Piątek, do weekendu niedaleko, więc można snuć wokół niego plany. Analogowe plany. Człowiek, który do niedawna większość czasu (zawodowego i wolnego) ...
Im więcej cyfry, tym bardziej ciągnie do analoga...
Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...
Piątek, do weekendu niedaleko, więc można snuć wokół niego plany. Analogowe plany. Człowiek, który do niedawna większość czasu (zawodowego i wolnego) spędzał w cyfrowym świecie, od jakiegoś czasu stara się wrócić do mniej nowoczesnych form rozrywki. I bynajmniej nie robię tego pod przymusem - to sprawia wielką przyjemność. Zamiast Internetu, gier wideo (niewielu, ale jednak), filmów i muzyki odtwarzanych na komputerze, prym wiedzie terapia puzzlowa.
Był taki czas, że spędzałem w Sieci naprawdę dużo czasu. Głównie w zwiazku z pracą, ale odpoczynek od niej znajdywałem... tak, w Internecie. Osoba obserwująca z zewnątrz mogłaby pewnie powiedzieć, że to uzależnienie. Mnie trudno oceniać. Nagle nastąpił jednak przesyt, totalne znużenie cyfrowym światem. Komputer nie kusił, by go włączyć, jeśli nie musiałem, internety jakoś robiły się same, znajomi przeżyli fakt, że nie oglądam ich zdjęć i komentarzy na Facebooku.
Mniej czasu w Sieci skłoniło do szukania alternatyw. Dorosły chłop zaczął kupować puzzle. I układać rzecz jasna. Planszówki też na tym skorzystały, korci, by kupować nowe. Szczytem radości było natomiast składanie cysterny LEGO, jaką można teraz dostać na stacji benzynowej. Po rozsypaniu na stół klocków szybko pojawiła się myśl, że na tym jednym samochodzie nie może się skończyć - trzeba ruszyć do sklepu po kolejne zestawy i odtworzyć arsenał, jaki posiadało się w dzieciństwie. Oto zajęcia i plany człowieka mocno związanego z cyfrowym światem.
Radość i frajda wynikające z układania tych puzzli są autentyczne - może dziadzieję, co wypomniał ostatnio jeden z Czytelników, a może każdy w końcu dochodzi do momentu, w którym cyfra przestaje cieszyć i zaspokajać wszelkie potrzeby. W dzieciństwie nie miałbym wątpliwości czy wybrać grę komputerową czy puzzle - ta pierwsza wygrałaby w przedbiegach. Ale dzisiaj sprawy mają się już inaczej. To jedynie sentyment, chęć powrotu (przynajmniej na chwilę) do czasów, gdy życie było łatwiejsze?
Nie sądzę. Funkcjonujemy w czasach, gdy cyfrowy świat pochłania kolejne fragmenty naszego życia: tutaj uczymy się, pracujemy, utrzymujemy kontakt ze znajomymi, kupujemy, zażywamy rozrywki. Człowiek wpada w ten świat i zanurza się coraz głębiej, czasem bez opamiętania. W końcu pojawia się jednak potrzeba znalezienia jakiejś odskoczni, bo nie można cały czas przebywać w tym samym miejscu. To po prostu niehigieniczne, niezdrowe. Wskazane jest usiąść nad tymi puzzlami, nie patrzeć na ekrany mniejsze i większe.
Odkrywam Amerykę? Niektórzy pewnie tak stwierdzą, ale będą i tacy, którzy mają wspomniany etap przed sobą i nie zdają sobie z tego sprawy. W końcu cyfra zacznie męczyć i trzeba będzie ograniczyć jej udział w życiu. Albo zrobić to wcześniej i ustrzec się ewentualnych problemów, znużenia. Wszak lepiej zapobiegać niż leczyć...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu