W Państwie Środka po raz kolejny podejmowana jest próba pozbycia się z administracji rządowej komputerów zachodnich firm oraz uniezależnienia jej od systemu Windows. Ponieważ dyrektywa obejmuje też powiązane z chińskim rządem firmy, można się spodziewać wymiany 50 mln stanowisk.
Chiny chcą się pozbyć zachodnich komputerów i Windowsa. Co je zastąpi?
Rządowe porządki
Chiny wydały, a właściwie ponowiły w ostatnich dniach dyrektywę, która nakazuje wymianę komputerów w administracji rządowej oraz powiązanych z rządem firmach na produkty czysto chińskie. Państwo Środka chce się też pozbyć z administracji Windowsa i innych zachodnich programów, promując rozwiązania oparte na lokalnych dystrybucjach Linuxa.
Chińskie marzenia o cyfrowej autarki nie są nowe i nie po raz pierwszy zdecydowano się na tak mocne formalnie uderzenie. Pierwszy tego typu nakaz pojawił się bodaj w 2019 r., ale jego realizacja okazała się kompletną klapą.
Teraz, w obliczu nasilającego się konfliktu amerykańsko-chińskiego i chińskich problemów gospodarczych wynikających z polityki „Zero COVID” partia straciła chyba cierpliwość. Nowa dyrektywa zaskakuje bardzo krótkim czasem na realizację, dano sobie na to tylko dwa lata.
Za dużo dziur
Przed Chinami stoi jednak bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe zadanie. Pomimo ich statusu, największej fabryki świata, Kraj Środka wciąż jest mocno zacofany w temacie produkcji nowoczesnych półprzewodników. To ostatnie widać w tekście dyrektywy, która wyłączają z obowiązku wymiany nowoczesne procesory, układy GPU itp. których Chiny nie potrafią wytwarzać.
W efekcie, choć nowe komputery będą miały wyłącznie znaczki Lenovo, Huawei lub innych lokalnych firm, w ich wnętrzach wciąż znajdziemy „niekoszerne” układy AMD, Intela, nVidia, kości Samsunga itd. Tak więc tej formalnej niezależności sprzętowej będzie do prawdziwej autarki bardzo daleko.
Niewiele prościej będzie w przypadku systemów operacyjnych, które miałyby zastąpić chińską edycję Windowsa. Nie pojawiła się dotąd jedna, spójna i błogosławiona przez partię dystrybucja Linuxa. Parę lat temu istniały podejrzenia, że takim systemem może stać się w przyszłości, małpujący UI Windowsa Red Flag Linux, potem Kylin OS, ale na dziś ciężko powiedzieć o którejś z tych wersji, że to właśnie ta „narodowa” dystrybucja.
To będzie generować szereg problemów zarówno przy wyborze, wdrażaniu, jak i codziennym wsparciu budowanej na wariata infrastruktury. Czy Chiny mają wystarczającą ilość odpowiednio doświadczonych informatyków, aby ten plan uznać w ogóle za realny? Moim zdaniem... nie bardzo.
Jeszcze gorzej wygląda jednak sprawa z profesjonalnym oprogramowaniem użytkowym. Chińskie firmy nie stworzyły na dziś nic porównywalnego z produktami Adobe, Autodesk, Resolve. Nie wspomnę o bardziej specjalistycznych programach, jak np. tych służących do projektowania wyżej wspomnianych nowoczesnych układów półprzewodnikowych. Takich dziur wciąż w Chinach jest wciąż całe mnóstwo.
Szacuje się, że tylko w administracji państwowej zmiany mogą dotknąć 50 mln stanowisk komputerowych. Szczerze powiedziawszy, nie wierzę żeby w warunkach kryzysu półprzewodnikowego oraz braku spójnego ekosystemu programowego udało im się to przeprowadzić w tak krótkim czasie, nawet w tak fasadowej formie jak zaplanowano. Przypuszczam, że za jakiś czas zobaczymy kolejną podobną dyrektywę, tylko z nowymi terminami.
Zwiększanie kontroli
Z pewnością cała operacja, ile by ostatecznie nie potrwała, będzie dla Chin okazją do zwiększenia kontroli państwa nad chińskimi firmami i urzędnikami niższego szczebla. Spodziewam się, że ekosystem który ostatecznie powstanie będzie zawierał sporą ilość specyficznie chińskich mechanizmów, umożliwiających partii jeszcze łatwiejszą inwigilację i agragowanie danych.
Odwinięcie się Stanom
Nowa dyrektywa będzie też oznaczała wzięcie częściowego rewanżu za sankcje amerykańskie. Nawet jeśli operacja potrwa znacznie dłużej niż zaplanowano, to zachodnie firmy zostaną z przetargów na rządowy i firmowy sprzęt wykluczone zapewne od razu.
Szczególnie może to być widoczne w większych firmach, nad którymi kontrola rządowa w ostatnich latach bardzo się zwiększyła. Jednak efekt ten osłabiać będzie wspomniana już konieczność zakupu podzespołów, straci Dell, ale raczej nie Intel. W dłuższej perspektywie może trochę zyskać chiński SMIC, ale jego możliwości produkcyjne i produkty wciąż odstają od tego, co oferuje zachód.
Pozostaje więc obserwować, jak Chiny będą realizować swój bardzo ambitny plan. Osobiście uważam, że na jego realizację potrzeba będzie nie dwu lat, ale dwu - trzech dekad i to pod warunkiem, że chiński rząd będzie sypał dużo pieniędzy na opracowanie setek specjalistycznych programów użytkowych. Nie mniej, z tej drogi na pewno już nie zawrócą.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu