Jednym z ciekawszych wspomnień z targów CES 2015 jest pokaz dronów firmy Parrot. Przyciągał mnóstwo widzów, sam oglądałem widowisko w boksie pokrytym ...
To może być hit: Parrot prezentuje Disco - drona ze skrzydłami
Jednym z ciekawszych wspomnień z targów CES 2015 jest pokaz dronów firmy Parrot. Przyciągał mnóstwo widzów, sam oglądałem widowisko w boksie pokrytym siatką ochronną kilka razy. Zakładam, że w tym roku znany producent też przygotował atrakcyjne show, w Sieci pewnie pojawią się filmy z imprezy. Pokazy to jedno - osobną kwestią są nowości prezentowane przez firmę. Jedną z nich jest Disco - dron różni się od innych maszyn producenta, posiada skrzydła i jedno śmigło. Dzięki temu zyskał właściwości, które mogą przyciągnąć uwagę klientów.
Disco nie trafi w najbliższym czasie do sprzedaży - produkt nadal znajduje się w fazie projektowania. Ale możliwe, że za kilka miesiecy firma zakończy ten etap, widać już, że urządzenie działa i nie mówimy jedynie o planach. Jednocześnie trudno stwierdzić, ile taki sprzęt mógłby kosztować: możliwe, że będzie poza zasięgiem większości klientów zainteresowanych droniarstwem (hobbystycznie), ale równie dobrze może się okazać, że firma zrobi ludziom niespodziankę i cena nie wbije w fotel. A wtedy...
A wtedy popyt może być spory. Wynika to z kilku czynników. Po pierwsze, chodzi o formę. Disco to coś świeżego - do tej pory na rynku pojawiały się przede wszystkim drony wyposażone w kilka śmigieł osadzonych na ramionach odchodzących od korpusu. Modele nie wyglądały identycznie, lecz trudno wymyślić w tej materii coś zupełnie nowego. Nowość od Parrota to "przedstawiciel innego gatunku". Zaznaczę przy tym, że ten producent nie zaczyna tej drogi, do czego chciałby nas przekonać - Ameryki nie odkrywa.
Po drugie, model w formie latającego skrzydła (proszę mnie poprawić, jeśli to nie jest latające skrzydło) ma naprawdę ciekawą specyfikację, osiąga dobre wyniki podczas lotu: prędkość 80 km/h, waga 700 g, odczepiane skrzydła (mobilność plus większe możliwości w zakresie remontu), zasięg 2 km, kamera 14 Mpix i kilkadziesiąt GB pamięci wewnętrznej. A najważniejszy jest chyba czas lotu: do 45 minut na jednym ładowaniu. Obecność zaledwie jednego śmigła robi swoje, pod tym względem Disco świetnie prezentuje się na tle konkurencji.
Zabawa ma być długa i... prosta. Dochodzimy do trzeciego elementu układanki - Parrot zaprojektował sprzęt tak, by mógł się nim posługiwać nawet największy amator, nowicjusz. Po wyrzuceniu drona w powietrze (tak wygląda start), uruchamia się autopilot, który chroni drona (i nas) przed uszkodzeniami. Użytkownik ma czas na przygotowanie się do przejęcia kontroli nad maszyną. Przy czym może to być kontrola na wspomaganiu - Parrot naszpikował maszynę elektroniką i sterowanie jest dzięki temu łatwiejsze. Wskazuje się np. kierunek lotu, a resztę dron robi sam. Unika przy tym kolizji, niebezpiecznych ewolucji, potem w miarę bezpiecznie wyląduje. Na dobrą sprawę, użytkownik może z pomocą aplikacji wyznaczyć trasę, którą pokona dron, resztą zajmie się on sam.
Pojawi się pytanie: po co komu taka zabawka? Odpowiedzią może być np. łatwiejsza, bezpieczniejsza nauka obsługi drona - takie wspomaganie na początkowym etapie powinno się bardzo przydać. Jednocześnie sprzętu mogą używać osoby, którym zależy przede wszystkim na filmach wykonywanych przez drony, a nie na samym lataniu, sterowaniu nimi. Przybywa przecież profesji wykorzystujących maszyny tego typu, zakładam, że nie brakuje ludzi, którzy sterowanie dronem uznają za nieciekawą konieczność, środek do celu, jakim jest zdobycie filmu/zdjęcia.
Pomysł całkiem ciekawy, ale zastanawiam się np., jak wyglądałoby lądowanie takiej maszyny w bardziej zatłoczonym miejscu - na filmie mamy jakieś wzgórza, brak większej grupy ludzi. A jak dron poradzi sobie w parku albo na szkolnym boisku? Używanie tych maszyn we wspomnianych miejscach może i jest/będzie zabronione, ale to nie oznacza, że ludzie dostosują się do nakazów i zakazów. Oczywiście mam na uwadze, że "zwyczajnym" dronem też można się wpakować w tłum ludzi, do wypadków przecież dochodzi. Nie będę zatem krytykował na zapas. Co więcej, czekam na kolejne doniesienia, bo Disco prezentuje się naprawdę ciekawie.
Grafika tytułowa: theverge.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu