Biznes

Toshiba sprzedaje kolejny biznes. Aż przykro patrzeć na ten upadek

Maciej Sikorski
Toshiba sprzedaje kolejny biznes. Aż przykro patrzeć na ten upadek
Reklama

Kiedyś posiadanie sprzętu japońskiej firmy było synonimem luksusu, urządzenia firm z Kraju Kwitnącej Wiśni kojarzyły się z wysoką jakością, zaawansowaniem technologicznym. I nie było to jedynie wrażenie robione na demoludach - Japończycy radzili sobie świetnie w globalnej skali. Potem jednak coś się zacięło, najpierw zaczęli ich "podchodzić" Koreańczycy, a potem jeszcze Chińczycy. Kolejne korporacje wpadały w poważne kłopoty. Niewiele z nich zaliczyło jednak taki upadek, jaki zaserwowała sobie Toshiba. O tym molochu w negatywnym kontekście mówi się od kilku lat, teraz zrobiło się o nim głośno za sprawą kolejnej wyprzedaży majątku.

Toshiba jest w tarapatach. Władze firmy przez lata prowadziły kreatywną księgowość, co wstrząsnęło całym imperium, a gwoździem do trumny okazał się biznes nuklearny. Ponad dekadę temu firma przejęła amerykańskie przedsiębiorstwo Westinghouse Electric działające na rynku energii nuklearnej - to miała być bardzo bezpieczna inwestycja, rozsądna lokata kapitału. Potem była jednak Fukushima i całe pasmo problemów. Efekt? Miliardowe straty i długi, które japoński gigant musi spłacić. Szybko spłacić, ma na to już tylko kilka miesięcy. Trwa walka z czasem i wyprzedaż majątku.

Reklama

Ten proces nie rozpoczął się wczoraj - informowaliśmy już np., że Sony przejęło biznes fotograficzny tego gracza, z kolei korporacja Canon zainteresowała się Toshiba Medical Systems Corp. To jednak nie koniec:

Pod młotek pójdzie także elektronika konsumencka i AGD – oddział Lifestyle Products and Services Corp. trafi ponoć pod skrzydła Midea Group Co. To chiński producent AGD, który nie jest zbyt dobrze znany na rynkach rozwiniętych, ale w tzw. państwach wschodzących ma silną pozycję. Przejęcie części Toshiby umocni jego pozycję, doda prestiżu, pozwoli rozkręcić interes na nowych rynkach.[źródło]

Koniec wyprzedaży? Nie. Media donoszą, że Toshiba sprzedaje 95% biznesu telewizyjnego (Toshiba Visual Solutions) firmie Hisense. To podmiot chiński należący do państwa. Duży gracz zajmujący się produkcją RTV i AGD, posiada kilkanaście fabryk w Chinach. Wartość transakcji nie powala: to raptem 113 mln dolarów. Trzeba mieć jednak na uwadze, że interes przynosi straty, a jego rynkowe udziały nie są oszałamiające - w ubiegłym roku fiskalnym wyprodukowano 700 tysięcy telewizorów. Załoga liczy 700 osób, trudno stwierdzić, ilu z nich utrzyma zatrudnienie.

Wspomniana suma to kropla w morzu potrzeb korporacji. Wymagane są miliardy dolarów, a te mogłoby zapewnić sprzedanie działu zajmującego się produkcją pamięci NAND:

wszystko wskazuje na to, że zwycięzcą licytacji zostanie konsorcjum, którego liderem jest fundusz Bain Capital i to pomimo tego, że jeszcze 3 dni temu najbliżej finalizacji umowy było WD. Według ostatnich doniesień na stole leży oferta warta 18 miliardów USD. W konsorcjum uczestniczą jeszcze takie firmy jak SK Hynix (koreański producent pamięci NAND), japońska Hoya oraz grupa amerykańskich firm na czele z Apple, Dellem, Kingstonem oraz… firmą Seagate znaną z produkcji dysków HDD. Nie wiadomo, kto ile dokładnie dołoży się do tych 18 miliardów USD, ale w sieci można znaleźć informacje, że Seagate zainwestuje około 1,25 miliarda USD, a Bain Capital ostatnio poprosił Apple o zwiększenie swojego udziału z 3 do nawet 7 miliardów USD.[źródło]

I gdy wydawało się, że sprawa zakończy się pomyślnie, firma Western Digital zaczęła blokować to przejęcie. Odwołuje się do różnych instytucji i próbuje udowodnić, że ewentualna transakcja narusza jej interesy. Trwa naprawdę ostra walka biznesmenów i ich prawników, w grę wchodzą nie tylko wielkie pieniądze, ale nawet przyszłość istotnego sektora IT oraz... japońskiej legendy.

To dość smutny obrazek: jak już wspominałem, był czas, gdy posiadanie sprzętu z logo Toshiba robiło wrażenie. Klientów nie zdobywa się jednak na zawsze, a interes nie może się kręcić tylko dlatego, że jest duży i rozpoznawalny. Wielka i dobrze niegdyś prosperująca firma zaliczyła upadek, który może boleć nawet postronnych widzów. Obserwujemy teraz dzielenie imperium i nie ma pewności, że coś z tego zostanie - przy negatywnym obrocie spraw w końcu spojrzymy na bankruta. Nie pierwszego w tym biznesie i zapewne nie ostatniego. Dobra lekcja dla innych...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama