystaliśmy, byśmy mogli szybko do niej powrócić. Facebook postanowił wynagrodzić uzytkownikom brak typowego ekranu głównego, gdzie większość z nas trzyma skróty do najczęściej używanych aplikacji, czego efektem jest launcher podzielony na dwie kategorie list. Pierwsza z nich to dowolna ilość ekranów typowej siatki ikon 4x4. Na lewo od niej znajdziemy pełną listę aplikacji, a stworzenie skrótu ogranicza się do przeciągnięcia ikony do siatki skrótów.


Rozumiem, że nadal sporo osób nie posiada konta na Facebooku i wcale nie zamierza tego stanu zmienić, lecz te które już tam są, doskonale wiedzą że Facebook zrobił to, co nie udało się sporej ilości innych portali i komunikatorów - stał się centralnym miejscem wymiany wiadomości i jako pierwszy przychodzi na myśl, gdy chcemy nawiązać z kimś kontakt. Niepotrzebne są numery, adresy - wystarczy znać imię i nazwisko osoby, z którą chcemy się skontaktować, o ile nie widnieje już ona na liście naszych znajomych.

Koncept Facebooka ma pozwolić na należyte prowadzenie rozmowy, co oznaczać ma możliwość niezaprzestywania wykonywanej czynności, ponieważ okienko z rozmową wyświetla się ponad poprzednią aktywnością i możliwe jest szybkie jego zamknięcie. Wtedy błyskawicznie powracamy do poprzedniej aplikacji. Również powiadomienia mają teraz bardziej osobisty charakter, ponieważ pojawiają się one w formie tzw. "Chatheads", których miejsce pojawienia jest zależne w 100% od nas i pozwalają na łatwe zapoznanie się z nadawcą. Oczywiście nowy system wiadomości obsługuje również SMS-y, co może z początku przerazić wiele osób (prywatność!), warto więc po raz kolejny podkreślić, że te wiadomości są trzymane lokalnie, na naszym urządzeniu i nie są synchronizowane z naszym kontem na portalu.

Widżety? Nie teraz


Podczas oglądania filmów przygotowanych przez zachodnie portale z uwagą przyglądałem się zasadom działania Facebook Home. Nie można powiedzieć, że jest niedopracowany produkt, ponieważ faktycznie na zaprezentowanym wczoraj HTC First wszystko działało niezwykle płynnie, co cieszy oko. Zauważyłem jednak, że pod piękną nakładką, czai się wizualny Android w wersji 2.x, który ujawnił się po naciśnięciu przycisku Menu. Cover Feed, czyli przegląd News Feeda na zablokowanym ekranie na współ z brakiem typowego ekranu głównego oznacza brad obsługi widżetów, choć pracownik Facebooka nie wykluczył zaimplementowania takiego rozwiązania w kolejnych wersjach Home'a. Użytkownicy Androida przywykli do korzystania z widżetów, czy będą skłonni do porzucenia ich? To bardzo ważne pytanie.

Co dalej?

"Facebookphone jest prawdziwy i jest już w twej kieszeni" podsumował The Verge. Trudno nie zgodzić się z tymi słowami, a wczorajszy ruch Facebooka jest jednym z lepszych na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. W Sieci pojawiło sie wiele opinii wskazujących na to, że Facebook Home nie jest dokonaniem przyszłościowym, a najbliższe miesiące to zweryfikują. Bardzo często powtarzane jest pytanie, kto zdecyduje się na przeistoczenie własnego telefonu w Facebookphone'a, tym bardziej że lista wspieranych na ten moment modeli smartfonów nie powala na kolana. Nie chciałbym niczego wyrokować, spokojnie zaczekam na rozwój tego projektu, obserwując reakcję "zwykłych, szarych" użytkowników. Naturalnie z ogromną ciekawością sam jak najszybciej postaram się wypróbować Facebook Home i kto wie, może to właśnie będzie to czego potrzebowałem? Wyjątkowo intrygujące jest też to, w jakim kierunku Facebook Home może się rozwinąć - a scenariuszy na jego przyszłość jest zapewne co nie miara.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu