Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy to największa kinowa premiera ostatnich lat. Również pod kątem finansowym - w 19 dni filmowi udało się zarobić 1,5 m...
Finansowy sukces Przebudzenia Mocy to również gry, które zarobiły setki milionów dolarów
Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy to największa kinowa premiera ostatnich lat. Również pod kątem finansowym - w 19 dni filmowi udało się zarobić 1,5 miliarda dolarów. A gry? Też poradziły sobie świetnie - samo Star Wars: Battlefront zarobiło rzekomo około 660 milionów dolarów.
Warto dodać, że film nie doczekał się oficjalnej gry, ale producenci i wydawcy wiedzieli co robić wydając swoje produkcje w okolicach premiery kinowego hitu. Co ciekawe, wbrew wcześniejszym spekulacjom, nie zostaliśmy zalani grami z gwiezdnego uniwersum. I to chyba jedyna branża, która nie oszalała na punkcie nowych Star Wars. Widziałem pomarańcze brandowane Gwiezdnymi Wojnami, widziałem koszulki, kubki, skarpetki, długopisy i tonę zabawek. Nie ukrywam, że dla młodych fanów to raj, choć większość tych gadżetów to straszne dziadostwo, a ich faktyczna wartość to grosze w porównaniu z cenami, za jakie są sprzedawane.
A gry? Duża i mocno promowana premiera Star Wars: Battlefront, bo to właśnie ta produkcja wygenerowała około 660 milionów dolarów zysku. Oczywiście nie są to suche fakty, na nie przyjdzie nam jeszcze poczekać, jeśli oczywiście EA będzie chciało się nimi podzielić. Na razie analitycy bazują na wynikach sprzedaży, według których w listopadzie sprzedano 6 milionów egzemplarzy i drugie tyle w grudniu. 660 milionów dolarów to optymistyczne założenie, że gra kosztuje 55 dolarów, a przecież w okresie świątecznym widzieliśmy wiele przecen, faktyczne zarobki mogą być więc mniejsze.
Disney Infinity 3.0 zarobiło około 200 milionów dolarów, 50 milionów więcej niż Skylandersi i LEGO Dimensions, co sprawia, że produkcja Disneya jest najlepiej sprzedającą się grą z gatunku toys-to-life (przenoszenie prawdziwych zabawek do świata gry). Całkiem nieźle poradziły sobie również mobilne produkcje, generując około 285 tysięcy dolarów zysku już pierwszego dnia po premierze Przebudzenia Mocy.
Pierwsze, co zrobiłem po powrocie z premiery Przebudzenia Mocy, to uruchomienie Star Wars Battlefront, przy którym ostatecznie zarwałem noc. Nie żebym nie robił tego praktycznie każdego dnia od premiery gry (gdy oczywiście pozwalała na to codzienność), ale film jeszcze mocniej nastroił mnie do zabawy. I na tym właśnie bazuje cały mechanizm, przez który ludzie zostawili pieniądze w kieszeniach wydawców i dystrybutorów gier. Tak zwany „hype”, jaki powstał wokół Przebudzenia Mocy musiał przynieść konkretne zyski również w branży gier, nikt nie powinien być więc zaskoczony, że tak się stało. Osobiście nie mam nic przeciwko, jeśli oczywiście mówimy o dobrych grach. A mimo swoich wad, Battlefront to świetna pozycja, której moim zdaniem warto poświęcić swój cenny czas. EA pewnie zaciera ręce ze szczęścia, czego nie można powiedzieć o Georgu Lucasie, który ostatnio trochę przesadził ze swoim krytycznym podejściem do nowej odsłony gwiezdnej sagi.
grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu