Felietony

Twitter obchodzi 10. urodziny, a Blip gryzie piach - wielka szkoda

Paweł Winiarski
Twitter obchodzi 10. urodziny, a Blip gryzie piach - wielka szkoda
Reklama

Tęsknię za przaśnymi serwisami? Pewnie trochę tak. Lubiłem naszą-klasę, lubiłem też polskiego Blipa, pewnie dlatego, że NK używałem przed Facebookiem, a Blipa przed Twitterem. Dużo tu więc sentymentu, a mniej konkretnych funkcji, które utkwiły mi w pamięci. Szczególnie, że po przygodzie z polskim serwisem od GG Network, wciąż mam wielu sieciowych znajomych, z którymi utrzymuję kontakt i twierdzę, że to właśnie klimat i znajomości sprawiły, że Blip był taki fajny.

O Blipie wspominam głównie ze względu na dziesiąte urodziny Twittera - serwisu, który niby w Polsce się przyjął, a niby nie. Skąd ta wątpliwość? Z jednej strony Twitter nie był w stanie stać się w naszym kraju tak popularny jak Facebook, z drugiej krótkie wypowiedzi cytują nawet największe telewizje, a ludzie piszą artykuły o tym, kogo śledzi oficjalny profil Prezydenta RP. Twittera upodobali sobie również politycy, zdarza się więc, że ich wypowiedzi (lub osób odpowiadających za ich konta) krążą po sieci przez długie miesiące, czasem stając się również memami).

Reklama

Wiele osób za polski odpowiednik Twittera uważało powstałego pod koniec 2007 roku Flakera. Był to jeden z tych serwisów, do których nigdy nie trafiłem na dłużej i wciąż uważam, że bliżej mu było do Google+, głównie ze względu na tematykę. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale pamiętam go głównie z merytorycznych rozmów, szczególnie dotyczących branży technologicznej. Choć doskonale rozumiem porównania do Twittera, część funkcji ludzie zobaczyli bowiem najpierw tam.

Mi z Twitterem bardziej kojarzy się jednak Blip, o którego pełnej nazwie wciąż nie mogę zapomnieć. Nasza-Klasa była dość przaśna jeśli chodzi o rozwinięcie skrótu, ale sorry - Bardzo Lubię Informować Przyjaciół trudno przebić. Blip od początku wzorowany był na amerykańskim Twitterze, łączył ideę mikrobloga i serwisu społecznościowego. Założony został przez Marcina Jagodzińskiego i Zbigniewa Sobieckiego w maju 2007 roku, miesiąc później przejęła go spółka Gadu-Gadu S.A. Serwis zniknął z sieci w wakacje 2013 roku, choć już w okolicach 2010 roku widać było masową ewakuację. Patrzę na to głównie z własnej perspektywy, do Twittera dołączyłem we wrześniu 2010 r., żegnając się jedocześnie z Blipem.

#drogiblipie

Nie wiem czy wiecie, ale cała masa mądrzejszych lub głupszych tagów na polskim Twitterze wywodzi się właśnie z Blipa. Najbardziej zapamiętam #drobiblipie. Tak, wiem, mało ambitne, a jednak to właśnie to osobiste podejście do serwisu budowało moim zdaniem jego popularność. Jak sama nazwa wskazuje, tagowanie w ten sposób swoich wypowiedzi tworzyło z Blipa swoisty minipamiętnik. A nie sposób nie pamiętać również o #wstydliwewyznania, czy #blipdnia. Często zaglądanie w te dziwne miejsca było wycieczką w naprawdę mroczne strony polskiego internetu. No a #ciachodnia i #samoblip? Kiedy w świadomości polskiego internauty nie zamieszkały jeszcze słowa „selfie” i „samoj##ka”, to właśnie #samoblip kojarzył się ze zdjęciami z przedniej kamery lub tymi robionymi w lustrze. A jeśli ktoś połączył oba te tagi, uszczypliwym komentarzom nie było końca.

Blip mial coś, czego nie potrafię znaleźć na Twitterze. Ciepło i swojskość, która nie jest w stanie funkcjonować na wielkim, zagranicznym serwisie. Wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale chyba każdy, kto spędził z Blipem trochę czasu przyzna mi rację. I pewnie większość z użytkowników wyniosła z tego miejsca w sieci masę fajnych znajomości, czy nawet przyjaźni, które kontynuuje do dziś. Nie wierzycie? Przeczytajcie jak Blipa wspomina Kamil Świtalski z AntyApps, którego (żeby było zabawniej) poznałem właśnie na tam.

Blip był miejscem niezwykle swojskim — były żarty i tagi jakich nigdzie więcej nie uświadczymy, były rozmowy na kilkanaście ograniczonych liczbowo wpisów, a także cały zestaw znajomości które przerodziły się w wieloletnie przyjaźnie. Na szczęście po upadku serwisu sporo tamtejszych twarzy spotykam na co dzień na Twitterze, chociaż to już zupełnie inny klimat!

Oczywiście składam Twitterowi serdeczne życzenia urodzinowe, jest to dla mnie serwis, którego używam codziennie, zarówno służbowo jak i prywatnie. Szkoda tylko, że nie mogę złożyć już życzeń Blipowi, naszemu rodzimemu Twitterowi. Wiem, że zabrzmi to infantylnie, ale serio za nim tęsknię.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama