Chyba, że jest Damienem z bardzo pamiętnego obrazu "Omen". Wtedy takiego dzieciaka najlepiej by było zdematerializować (oburzonych tym porównaniem odsyłam przynajmniej do opisu wspomnianego filmu). Generalnie, sporym problemem mediów społecznościowych jest to, że są pełne manipulacyjnych treści - nie brakuje w nich niczego, co można by było uznać za fałszywe. Twitter zamierza z tym walczyć w bardzo brutalny sposób.
Co byście powiedzieli na to, że Twitter zrezygnuje z promowania treści politycznych? Co to oznacza? Że nie będzie można promować (za pomocą sponsorowanych materiałów) niczego, co ma związek z polityką. Partia polityczna nie będzie mogła oznaczyć swojego postu jako "sponsorowany", nie będzie mogła także "wykupić" swojego "trendu" w tym serwisie społecznościowym. Ma to ograniczyć niekorzystne zjawisko polegające na manipulowaniu mas. Brzmi może i trochę nazbyt brutalnie, ale z drugiej strony... pamiętajcie o tym, że to nie jest najlepsze rozwiązanie problemu wszędobylskich fejków. O ile działanie Twittera według niektórych będzie zbyt globalne, nie da się uciec od manipulacji i zręcznej socjotechniki uprawianej w social media.
Czytaj więcej: Nie można sugerować, że ktoś jest złodziejem - nawet na Twitterze
We’ve made the decision to stop all political advertising on Twitter globally. We believe political message reach should be earned, not bought. Why? A few reasons…?
— jack ??? (@jack) October 30, 2019
Boom, headshot! Nie oznacza to jednak, że absolutnie wszystkie materiały dotyczące polityki zostaną zbanowane z promowania na Twitterze. Dorsey nie byłby sobą, gdyby nie wprowadził pewnych szczególnych przypadków do swojej decyzji, o czym poinformował w tym samym wątku:
We’ll share the final policy by 11/15, including a few exceptions (ads in support of voter registration will still be allowed, for instance). We’ll start enforcing our new policy on 11/22 to provide current advertisers a notice period before this change goes into effect.
— jack ??? (@jack) October 30, 2019
Reklama
A final note. This isn’t about free expression. This is about paying for reach. And paying to increase the reach of political speech has significant ramifications that today’s democratic infrastructure may not be prepared to handle. It’s worth stepping back in order to address.
Reklama— jack ??? (@jack) October 30, 2019
Jednak o tym powie więcej dopiero 15 listopada. Tym samym, Jack Dorsey odetnie Twittera od niemałych pieniędzy płynących od partii politycznych, które w niemałej mierze zasilały jego konto. Ale, jednocześnie nie ma nic przeciwko takim inicjatywom, które np. skłaniają ludzi do samego pójścia do wybory. To już nie będzie zabronione.
W żaden sposób nie wpływa to jednak na odbywające się bez sponsoringu akcje dezinformacyjne - tych na Twitterze jest mnóstwo i właściwie, to dalej będą się one dobrze miały. Według mnie ta zmiana z jednej strony jest odważna, ale z drugiej... nieco bezużyteczna.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu