Biznes

Toshiba - zwolnienia, straty, plany sprzedaży oddziałów. Nie jest dobrze

Maciej Sikorski
Toshiba - zwolnienia, straty, plany sprzedaży oddziałów. Nie jest dobrze
10

Można wymienić przynajmniej kilka firm, które nie zaliczą tego roku do udanych - w tym gronie mocną pozycję z pewnością będzie miała Toshiba. Akcjonariusze japońskiego giganta mogą rwać włosy z głowy patrząc na kurs akcji, pracownicy zastanawiają się pewnie, czy to na nich padnie, gdy nadejdą wielki...

Można wymienić przynajmniej kilka firm, które nie zaliczą tego roku do udanych - w tym gronie mocną pozycję z pewnością będzie miała Toshiba. Akcjonariusze japońskiego giganta mogą rwać włosy z głowy patrząc na kurs akcji, pracownicy zastanawiają się pewnie, czy to na nich padnie, gdy nadejdą wielkie zwolnienia. Decydenci z kolei muszą szybko podejmować decyzje i działać : potrzebne są pieniądze, oszczędności, więc będą cięcia, sprzedaż oddziałów i to na ich barkach spoczywa odpowiedzialność za ratowanie firmy.

Od kilku dni mówi się sporo o "odchudzaniu" Toshiby - w najbliższych miesiącach korporacja może się pożegnać ze sporą częścią pracowników. Pojawiają się konkrety: ponad 7 tysięcy osób opuści szeregi korporacji. Z jednej strony nie jest to porażająca liczba w skali całej firmy, zaledwie kilka procent załogi. Z drugiej jednak strony zwolnienia dotyczą przede wszystkim jednej części giganta: oddziału odpowiedzialnego za elektronikę użytkową. Cios skupiony, więc bardziej bolesny. Trzeba przy tym zaznaczyć, że w Japonii zwolnienie pracownika ponoć nie jest łatwe - firma będzie się musiała dogadać z tymi tysiącami ludzi, a to oznacza naprawdę duże wydatki.

Pisałem już o możliwych zmianach dotyczących owej elektroniki użytkowej - chodzą słuchy, iż Toshiba sprzeda swój oddział PC, ewentualnie wydzieli go ze swoich struktur (może powstać ciekawy miks japońskich producentów komputerów. O ile oczywiście plotki znajdą potwierdzenie w rzeczywistości). Przetasowania, i to poważne, dotyczą także produkcji telewizorów. Jednym z działań na tym polu ma być sprzedaż fabryki w Indonezji. Korporacja poszukuje też ponoć kupca dla swojego biznesu medycznego... Dzieje się!

Niektórzy zastanawiają się pewnie, skąd te nagłe zmiany i roszady. Otóż wedle prognoz, Toshiba zakończy bieżący rok fiskalny na wielkim minusie - straty będą sięgać miliardów dolarów. W dużym stopniu jest to pokłosie skandalu, kory wypłynął w tym roku. Podejmowałem temat latem: audyt w japońskiej firmie wykazał, że przez lata fałszowano wyniki finansowe. Top menedżerowie korporacji podali się do dymisji i przeprosili, ale raportów kwartalnych to nie wyprostowało, Toshiba została zmuszona do szybkiego szukania środków, którymi zasypałaby te "dziury". Teraz oglądamy efekty tej afery.

W mediach pojawiają się doniesienia o kolejnych problemach giganta - regulator w Kraju Kwitnącej Wiśni chce nałożyć na firmę karę za fałszowanie raportów, chociaż nie są to olbrzymie pieniądze (mowa o kilkudziesięciu milionach dolarów), to po pierwsze, nie wiadomo, czy na tym się skończy, a po drugie, obecnie liczy się każdy milion. Nie oznacza to oczywiście, że korporacji nie należy się kara i jej bronię - jeżeli urzędnicy odpuszczą temu graczowi, to zachęcą innych do podobnych praktyk. A trzeba przypomnieć, że to nie jest pierwszy skandal z japońską legendą w roli głównej...

Nie jest oczywiście tak, że kłopoty japońskich korporacji (bo nie chodzi tylko o Toshibę) wynikają wyłącznie z czynników wewnętrznych. Poważnie ucierpiały one z powodu trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło ten kraj kilka lat temu, problemem były też klęski żywiołowe w innych azjatyckich krajach, w których ulokowane są fabryki tych gigantów. Do tego dochodzą niekorzystne kursy walut, presja ze strony koreańskiej i chińskiej konkurencji i wynikający z tego spadek popytu na japońskie produkty. Nie ma lekko.

To nie może jednak tłumaczyć majstrowania przy raportach, oszukiwania akcjonariuszy, a w niektórych przypadkach pewnie i klientów. Ostatnią rzeczą, której potrzeba tym graczom jest spadek zaufania do nich, zepsucie marki "Made in Japan". Firmy mają problemy, ponieważ zdążyły się zestarzeć, skostnieć, nie reagowały odpowiednio szybko i dynamicznie na zmiany. A te poważnie wpłynęły na obraz rynku. Sony próbuje od kilku lat naprawić tryby swojej korporacyjnej machiny, podejmuje czasem radykalne i bolesne działania, ale to konieczne - inni gracze, w tym Toshiba, muszą brać przykład z tego producenta. Innej drogi nie ma.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

problemtoshibaSkandal