Felietony

Trudno w to uwierzyć, ale Polacy nie zawsze wierzyli w sukces Wiedźmina

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Wirtualne przygody Geralta okazały się światowym sukcesem, który nie tylko wpłynął na popularność jego producentów, ale pozytywnie odbił na postrzegan...

Wirtualne przygody Geralta okazały się światowym sukcesem, który nie tylko wpłynął na popularność jego producentów, ale pozytywnie odbił na postrzeganie polskich firm tworzących gry. Okazało się bowiem, że w Polsce można robić gry z wielkimi budżetami, przemycić do nich świat, na którym się wychowywaliśmy i odnieść sukces. Przeglądając sieć natknąłem się na trochę zapomniany już tekst w popularnym niegdyś serwisie Valhalla i przypomniałem sobie burzę, jaką wywołał.

Reklama

Macie czasem wrażenie, że jakiegoś tematu lub osoby jest w mediach za dużo? Głupie pytanie, wszyscy mamy. Raz „wyskakuje z lodówki” Chodakowska, innym razem Pudzian. W świecie gier jest podobnie, szczególnie kiedy nadchodzi czas wyczekiwanej od lat premiery. Podobnie było w okolicach października 2007 roku, kiedy to wreszcie miał ukazać się pierwszy Wiedźmin. Gra, która nie miała łatwego ani procesu produkcyjnego, ani startu. Przez kilka lat zmieniał się zarówno skład ekipy tworzącej grę, jej koncepcja, bohater, silnik, jak również data premiery. Ostatecznie udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik i 26 października 2007 roku gra wylądowała na europejskich półkach sklepowych, a cztery dni później zadebiutowała w USA.

Obaw o debiutującego Wiedźmina było sporo i nie tylko na naszym polskim poletku. Wychowani na prozie Sapkowskiego miłośnicy uniwersum doskonale pamiętali słaby film w reżyserii Marka Brodzki i nie dziwię się, że pojawił się w nich strach przed podobną klapą - tym razem jednak wirtualną i na całym świecie. Ale CD Projekt robił swoje, rękami Tomka Bagińskiego pokazywał świetne zwiastuny i cierpliwie czekał na premierę.

Polscy recenzenci zakochali się w Wiedźminie bardziej niż ich zagraniczni koledzy.

Wiedźmin to zdecydowanie najlepsza Polska produkcja. Jest to gra, która powinna bez problemu wpisać się w karty wirtualnej historii i stanowić idealny wzorzec dla kolejnych gier RPG. CD Projekt RED odwalił kawał dobrej roboty i należy im się za to pochwała!

- pisało w 2007 roku Miasto Gier

Miałem z oceną Wiedźmina pewien zgryz. Uważałem, że są przesłanki, by uhonorować tę grę najwyższą możliwą notą. To jest projekt absolutnie unikalny na nasze warunki. Wiedźmin być może przetrze w branży szlaki, spowoduje, że Polacy spojrzą na gry nie jak na zabawę dla dzieciaków, lecz jak na poważny nurt kultury masowej. Koledzy z redakcji jednak kręcili nosem na lekkie podciągnięcie grze oceny z powodów pozamerytorycznych, a te drobne wady, jaka gra ma, osłabiły moją pozycję w dyskusji. Tak czy owak jest to produkcja, którą MUSISZ zobaczyć. Dla mnie 10/10.

- wtórowało mu CD-Action

Reklama

A i sam serwis Valhalla, o którym wspomniałem wcześniej, ocenił grę pozytywnie. W samym tekście było jednak sporo jadu i uszczypliwości. Bo jak inaczej odebrać taki oto fragment?

Nadal bowiem obstaję przy swoim zdaniu, że ATARI powinna w pewnym momencie zabrać Polakom zabawki i przekazać robienie Wiedźmina na przykład ekipie BioWare. Zapewne wtedy gra nie miałaby takiego „średniowiecznego” smaczku ale ustrzegłaby się kilku irytujących błędów. No i muzykę skomponowałby zapewne Jeremy Soule.

Reklama

Spoglądam dziś na serwis Metacritic i widzę średnią 81 punktów. To dużo jak na debiutanta, choć obok 85 IGN’u, 86 GameTrailers trafiały się gorsze noty, jak chociażby 60 of PC Format i 50 od magazynu Edge (noty wyciągnięte i przerobione punktowo pod serwis Metacritic).

"Wiedźmin – skazany na porażkę?"

Burzę w polskiej sieci wywołał jednak inny tekst. I nie chodziło o ocenę pracy CD-Projektu, ale o samo uniwersum Wiedźmina. Nie o obawy dotyczące jego zrozumienia czy zaakceptowania przez zagranicznych odbiorców. Inaczej odbierałem ten tekst w 2007 roku, inaczej odbieram go dziś. Wydźwięk jest jednak ten sam. Ubrane w ironię, dogryzające nie tylko Wiedźminowi, ale również samym producentom gry obawy, że proza Sapkowskiego jest uwielbiana wyłącznie w naszym kraju i przy recenzjach anglojęzycznych wersji książek tylko Polacy, w dodatku łamaną angielszczyzną, wypowiadają się o nich pozytywnie. Do tego stawianie producentów Wiedźmina na przegranej pozycji tylko dlatego, że kilku wcześniejszym dużym polskim produkcjom nie udało się wybić. Zgaszeniu pożaru nie pomogła na pewno wypowiedź jednego z PR Managerów CD Projektu, który uznał tekst za krzywdzący dla gry i zasugerował, że nawet za tego typu blogonotki powinien brać odpowiedzialność sam serwis.

Ten tekst to typowy paszkwil, który ma na celu napompowanie ego jego autora.
- Nie zdziwiłbym się gdyby taki tekst napisał 7latek na forum, ale artykuł (felieton?;) utrzymany w takim stylu to przegięcie. Jestem bardzo rozczarowany tym tekstem...
- Sam byłem pismakiem i cenię niezależność portali netowych. Ale to???
- Zostałem poproszony przez Valhallę o skomentowanie tego tekstu, ale przyznam szczerze, że nie wiem co tu komentować:/

W komentarzach było różnie, choć mimo zgadzania się z obawami autora, raczej broniono naszej rodzimej produkcji. Z wiarą w sukces było już trochę gorzej. Wspomnienie o pozytywnej opinii jednego z największych serwisów (IGN) spłycano na przykład do akcji promocyjnej gry. A tu autorzy odwalili kawał świetnej roboty, nie pamiętam by jakakolwiek polska gra doczekała się w tamtych czasach tak dużej akcji promocyjnej, popartej dużymi pieniędzmi. Za komentarz oberwało się natomiast mocno PR-owi CD-Projekt i kompletnie nie dziwię się takiej reakcji czytelników Valhalli.


Reklama

Nie klepię polskich produkcji po plecach tylko dlatego, że są polskie. I nie klepałem też nigdy z tego powodu Wiedźmina. Jedynka podobała mi się umiarkowanie. Sam nie byłem jakimś przesadnym fanem prozy Sapkowskiego, a mechanika gry zwyczajnie mnie nie porwała. Czułem jednak, że dostaliśmy solidną produkcję, której kolejne odsłony mogą konkretnie namieszać w świecie gier. Jak pisały w 2011 roku gry-online, udało się sprzedać 1,7 miliona kopii pierwszego Wiedźmina. To imponujący wynik, szczególnie jak na debiutanta. Widziałem jak twórcy tworzyli jeszcze lepszą dwójkę, by ostatecznie dać nam Dziki Gon, w którym zakochał się cały świat.

Tak czy inaczej jeśli „Wiedźmin” będzie hitem i wielkim sukcesem na zachodzie to odszczekam wszystko co napisałem tak jak na kulturalną świnię przystało! Chrum chrum

To słowa Jarka Kota, autora kontrowersyjnego wpisu na Valhalli. Sukces odniosły wszystkie trzy części Wiedźmina, a dzięki produkcjom CDPR cały świat dowiedział się o tym, kim jest Geralt. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości i jestem pewien, że Wy również nie.

grafika: 1, 2


Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama