Kiedyś posiadanie sprzętu japońskiej firmy było synonimem luksusu, urządzenia firm z Kraju Kwitnącej Wiśni kojarzyły się z wysoką jakością, zaawansowaniem technologicznym. I nie było to jedynie wrażenie robione na demoludach - Japończycy radzili sobie świetnie w globalnej skali. Potem jednak coś się zacięło, najpierw zaczęli ich "podchodzić" Koreańczycy, a potem jeszcze Chińczycy. Kolejne korporacje wpadały w poważne kłopoty. Niewiele z nich zaliczyło jednak taki upadek, jaki zaserwowała sobie Toshiba. O tym molochu w negatywnym kontekście mówi się od kilku lat, teraz zrobiło się o nim głośno za sprawą kolejnej wyprzedaży majątku.
Toshiba jest w tarapatach. Władze firmy przez lata prowadziły kreatywną księgowość, co wstrząsnęło całym imperium, a gwoździem do trumny okazał się biznes nuklearny. Ponad dekadę temu firma przejęła amerykańskie przedsiębiorstwo Westinghouse Electric działające na rynku energii nuklearnej - to miała być bardzo bezpieczna inwestycja, rozsądna lokata kapitału. Potem była jednak Fukushima i całe pasmo problemów. Efekt? Miliardowe straty i długi, które japoński gigant musi spłacić. Szybko spłacić, ma na to już tylko kilka miesięcy. Trwa walka z czasem i wyprzedaż majątku.
Ten proces nie rozpoczął się wczoraj - informowaliśmy już np., że Sony przejęło biznes fotograficzny tego gracza, z kolei korporacja Canon zainteresowała się Toshiba Medical Systems Corp. To jednak nie koniec:
Pod młotek pójdzie także elektronika konsumencka i AGD – oddział Lifestyle Products and Services Corp. trafi ponoć pod skrzydła Midea Group Co. To chiński producent AGD, który nie jest zbyt dobrze znany na rynkach rozwiniętych, ale w tzw. państwach wschodzących ma silną pozycję. Przejęcie części Toshiby umocni jego pozycję, doda prestiżu, pozwoli rozkręcić interes na nowych rynkach.[źródło]
Koniec wyprzedaży? Nie. Media donoszą, że Toshiba sprzedaje 95% biznesu telewizyjnego (Toshiba Visual Solutions) firmie Hisense. To podmiot chiński należący do państwa. Duży gracz zajmujący się produkcją RTV i AGD, posiada kilkanaście fabryk w Chinach. Wartość transakcji nie powala: to raptem 113 mln dolarów. Trzeba mieć jednak na uwadze, że interes przynosi straty, a jego rynkowe udziały nie są oszałamiające - w ubiegłym roku fiskalnym wyprodukowano 700 tysięcy telewizorów. Załoga liczy 700 osób, trudno stwierdzić, ilu z nich utrzyma zatrudnienie.
Wspomniana suma to kropla w morzu potrzeb korporacji. Wymagane są miliardy dolarów, a te mogłoby zapewnić sprzedanie działu zajmującego się produkcją pamięci NAND:
wszystko wskazuje na to, że zwycięzcą licytacji zostanie konsorcjum, którego liderem jest fundusz Bain Capital i to pomimo tego, że jeszcze 3 dni temu najbliżej finalizacji umowy było WD. Według ostatnich doniesień na stole leży oferta warta 18 miliardów USD. W konsorcjum uczestniczą jeszcze takie firmy jak SK Hynix (koreański producent pamięci NAND), japońska Hoya oraz grupa amerykańskich firm na czele z Apple, Dellem, Kingstonem oraz… firmą Seagate znaną z produkcji dysków HDD. Nie wiadomo, kto ile dokładnie dołoży się do tych 18 miliardów USD, ale w sieci można znaleźć informacje, że Seagate zainwestuje około 1,25 miliarda USD, a Bain Capital ostatnio poprosił Apple o zwiększenie swojego udziału z 3 do nawet 7 miliardów USD.[źródło]
I gdy wydawało się, że sprawa zakończy się pomyślnie, firma Western Digital zaczęła blokować to przejęcie. Odwołuje się do różnych instytucji i próbuje udowodnić, że ewentualna transakcja narusza jej interesy. Trwa naprawdę ostra walka biznesmenów i ich prawników, w grę wchodzą nie tylko wielkie pieniądze, ale nawet przyszłość istotnego sektora IT oraz... japońskiej legendy.
To dość smutny obrazek: jak już wspominałem, był czas, gdy posiadanie sprzętu z logo Toshiba robiło wrażenie. Klientów nie zdobywa się jednak na zawsze, a interes nie może się kręcić tylko dlatego, że jest duży i rozpoznawalny. Wielka i dobrze niegdyś prosperująca firma zaliczyła upadek, który może boleć nawet postronnych widzów. Obserwujemy teraz dzielenie imperium i nie ma pewności, że coś z tego zostanie - przy negatywnym obrocie spraw w końcu spojrzymy na bankruta. Nie pierwszego w tym biznesie i zapewne nie ostatniego. Dobra lekcja dla innych...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu