Wg różnorakich badań czytelnictwo w Polsce leży odłogiem. Książek unikamy jak diabeł święconej wody, a co najwyżej (jak pokazuje akcja Empiku) wykorzy...
Wg różnorakich badań czytelnictwo w Polsce leży odłogiem. Książek unikamy jak diabeł święconej wody, a co najwyżej (jak pokazuje akcja Empiku) wykorzystujemy je jako podpórka pod ułamaną nóżkę fotela. Na froncie walki z niechęcią do czytelnictwa pojawiają się jednak kolejni bojownicy, walczący, z naszymi narodowymi przywarami. Tym razem na linię frontu wciągnięte zostały rozwiązania technologiczne wykorzystujące szerokie rozpowszechnianie urządzeń mobilnych – od wczoraj w Gdańsku, podróż tramwajem, pasażerowie mogą sobie umilać ściągnięciem darmowych ebooków na tablet czy smartfon!
Po wtorkowej konferencji prasowej, trójmiejski tabor będzie mógł się zapewne poszczycić posiadaniem najbardziej oczytanych podróżnych. A wszystko to dzięki zaangażowaniu Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, która we współpracy z serwisem wolnelektury.pl realizuje akcję „Mobilna czytelnia”. Jej założenia są dość proste. 35 najnowocześniejszych tramwajów zostało udekorowane plakatami przedstawiającymi wirtualną, biblioteczną półkę, z której książki można ściągać na smartfona czy tablet po zeskanowaniu specjalnie przygotowanych kodów QR.
Jak mówi dyrektor Biblioteki, Paweł Braun:
Na początek jest 100 tytułów zarówno z klasyki literatury polskiej, jak i zagranicznej. Jest też wiele lektur szkolnych. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Sam proces pobierania powinien zająć nie więcej niż kilka minut, po których będziemy mogli przenieść się m.in. do średniowiecznej Polski „Krzyżaków” Sienkiewicza czy podkrakowskiej wsi „Wesela” Wyspiańskiego; a oprócz tego wymieniono takie tytuły jak: Pustelnia parmeńska”, „Hamlet”, „Ludzie Bezdomni”, „Kordian” i „Sklepy cynamonowe”.
Warto wspomnieć jeszcze, że to nie pierwsza taka inicjatywa trójmiejskich popularyzatorów czytelnictwa. Na początku bieżącego roku postanowili oni działać w bardziej konwencjonalny sposób i zaopatrzyli tramwaje w papierowe wersje książek. Akcja spotkała się z dużym zainteresowaniem, a pasażerowie tak bardzo zaczytywali się w lekturach, że nie byli w stanie rozstać się z nimi nawet po zakończeniu podróży. Bogu ducha winne książki ginęły na masową skalę... Na szczęście tego problemu nie będzie przy elektronicznych ich wersjach, o ile ktoś nie będzie zamazywał kodów.
A propos QR. Chciałbym wyrazić swoją ogromną radość z tego, że wreszcie wynalazek ten do czegoś konstruktywnego się przyda, a takie strony jak TA wypełnią się wreszcie obrazkami.
O ile całą akcję wypada ocenić bardzo pozytywnie, to sposób jej przeprowadzenia mógłby być o wiele lepszy. Po pierwsze, jak widzimy na plakatach, książki dostępne są jedynie w formatach PDF i EPUB i jeśli chcemy z niech korzystać na smartfonie czy tablecie to wszystko jest w porządku. Jednak podczas częstych podróży publicznymi środkami lokomocji zauważyłem duże rozpowszechnienie wśród naszych rodaków czytników Kindle’a, którzy przez organizatorów akcji zostali pozostawieni na lodzie.
A przecież serwis wolnelektury.pl umożliwia pobranie książki w formacie MOBI. Choć z tą sprawą łączy się druga kwestia – czytniki ebooków pozbawione są przecież jakiegokolwiek sposobu na rejestrację kodu QR. Wygląda więc na to, że dla niektórych lepszym wyjściem będzie pobranie danej pozycji bezpośrednio z serwisu np. w domu i wrzucenie jej na Kindle’a czy smartfona.
Wszystkim entuzjastom pomysłu polecam też zapoznanie się z tekstem "małym druczkiem": "Połączenie z Internetem wg stawek operatora..." - szkoda, więc że nie zadbano o WiFi, jak w warszawskich autobusach. Rozlepienie kodów tak naprawdę więc pełni jedynie rolę "wygodnego" skrótowca, bo co za różnica czy skorzystamy z niego czy sami odwiedzimy serwis przy pomocy mobilnej przeglądarki?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu