Od miesięcy żyjemy w czasach kryzysu półprzewodników. Artykuły o TSMC, liderze branży, kiedyś pojawiały się głównie w prasie specjalistycznej, a dziś goszczą na łamach wszystkich. Firma ma też ogromne znaczenie w kalkulacjach wojskowych, można ją wręcz nazwać kluczem do Tajwanu.
Klucz do wojny Chin i USA o Tajwan? Producenci procesorów z TSMC na czele
Wyspa Tajwan, jak wulkan gorąca...
Większość osób w Europie skupia się dziś na wojnie ukraińsko-rosyjskiej, ale dla Stanów Zjednoczonych i Chin jest to w zasadzie konflikt zastępczy. Amerykanie osłabiają w nim kluczowego sojusznika Pekinu, cofając rękami Ukraińców gospodarkę i armię Rosji gdzieś do lat 50. poprzedniego wieku. Chiny z kolei liczyły na osłabienie Stanów, przez pogłębienie podziałów w świecie „Zachodu”, które miało nastąpić po szybkim zwycięstwie Putina.
Dla obu tych państw głównym teatrem zmagań, na szczęście wciąż „zimnym”, jest już dziś Azja. Najbardziej zapalnym punktem jest zaś, bez dwu zdań, Tajwan. Uznawana przez Chiny za zbuntowaną prowincję, a dla Stanów będąca jednym z kluczowych azjatyckich sojuszników wyspa, za panowania Xi Jinpinga znalazła się pod bardzo dużą presją Chin kontynentalnych.
Między Stanami a Chinami
Tak mocne podgrzanie atmosfery wokół Tajwanu ze strony Chin spowodowane zostało przez bardzo wiele czynników. Znaczenie mają tu zarówno chińskie ambicje, odradzający się imperializm Państwa Środka, jak i resentymenty części jej establishmentu z sekretarzem generalnym KPCh na czele.
Dla Stanów wspieranie wyspy i utrzymanie jej status quo jest warunkiem koniecznym do utrzymania dominującej pozycji w tamtym rejonie świata. Jest papierkiem lakmusowym dla lokalnych sojuszników, zabezpiecza interesy ekonomiczne, ogranicza możliwości chińskiej ekspansji. Nieprzypadkowo jest też nazywana niezatapialnym lotniskowcem Amerykanów.
Jest jednak jeszcze jeden czynnik, który od pewnego czasu ma w kalkulacjach obu stron kolosalne znaczenie. To unikalna pozycja Tajwanu, jako kluczowego producenta nowoczesnych półprzewodników. Możliwości Tajwanu w tym zakresie dają Stanom Zjednoczonym możliwość prowadzenia bardzo skutecznej wojny gospodarczej z Chinami, o czym boleśnie przekonały się już tak kiedyś potężne chińskie koncerny jak ZTE czy Huawei. I właśnie ten biznes, z liderem TSMC na czele, staje się w kalkulacjach wojskowych coraz bardziej kluczowy.
TSMC jako polisa
Już jakiś czas temu pojawiły się głosy mówiące, że jedną z najskuteczniejszych form odstraszenia Chin od ataku na wyspę byłoby przygotowanie fabryk TSMC do gruntownego zniszczenia w razie inwazji. Żeby jednak miało to rzeczywistą wartość, powinny za tym pójść konkretne plany i przygotowania techniczne. Jednocześnie postulowano, aby jednym z pierwszych celów na terenie Chin uczynić koncern SMIC, największego i najbardziej zaawansowanego producenta półprzewodników z Państwa Środka.
Udane przeprowadzenie tych operacji doprowadziłoby Chiny do katastrofalnego kryzysu w temacie układów, pamięci i wszystkiego, co się wiąże z bardziej zaawansowanymi układami opartymi o krzem. A trzeba jeszcze raz podkreślić, że Chiny już dziś mają pod tym względem spore problemy.
Stany Zjednoczone z kolei wciąż miałyby dostęp do swoich odlewni i fabryk, w tym tych projektowanych dziś wspólnie z TSMC. To powinno je skutecznie zabezpieczyć i umożliwić np. szybszą produkcję przemysłową na rzecz sił zbrojnych. Gry wojenne pokazują, że w przypadku konfliktu „gorącego”, obie strony musiałyby ponieść w początkowej fazie wojny olbrzymie straty, a konflikt wygrałby ten, kto szybciej potrafiłby je uzupełniać.
Chiny widzą i wiedzą
Państwo Środka w temacie pretensji do Tajwanu temat TSMC i półprzewodników oficjalnie bagatelizuje. Kluczowy ma być sam powrót Tajwanu „do macierzy”, a nie jakieś tam procesory. Jednak miliardy jenów ładowane w, na dziś nieudany program „Made in China 2025”, czy desperackie próby ściągania nowoczesnych maszyn litograficznych z całego świata świadczą o tym, że partia bardzo dobrze zdaje sobie sprawę ze tego problemu.
W tym miesiącu pojawiły się bardzo ciekawe wypowiedzi ze strony Chen Wenlinga, głównego ekonomisty Chińskiego Centrum Międzynarodowych Wymian Gospodarczych, który na jednej z konferencji powiedział, że konfrontacja Chin i Stanów zakończyłaby się katastrofą dla ludzkości, ale... jeśli Stany miałyby pogłębić sankcję przeciw chińskim firmom, Państwo Środka powinno zaatakować i odzyskać Tajwan, ale tak, aby zabezpieczyć fabryki TSMC.
To doprowadziłoby do ogromnego wzmocnienia chińskich łańcuchów dostaw, a jednocześnie stanowiło potężne uderzenie w gospodarkę amerykańską. To Chiny uzyskałyby w takiej sytuacji przewagę technologiczną w tej branży. Państwo Środka, które na dziś nie bardzo wie, co zrobić w temacie rosyjsko-ukraińskim, chce zapewne przestrzec w ten sposób Stany przed ewentualnym zaostrzaniem sankcji, za pomoc Putinowi. Uczciwie powiedzmy, pomoc na razie bardzo ostrożną.
Jednocześnie jednak takie stwierdzenia potwierdzają kluczową rolę TSMC dla gospodarki Chin, która nawet z rosnącym w siłę SMIC bazuje głównie na produkowanych na Tajwanie półprzewodnikach. Wydaje się, że ten fakt coraz mocniej będzie też rozgrywany przez władze Tajwanu. O ile TSMC zamierza zbudować nowe fabryki w Stanach i Japonii, odrzuciło ostatnio pomysł postawienia ich w Europie.
Uargumentowano to tym, że rynek ten ma być zbyt mały, aby opłacało się tu inwestować. Nie wydaje się to zbyt wiarygodne, sama gospodarka Niemiec potrafiłyby zapewne wykupić na pniu produkcję sporej fabryki tego typu. Osobiście obstawiam, że decyzja ma polityczno-militarne, a nie biznesowe podłoże. Stany Zjednoczone i Japonia są dla wyspy wiarygodnymi gwarantami niezależności, podczas gdy fabryki w Europie tylko i wyłącznie wartość półprzewodnikowej polisy ubezpieczeniowej by osłabiały.
Tak czy inaczej, jeśli interesujecie się technologiami, wojskowością i polityką, warto rynek półprzewodników śledzić. Te tematy bardzo się tam ze sobą mieszają, a ewentualne zmiany jego struktury, np. w wyniku jakiegoś przełomu technologicznego, mogą zdecydować nie tylko o PKB kilku krajów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu