Social Media

Kto ocali Vine'a? Twitter szuka nabywcy dla niechcianej usługi

Jakub Szczęsny
Kto ocali Vine'a? Twitter szuka nabywcy dla niechcianej usługi
Reklama

Korzystacie z Vine'a? Nie? Ja też nie. Jednak ci, którzy z tej usługi korzystają, mogą być niezadowoleni z planu Twittera na zamknięcie tej platformy. Dobra wiadomość jest taka, że Twitter po ogłoszeniu swojej decyzji postanowił pójść inną drogą i poszukać nabywcy dla tego serwisu contentowego. Zła? Z Vine'em jest kłopot. Generuje spore koszty i nie obiecuje, że się zwrócą.

Vine dla Twittera był (jest) pewnym obciążeniem finansowym. Jak donosi TechCrunch, usługodawca społecznościowy już wcześniej szukał podmiotu, który odkupi od niego serwis generujący 10 milionów dolarów kosztów miesięcznie - w to wlicza się niemałą mimo wszystko infrastrukturę oraz pracowników. Sam Vine kompletnie się nie zwracał i dlatego już we wrześniu mówiło się o możliwej sprzedaży.

Reklama

Obecnie do Twittera zgłaszają się chętni na nabycie Vine'a - nie wiadomo jak daleko posunięte są rozmowy z żadnym z aspirujących do tego podmiotów, ani nie jest możliwa do ustalenia cena, jaka może paść za Vine'a. Informację na ten temat, opublikowaną pierwotnie w TechCrunch dziennikarze potwierdzili w wielu źródłach, co wskazuje na to, że plany Twittera co do sprzedaży Vine'a są dosyć poważne. Okazuje się również, że usługodawca społecznościowy jest zdeterminowany w tym, aby dopiąć owe negocjacje do końca - możemy się spodziewać także stosunkowo niskiej ceny za serwis contentowy.

Vine idzie na sprzedaż. Co czeka ewentualnego nabywcę?

Oprócz kosztów wykazanych wyżej, nabywca Vine'a może się spodziewać tego, że na serwisie będzie trudno zarobić. Dodatkowo, trudno jest zaangażować kolejnych użytkowników do tej usługi. Vine, chociażby w Polsce nie jest zbyt popularny, ale już w krajach anglosaskich nie ma z tym problemu. Jednak i to jest stanowczo za mało, aby z owego zaangażowania zbudować stabilne zyski. Chyba, że Vine trafi w ręce podmiotu o profilu Midasa - wtedy może być naprawdę ciekawie.

Kusząca może być w tym wszystkim perspektywa potencjalnego utrzymania integracji Vine'a z Twitterem. Nie wiadomo, jak zakończą się rozmowy Twittera z potencjalnym nabywcą, ale ten drugi raczej będzie dążył do tego, aby ścisłą współpracę między serwisami utrzymać. Dla Vine'a jest to wartość dodana w postaci zaangażowania i zasięgu. Dla Twittera - zachowanie statusu quo jeśli chodzi o znane użytkownikom treści.

Mówi się także o tym, że poprowadzenie Vine'a w dobrą stronę może być problemem dla takich serwisów jak Snapchat. Te domniemania są jednak bardzo ostrożne, gdyż skoro taki gigant jak Facebook ma problem z tym, aby móc godnie konkurować z takimi treściami, komukolwiek innemu nie musi z tym pójść dużo lepiej. Niemniej jednak - Vine niekoniecznie musi umrzeć i Twitterowi powinno na tym zależeć. Sprzedaż serwisu i tak będzie się wiązać z pozyskaniem za niego funduszy, a i sam fakt, iż odejdą dosyć spore koszty powinien być dla Twittera swego rodzaju ulgą.

Można też doszukiwać się w tej historii zupełnie innego scenariusza. A co gdyby Twitter intencjonalnie zapowiedział rychłe zamknięcie usługi, by zainteresować nią potencjalnych nabywców i zgłosić ewentualną gotowość do podjęcia rozmów? To potwierdzałoby determinację Twittera w sprzedaniu niepotrzebnego i kosztownego balastu i rzeczywiście mogło napędzić chętnych do zakupienia usługi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama