Czas szybko leci, a najświeższym przykładem zmiany w Microsofcie. Zdajecie sobie sprawę z tego, że Satya Nadella jest szefem Microsoftu od roku? Wczor...
Czas szybko leci, a najświeższym przykładem zmiany w Microsofcie. Zdajecie sobie sprawę z tego, że Satya Nadella jest szefem Microsoftu od roku? Wczoraj mógł świętować pierwszą rocznicę objęcia nowego stanowiska. A mogłoby się wydawać, że jeszcze kila miesięcy temu zastanawialiśmy się, kto zastąpi Ballmera na tym stanowisku. Nad upływem czasu nie będę się dłużej rozwodził - bardziej interesuje mnie rok rządów Nadelli. Udany rok?
Przypomniałem sobie dzisiaj, że nowego CEO oceniłem wstępnie już dzień po ogłoszeniu decyzji o powierzeniu mu sterów korporacji z Redmond. Pisałem wówczas, że nieźle się prezentuje i wizualnie robi lepsze wrażenie niż jego poprzednicy, a to dobrze wróży. Po roku mogę stwierdzić, iż podtrzymuję tę opinię - Nadella dobrze wygląda, nie zalicza wizerunkowych wpadek, po Sieci nie krążą filmy z jego wygłupami. Spokojny facet, który sprawia wrażenie pewnego siebie, zdeterminowanego i realizującego jakiś plan. Menedżer z wizją. I nie jest nawet ważne, jaka to wizja - istotne, że ludzie na niego patrzą i myślą: o, ten człowiek jest liderem, wie, czego chce i poprowadzi firmę we właściwym kierunku. To największy atut Nadelli, jednocześnie jego największy wkład w rozwój MS w ciągu tych dwunastu miesięcy.
Microsoft w ostatnich kwartałach przechodzi proces restrukturyzacji i chyba dzieje się to wedle narzuconego planu. Przychody firmy rosną, nie jest ona uzależniona od jednego źródła pieniędzy, czego nie mogą powiedzieć Apple, Facebook albo Google. Jest silny dział konsumencki, jest i oddział korporacyjny, oba przynoszą duże zyski. Firma rośnie, na konta trafiają kolejne miliardy dolarów. Nie dziwi zatem, że na giełdzie drożały papiery wartościowe Microsoftu. Warto jednak pamiętać, że planu restrukturyzacji nie opracował samodzielnie Nadella, dywersyfikację biznesu i wzrost przychodów też trudno uznać za jego dzieło - to efekty pracy Microsoftu pod rządami Ballmera i nie są one niczym nowym. Dlaczego zatem akcje w ostatnim roku drożały?
Nadella dał firmie to, czego potrzebowała: świeżość, głód sukcesów, przekonanie, że będzie lepiej. Analitycy i specjaliści podkreślają, że to nie jest typ sprzedawcy, księgowego, jakim był Ballmer. To człowiek nowych technologii, osoba zaznajomiona np. z możliwościami chmury i rozumiejąca jej potencjał. Ostatnia prezentacja Microsoftu, dobrze oceniona przez branżę, dobrze oddaje ducha zmian: Microsoft nie chce tylko powiększać majątku, okopać się na zajmowanych pozycjach. Chcą zmienić swój wizerunek tak, jak zmienił się wizerunek CEO. Ten plan najwyraźniej działa i uda się przekonać odbiorców, że idzie nowe.
Minął rok rządów Nadelli, Microsoft zyskał wizerunkowo za sprawą młodszego szefa, firma została odświeżona. W kolejnych latach nie da się jednak korzystać z tego bonusu - przestanie pomagać. Już przestaje. Po ostatnim raporcie finansowym akcje Microsoftu wyraźnie straciły na wartości, inwestorzy zastanawiają się, jak korporacja poradzi sobie z przekonaniem rynku do Windowsa 10, czy faktycznie uda się zyskać silną pozycję w segmencie mobilnym i czy innowacyjne projekty typu Hololens nie są tylko fajnie wyglądającymi obietnicami bez pokrycia. Zaczyna się prawdziwy sprawdzian Nadelli.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu