Niedawno pisałem o decyzjach podjętych przez firmę Toshiba, która częściowo ewakuuje się z rynku PC. Ruch słuszny, bo konkurowanie z Lenovo na rynkach...
Niedawno pisałem o decyzjach podjętych przez firmę Toshiba, która częściowo ewakuuje się z rynku PC. Ruch słuszny, bo konkurowanie z Lenovo na rynkach wschodzących kokosów raczej nie przyniesie - bardziej prawdopodobne jest dokładanie do biznesu. Jednocześnie pojawia się pytanie: jak korporacja wypełni tę lukę. Odpowiedź stanowią m.in. okulary Toshiba Glass.
Japońska korporacja nie sprecyzowała, jak zamierza sobie zrekompensować częściowe wyjście z rynku PC - pojawiły się wzmianki o biznesie medycznym, o AGD, o Internecie rzeczy. Brzmi ciekawie, ale przydałyby się jakieś konkrety. Z czasem będzie ich pewnie przybywać - możliwe, ze póki co firma nie ma sprecyzowanego planu i listy urządzeń/usług/technologii, którymi spróbuje wzmocnić swoją pozycję na rynku. Na razie cisza. Chociaż nie jest to cisza zupełna: Japończycy zaprezentowali na imprezie CEATEC okulary Toshiba Glass. Konkurencja dla Google Glass? I tak, i nie.
Okulary Toshiby przypominają sprzęt Google, ale zastosowano tu zupełnie inne rozwiązanie. Sprzęt nie jest autonomicznym produktem - to raczej dodatek do smartfonu. Dodatek podłączany kablem, pozbawiony procesora, kamery, własnej baterii. Ma projektor przekazujący obraz na soczewkę w okularach. Użytkownik nie musi ponoć przy tym "strzelać" okiem do góry czy w bok - producent podobno sensownie to zorganizował. Przekonamy się już niedługo - w przyszłym roku okulary mają się pojawić w Japonii oraz w USA. Podejrzewam, że korporacja pójdzie za ciosem i dostarczy okulary także na inne rynki, jeśli okaże się, że jest na nie popyt.
Toshiba zrezygnowała z wyposażania okularów w pakiet komponentów dających im niezależność (teraz sprzęt waży ponad 40 g - ciekawe, ile ważyłby z "dodatkami"?). Przez to użytkownik musi się męczyć z kablem biegnącym wzdłuż ciała, jeśli gadżet podłącza się do smartfonu umieszczonego w spodniach. Kiepska wizja w czasach, gdy wszystko próbuje się pozbawić przewodów. Z pewnością nie jest to tak zaawansowany sprzęt, jak ten stworzony przez Google. Warto się jednak zastanowić, czy pomysł Toshiby jest pozbawiony sensu. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej do mnie przemawia.
Produkt powinien być tańszy od Google Glass. Trudno stwierdzić o ile, ale z pewnością będzie to cena poważnie oddalona od 1,5 tys. dolarów wyznaczonych za sprzęt internetowego giganta. Za kilkaset dolarów klient kupi urządzenie, które podniesie funkcjonalność jego smartfonu. To nie ma być alternatywa dla telefonu, ale jego uzupełnienie. Potrzebne? Niekoniecznie. Przydatne? Pewnie tak - zależy, jakie bonusy przygotuje producent i w jakich sytuacjach będzie można wykorzystać gadżet. Pojawią się okulary standardowe, sportowe oraz coś na kształt gogli laboratoryjnych. To ostatnie rozwiązanie brzmi naprawdę ciekawie.
Szum wokół produktu Google zdecydowanie się zmniejszył, początkowa euforia została przygaszona. Trudno stwierdzić, co zrobi z tym Google i czy nadal mówimy o produkcie, który ma zrewolucjonizować nasze życie, a przynajmniej niektóre jego aspekty. Poczynania giganta z Mountain View skłoniły jednak innych do działania. Toshiba nie jest jedyną firmą, którą pracuje teraz nad okularami - powstał segment, w którym wbrew pozorom sporo się dzieje. Nadal nie wiadomo, czy wyniknie z tego coś sensownego, ale przynajmniej podejmowane są próby.
Źródło informacji oraz grafiki: arnext.ru
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu