Takie gry natychmiast się kojarzą z wielkimi planszami, żetonami i potrzebą zagospodarowania dużej przestrzeni. Ma to swój urok, którego niektórzy za nic nie chcieliby utracić. Jednak może warto dać szansę wydaniom cyfrowym?
Gry planszowe są wyjątkowym przypadkiem, rzeczą, o której na co dzień raczej nie myślimy, a która towarzyszy nam od dzieciństwa. Najpierw w prostej formie łatwych gier karcianych, aby stopniowo się zwiększała ich skala trudności i wielkości. Scrabble, szachy, Tabu i tak dalej. Jest to fantastyczna rozrywka solo i w grupie, ale potrafi zajmować szalenie dużo miejsca lub odstraszyć ceną. Lata temu, z nadejściem iPada doszła alternatywa, wydawania cyfrowe.
Stale obecne na naszej orbicie
W 2012 roku, prezes Days of Wonder (Wsiąść do Pociągu/Ticket to Ride) Eric Hautemont, chyba trafił w sedno zmian, które się skrystalizowały w obecnych czasach.
"(...)w przyszłości, pytanie, czy coś jest grą planszową, czy aplikacją na iPada lub cokolwiek innego, straci całkowicie swoje znaczenie"
Na początku gdy przeczytałem te słowa, pomyślałem sobie, że to było ciekawe zobaczyć, jak dwanaście lat temu wyobrażano sobie pozycję tabletów w naszym codziennym życiu. Jednak dopiero po chwili dotarło do mnie jak trafnie opisał coś, co ma obecnie miejsce. Rzeczywiście granica się mocno zatarła i jest praktycznie niedostrzegalna. Gdy zrobimy krok do tyłu, zobaczymy z szerszej perspektywy to, co było cały czas przed naszym nosem. Najpopularniejsze gry mają wyraźne DNA gier planszowych. Karty, przesuwanie obiektów, dopasowywanie cukierków do siebie. To wszystko ma swoje korzenie w zasadach wydań fizycznych z przeszłości.
Co nam to mówi? Bardzo proste, że niezależnie czy jesteśmy oddanymi fanami fizycznych wydań gier, czy po prostu dla rozluźnienia sobie łączymy klejnoty na naszych telefonach. Warto pochylić się nad mniej tradycyjnymi formami prezentacji gier planszowych. Wszyscy już jedną nogą tam jesteśmy.
Inaczej, ale kwintesencja zabawy wciąż jest na miejscu
Na początku, trzeba delikatnie zmienić nastawienie. W wydaniu cyfrowym oczywiście zabraknie nam rytuału podziwiania i obcowania z pięknie przygotowanymi kartami, figurkami czy żetonami. Sam uwielbiam sięgać po Splendor właśnie dla tej drobnej przyjemności obcowania ze sztonami używanymi w grze. W jej Marvelowym wydaniu zaś oglądać piękne rysunki na kartach z punktami. W zamian jednak otrzymujemy tak dobrze znaną z eBooków możliwość zabrania ogromnej ilości gier ze sobą, gdzie tylko zechcemy.
Łatwość w transporcie to sprawa oczywista, lecz coraz częściej można spotkać hybrydyzację tych rozwiązań. Część producentów rozszerza po prostu możliwości, bazowa gra jest niezależna od aplikacji, ale jeżeli jest taka chęć, to można ją pobrać i urozmaicić zabawę. Niektórzy zaś, wspomagając się możliwościami i dostępnością smartphone'ów i tabletów, odchudzają swoje wydania czyniąc je znacznie przystępniejszymi i wygodniejszymi.
Adaptacje wydań fizycznych, które chcesz sprawdzić
Zalety wersji cyfrowych, znacznie niższa cena, ciekawe tutoriale, które na przykładowej grze pokażą podstawy i brak konieczności przenoszenia wielu elementów. Wady, brak fizycznego obiektu, trzeba posiadać tablet, obawa o baterię, kolejny ekran.
Splendor
To jest mój natychmiastowy wybór do podróży czy nawet spotkania na mieście. Chociaż opisanie tej gry jako ekonomiczna gra strategiczna, może wielu przestraszyć, to wiem z doświadczenia, że po pierwszej rundzie, już nikt nie będzie narzekał. Jest to klasyczny przykład czegoś, w co łatwo się gra, lecz zostanie mistrzem to już inna sprawa. Dzięki temu szybko można wyjaśnić zasady w każdych warunkach, a są one proste: dobrać 3 żetony lub dwa tego samego koloru, kupić kartę ze stołu lub ją zarezerwować. Jeden ruch z trzech i tyle! Tablet/smartphone można sobie po prostu podawać, więc każdy gra tak jak mu wygodnie. Interfejs jest prosty i czytelny, lecz nie tak jak widok prawdziwych kart. W tej grze nie ukrywa się swoich zasobów, więc też trzeba stale sprawdzać po portretami graczy, co inne osoby mogą planować. Na żywo jest to łatwiejsze.
Gra niestety zniknęła ze sklepów AppStore i Google Play. Z tym że jej wersja wciąż jest dostępna w przeglądarce za sprawą platformy Board Game Arena, która jest po polsku i za darmo! Splendor jest oznaczony jako gra premium, ale można się przyłączać za darmo do stołów osób z takim kontem. Wersja fizyczna jest dostępna za około 100 - 120 złotych. Zaś wersja cyfrowa na PC, na Steamie za 46 złotych.
Wsiąść do pociągu (Ticket to ride) - USA
W tym roku gra obchodzi swoje 20! urodziny. Uwielbiana od dnia swojej premiery, do dzisiaj cieszy się ogromną popularnością. Zaledwie w styczniu twórcy się chwalili 6 milionami gier na portalu Board Game Arena. Współczesny klasyk. Zasady jednak są na podobnym poziomie łatwości: dobrać kartę z celem drogi, pobrać kartę pociągu lub przejąć trasę. Wszystkiego gra nauczy w krótkim tutorialu. Przez te wszystkie lata, wyszło całe mnóstwo edycji, umiejscowionych w różnych miastach i krajach. Chociaż może być kuszące od razu zacząć od polskiej edycji, polecam USA. Daje mnóstwo frajdy i nie za wysoki poziom trudności. Idealna do nauki.
Podobnie jak ze Splendorem, były pewne perturbacje związane z wersją cyfrową. Obecnie jest dostępna zupełnie nowa edycja i na jeszcze więcej urządzeń. Mobilnie oraz na komputerach Win i Mac. Cenowo wygląda to zachęcająco, oczywiście na korzyść cyfrowych wydań, ale nikogo nie będziemy oceniać, jeżeli nie odmówi sobie frajdy z ustawiania miniaturowych wagoników na fizycznej planszy. Tablety i telefony - 30 złotych, PC i Mac - 54 złote. Zaś jeżeli ktoś chce się skusić na tradycyjne wydanie, musi się przygotować na wydatek do 200 złotych.
Inne gry, które bym polecił z tej kategorii to Talisman (podstawowa edycja jest darmowa na PC i urządzeniach mobilnych), Carcassonne czy Small World (po 30 złotych w wersji cyfrowej).
Ta gra stała się wygodniejsza dzięki dodatkowej, lecz niezbędnej aplikacji
Posiadłość Szaleństwa (2. edycja)
Inspirowana światem stworzonym przez H. P. Lovecrafta, gracze są grupą śledczych, którzy przybyli wspólnie rozwikłać tajemniczą zagadkę pełną kultystów, potworów i łamigłówek. W grze czeka kilka scenariuszy o różnych poziomach trudności. Mapę, na której się gra, buduje się z kolejnych elementów, dzięki czemu każda rozgrywka może być inna. Gra zawiera aż 24 takie kafelki, które są dwustronne, do tego ponad 30 figurek, dziesiątki kart, żetonów, 5 kości. Cały zestaw waży 3 kilogramy! I dotyczy to wszystko drugiej edycji, w zgodzie z tytułem, pierwsza była szalonym zestawem. Nic więc dziwnego, że podjęto decyzję o ułatwieniu życia graczy.
Druga wersja wprowadziła ogromną zmianę, konieczność zainstalowania bezpłatnej aplikacji, która zastąpiła kompletnie ogromne ilości papieru. Aplikacja jest zgrabnie napisana i jest także po polsku. Dzięki czemu w trakcie gry towarzyszy cały czas nastrojowe tło muzyczne, dodające aurę tajemniczości. Scenariusz mamy przedstawiony przez klimatycznego narratora. Uważam, że twórcy dokonali świetnego wyboru, bo już i tak gra zawiera mnóstwo elementów, które zmuszają do zagospodarowania dużej przestrzeni. Appka nie tylko przedstawia nam scenariusze, które teraz nie zajmują przestrzeni fizycznie, ale też automatyzuje te procesy, które może. Łamigłówki są rozwiązywane na urządzeniu, pokazuje nam gdzie umieścić znaczniki i jakie elementy dołożyć, gdzie są przeciwnicy oraz co się kryje pod specjalnymi żetonami. Program można pobrać w AppStorze, Google Play i na Steamie dla PC i Mac.
Uważam, że jest to świetny przykład, jak można połączyć obydwa światy, które w wyniku dadzą odmienny produkt. Inny, ale równie zadowalający, a nawet z mojej perspektywy, lepszy niż pierwotna wersja. Scenariuszy jest ograniczona ilość i można kilka dokupić w aplikacji, jednak to jak je rozstrzygniemy, zmienia się za każdym razem. Może ta świadomość, pozwoli ułatwić przełknięcie ceny tego zestawu... Od 400 do 490 złotych.
W cyfrze też jest super
Gry planszowe dają okazję do poobcowania z ciekawymi obiektami, których nigdzie indziej się nie spotka. Specjalne żetony, wieże czy figurki ukazujące naszą postać. Pozwalają się wciągnąć w inny świat. Dlatego bardzo mnie cieszy rozwój wydań cyfrowych, które umożliwiają zabranie tych przygód ze sobą. Nie dają takiego samego doświadczenia, lecz też niczemu nie ujmują. Dostarczają zupełnie innych wrażeń, a twórcom pozwalają trochę poszaleć, dodać jakichś wizualnych efektów, które nie byłyby możliwe w rzeczywistym świecie.
Miło jest też widzieć, że istnienie takich wariantów, niczego nie ogranicza. Twórcy Wsiąść do pociągu zobaczyli wzrost sprzedaży wydań fizycznych, po wydaniu gry w AppStorze. Dopełnianie się obydwu światów pozwoliło rozwijać już istniejące gry w nowych kierunkach. Czy to Posiadłość szaleństwa, UNO, a nawet Monopoly. Dobra zabawa zawsze się obroni.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu