Pisałem w weekend, że TVP zaskoczyła mnie nowoczesnym widowiskiem, że widać u publicznego nadawcy sporą zmianę. Możliwe, że nie ograniczy się ona wyłą...
TVP tłumaczy dziennikarzom jak mają się zachowywać na Facebooku i Snapchacie. Słusznie
Pisałem w weekend, że TVP zaskoczyła mnie nowoczesnym widowiskiem, że widać u publicznego nadawcy sporą zmianę. Możliwe, że nie ograniczy się ona wyłącznie do nowych rozwiązań technologicznych - czytając Zasady etyki dziennikarskiej Telewizji Polskiej S.A. można dojść do wniosku, że będzie to nadawca idealny. Przynajmniej dla osób, które szukają obiektywnego źródła informacji, strumienia wiadomości, w którym bezstronność bierze górę. I to na szeroką skalę - pracownicy nadawcy powinni pamiętać o swoim pracodawcy i jego wytycznych także wtedy, gdy udzielają się w Sieci.
Dowiedziałem się wczoraj, że zmianie uległ kodeks zasad etycznych dziennikarzy Telewizji Polskiej. Przyznam, że nie znałem zawartych w nim wcześniej zapisów, więc była to ciekawa lektura. Polecam każdemu, sporo intrygujących zapisów. Z żalem muszę stwierdzić, że w przeszłości te zasady były mocno deptane i to za czasów rządów różnych opcji politycznych - można napisać, że zjawisko było uniwersalne.
Dziennikarz wykazuje należytą dbałość o wyraźne oddzielenie informacji od komentarza i opinii - z tym był czasem problem. Podobnie jest z kolejnym zapisem, z jego "zawartością":
Dziennikarz nie może dyskryminować któregokolwiek ze swoich rozmówców ani zachowywać bierności wobec obraźliwych zachowań zaproszonych gości utrudniających wypowiedzi ich oponentom.
Jeśli kiedyś oglądaliście debaty polityków (ale nie tylko - kłócili się przeróżni goście), pewnie wiecie, że czasem przypominało to istną jatkę. Krzyki, przerywanie w połowie zdania, czasem wyzwiska, sporo oskarżeń. To nie rozmowa, to kłótnia rodem z jakiejś speluny. Liczmy jednak na to, że wspomniany zapis w końcu zacznie być przestrzegany.
Są też fragmenty, które bawią. Albo źle świadczą o społeczeństwie - niech każdy sam zdecyduje.
W audycjach przedstawiających horoskopy, wróżby lub podobne tematy dziennikarz nie może sugerować, że zawierają one godne zaufania wskazówki postępowania.
Jest też mowa o szacunku, konflikcie interesów, reklamie - sporo ciekawych rzeczy. Nas najbardziej interesuje jednak ostatni fragment, przytoczę go w całości:
XVI. Dziennikarz wobec Internetu i nowych mediów
1.Dziennikarz ma prawo do publikowania swoich przemyśleń i opinii w Internecie (na stronach internetowych, blogach, Facebooku, Twitterze, Instagramie, Snapchacie, itp.). Powinien to jednak czynić z najwyższą rozwagą, pamiętając, że informacja raz umieszczona, pozostanie tam na zawsze i nawet jeśli jest na tzw. stronie zamkniętej, nie ma gwarancji, że nie stanie się informacją ogólnie dostępną.
2.Dziennikarz powinien traktować media społecznościowe jako formę publicznej wypowiedzi, mając na uwadze, że także tam reprezentuje Telewizję Polską S.A. oraz że prywatne wypowiedzi dziennikarzy powszechnie kojarzonych z TVP S.A. mogą być postrzegane jako jej stanowisko i mieć znaczący wpływ na opinie o TVP S.A.
Reklama3.Dziennikarz nie powinien publikować w Internecie żadnych informacji i opinii, których nie mógłby przedstawić na antenie. Dotyczy to szczególnie wypowiedzi na temat polityki, spraw międzynarodowych, życia społecznego, ekonomii, mediów, kwestii moralnych, etycznych, religijnych, a także działalności TVP S.A.
4.Zalecenie dochowania zasad etycznych w Internecie nie narusza wolności wypowiedzi i nie może być traktowane jako cenzura prewencyjna. Jest tylko etycznym wymogiem lojalności wobec TVP S.A., którą dziennikarz reprezentuje.
Reklama
Wbrew ostatniemu punktowi, ktoś może stwierdzić, że to jednak cenzura, że telewizja nie powinna wymagać od swoich pracowników, by np. na prywatnych kontach w social media nie zamieszczali postów, które publicznie nie powinny się pojawić. Przecież to ich sprawa, jeśli mają swoje zdanie na konkretny temat i chcą się nim podzielić w gronie znajomych, to śmiało. Każdy z nas ma pracę i życie prywatne, jedno od drugiego stara się oddzielić...
W tym przypadku podpiszę się jednak pod zaleceniami nadawcy. Te zasady są słuszne, jeśli chce się tworzyć publiczne, bezstronne media. Źle by się działo, gdyby dziennikarz na antenie mówił jedno, a potem co innego pisałby w Sieci. Albo rozwijałby wątek tak, że poważnie odbiegałoby to od pierwotnej treści. To byłby przejaw hipokryzji, którą z mediów publicznych powinno się usuwać (zresztą, dotyczy to każdych mediów). Dziennikarz, zwłaszcza popularny i dobrze kojarzony, jest twarzą swojej stacji i nie powinien wzbudzać kontrowersji, robić problemów swojemu pracodawcy. Bo przypominam, że te zasady to wytyczne pracodawcy, do których pracownikowi wypada się zastosować. A jeśli się z nimi nie zgadza, zawsze może zmienić pracę. Mieliśmy już przykłady z prywatnych firm, gdy za wpisy na Twitterze albo Facebooku ludzie tracili pracę. Z tymi narzędziami nie ma żartów.
Przywołane zasady zwracają uwagę na element, o których ludzie często zapominają: w Internecie nic nie ginie, raz wrzucona informacja, dodany post, zostaną w Sieci. Złudne jest też poczucie "prywatności" - jeśli komuś wydaje się, że wypowiedzenie kontrowersyjnej opinii w gronie znajomych nie wypłynie dalej, to jest w błędzie. To nie kolacja, na której jest grono najbliższych osób - na Facebooku w grupie znajomych można mieć kilkaset osób (często przypadkowych), zawsze znajdzie się ktoś, kto taki wpis przekaże dalej. Potem stacja musi się tłumaczyć, że to nie jest jej oficjalne stanowisko. Musi, bo post żyje swoim życiem, szybko rozprzestrzenia się w Sieci, przywołują go inne media. A odbiorcy łączą człowieka i firmę.
Czy są to zalecenia, które do serca powinni sobie wziąć jedynie dziennikarze? Nie, nad swoimi działaniami w Internecie musi się zastanowić każdy użytkownik. Gdyby częściej to stosowano, to miejsce mogłoby wyglądać inaczej...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu