Nietypową rozrywkę zapewniono mi wczoraj - bawiłem się zdalnie lampkami choinkowymi umieszczonymi na posesji obcej osoby. Nie był to jednak przejaw mo...
Polski Internet: oglądam życie obcej rodziny, bawię się czyimiś lampkami choinkowymi...
Nietypową rozrywkę zapewniono mi wczoraj - bawiłem się zdalnie lampkami choinkowymi umieszczonymi na posesji obcej osoby. Nie był to jednak przejaw moich umiejętności hakerskich, bo tych brak: zabawa była możliwa za sprawą specjalnej strony internetowej. Ktoś sobie wymyślił, że odda "władzę" nad światełkami innym ludziom. Ciekawe, a przy tym pouczające. Pouczająca jest też historia pewnej rodziny, która poszła krok dalej i zaprosiła ludzi do swojego domu...
Dostałem link do strony sterowanie24.pl. Szybki rzut oka i pomysł staje się jasny: autor projektu pozwala nam sterować swoimi lampkami. Napisałbym ponownie choinkowymi, ale znajdują się na ogrodzeniu, dachu, fasadzie budynku, więc pozostańmy przy lampkach (osobnym projektem była opcja sterowania żarówkami umieszczonymi na choince stojącej w domu). Projekt opisano na stronie elektroda.pl i chyba cieszy się sporą popularnością - takie wnioski można wyciągnąć czytając "kronikę" przedsięwzięcia, a obserwując samą stronę, widać, że ma ona czasem problem z płynnym funkcjonowaniem - działała sprawnie do 15, czyli godziny, w której zaczyna się sterowanie światłem online. Aby pobawić się w spokoju i w miarę płynnie trzeba chyba zajrzeć pod wspomniany adres o 4-5 rano.
Napisałem, że to pouczający projekt - jakie w tym walory edukacyjne? Ano takie, że można zobaczyć, iż sterowanie czymś z drugiego końca świata nie jest czymś nadzwyczajnym i może dotyczyć naszego domu. W tym przypadku ktoś udostępnił swoje światełka, ale w innym może być tak, że żartowniś przejmie kontrolę nad systemem lampek i urządzi spektakl, nad którym właściciel nie zapanuje - pozostanie mu wyłączyć ozdoby. To dotyczy także oświetlenia w domu, tego nowoczesnego oraz innych "podłączonych" urządzeń. Na filmy prezentujące ten problem można trafić w Sieci, jeśli ktoś jeszcze ich nie widział, dowie się, że u innego człowieka można urządzić dyskotekę.
Pisałem wczoraj o upychaniu kolejnych funkcji, sfer naszego życia do smartfonu, teraz warto zakomunikować kolejny problem - to podłączanie urządzeń/systemów do Sieci. Nie twierdzę, że powinno się tego zakazać albo z tym walczyć. Nie, to byłaby przesada. Ale nie można do zagadnienia podchodzić bezrefleksyjnie. Bo ktoś zabawi się w końcu kosztem słabiej zorientowanych ludzi. I urządzi im taki pokaz, który na długo zapamiętają. Albo... albo to oni staną się pokazem - kamery i mikrofony znajdujące się w domu będą przekazywać obraz do Sieci. Bez wiedzy domowników. Człowiek może się zdziwić, gdy usłyszy od znajomego, że na stronie X można podglądać jego życie. W tym ujęciu żarówki są przestrogą. Sympatyczną przestrogą.
Zastanawiając się nad tym, próbowałem sobie wyobrazić, jakie jeszcze instalacje przyjdą ludziom do głowy - bo zakładam, że będzie ich przybywać, pasjonaci pozwolą się nam pobawić jakimś elementem swoje posesji. Niektórzy pewnie pójdą krok dalej - przypomniałem sobie o rodzinie z Poznania, która zamontowała w domu kamery (jedynym pomieszczeniem bez kamery była łazienka) i prowadziła transmisję z życia domu przez całą dobę. W tym przypadku nikt nie zhakował kamer - domownicy sami zdecydowali się na widowisko. Czym się kierowali? Chęcią zysku i stania się celebrycką rodziną:
- Braliśmy udział w programie "Mama kontra Mama", gdzie nie wszystko było przedstawione zgodnie z prawdą. My chcemy pokazać, jak naprawdę żyje rodzina. Bez naciągań i reżyserowania - mówi Barbara Dzikowska. Ale jest też drugie dno. - Chcemy zarobić. Dla siebie i dla dzieci. My wynajmujemy to mieszkanie i chcielibyśmy je wykupić. Dzięki tym transmisjom chcemy zapewnić przyszłość dzieciom - dodaje jej mąż Mieczysław.[źródło]
Podejrzewam, że słyszeliście o tej sprawie, kilka miesiecy temu było o niej naprawdę głośno. W końcu zareagował sąd i trudno się temu dziwić - ludzie mogli oglądać życie czwórki dzieci, z których najstarsze jest nastolatkiem. Internauci słusznie pisali, że to prezent dla pedofila, krzywda wyrządzana nieletnim. Rodzice dostrzegali problem, ale wyłącznie w tym, że... stracili prywatność. Tak, prywatność, którą wcześniej sami zaserwowali na tacy (oprócz kamer, był adres, numer telefonu, pewnie sporo informacji, które wyciekły w trakcie audycji). Sam projekt chcą jakoś przebudować i kontynuować.
Już pierwsze dni działalności projektu pokazały że nasz pomysł był trafny. W ciągu kilku tygodni na naszą stronę zalogowało się kilkaset tysięcy internautów. W momencie kiedy przygotowywaliśmy do wdrożenia kolejną fazę projektu, nakaz sądowy (wydany zaocznie, w postępowaniu niejawnym, na podstawie anonimowych i nie sprawdzonych donosów) oraz liczne, bardzo nieobiektywne i powierzchowne publikacje w mediach zmusiły nas do
wstrzymania działalności. Postanowienie sądowe wykonać musimy, co nie oznacza że musimy wycofać się z realizacji projektu. Będzie on kontynuowany w nowej formule i na nieco zmienionych (zgodnych z nakazem sądowym) zasadach. Na prezentowanej stronie zamierzamy zainicjować ogólnopolską dyskusję o problemach rodziny, jej roli i funkcji we współczesnym społeczeństwie. Zapraszamy do udziału.
Barbara i Mieczysław Dzikowscy[źródło]Reklama
Nie jestem pewien czy od początku była mowa o inicjowaniu ogólnopolskiej dyskusji (chociaż wiele osób zastanawiano się czy to jakaś akcja mająca na celu uwrażliwić ludzi na konkretny problem). Było coś o biegu z wielkimi nagrodami. Czekam na rozwój sytuacji... Widać wyraźnie, że ludzie są w stanie zapewnić sobie i dzieciom prawdziwe piekło i nie trzeba ich do tego specjalnie namawiać. Ten projekt natrafił na pewne "problemy", ale to z uwagi na obecność w nim dzieci. Jednocześnie zastanawiam się, kiedy podobną akcję zorganizuje para dorosłych, której sąd nie przerwie zabawy. Może to już się dzieje, a ja po prostu o tym nie wiem?
Mamy dwa przykłady zapraszania do swojej przestrzeni życiowej, z czego jeden jest całkiem sympatyczny, a drugi raczej przerażający. W obu przypadkach pojawią się pewnie naśladowcy, może nawet zrobi się z tego biznes (nie byłbym szczególnie zdziwiony). Szykujcie zatem popcorn, bo na brak rozrywki z pewnością nie będziemy mogli narzekać...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu