iOS

To istny szał na blokowanie reklam w iOS9. Towarzyszy mu skandal z AdBlockiem

Konrad Kozłowski
To istny szał na blokowanie reklam w iOS9. Towarzyszy mu skandal z AdBlockiem
32

Deweloperzy aplikacji i rozszerzeń na iOS zyskali nową możliwość - tworzenie wtyczek mających wpływ na wczytywane treści w przeglądarce Safari. Oczywiście najpopularniejszym rozwiązaniem okazały się wszelakie "blokery" reklam, które już w dniu po udostępnieniu nowej wersji iOS-a skoczyły w rankingach App Store. AdBlock natomiast musi się gęsto tłumaczyć ze swojej działalności, która mało komu się spodoba.

Podczas swojego wydarzenia Apple nie poświęciło tej nowej funkcji w iOS9 nawet minuty, jednak nagły wzrost popularności opartych na niej rozwiązań nie może nikogo dziwić. Reklamy blokowane są w przeglądarkach desktopowych od wielu wielu lat, natomiast skutecznych metod na pozbycie się ich na urządzeniach mobilnych nie było tej pory zbyt wielu. AdBlock udostępnił własną przeglądarkę internetową, ale czy użytkownicy zdecydują się porzucić swoje ulubione Chrome'y, Firefoksy cyz Opery na rzecz zupełnie nowej aplikacji? Mało prawdopodobne.

Ze względu na to, że w iOS-ie w dalszym ciągu zmiana domyślnej aplikacji dla konkretnych działań nie jest możliwa, spora część posiadaczy iUrządzeń wybiera przeglądarkę od Apple, czyli Safari. Nie jest to moja ulubiona aplikacja na iOS, ale wkrótce może stać się najczęściej wybieraną, ponieważ tworzone przez deweloperów rozszerzenia umożliwiają zablokowanie wczytywania natrętnych reklam podczas odwiedzania stron internetowych.

Zasada działania jest naprawdę prosta i podobna do tego, co dzieje się na komputerze - przeglądarka wysyła informację do takiej dodatkowj aplikacji o rozpoczęciu procesu wczytywania strony www, która jest analizowana przez wtyczkę. Odpowiedzialne za wyświetlenie reklam linie kodu są wychwytywane i pomijane, a my możemy cieszyć się przejrzystą i pozbawioną elementów marketingowych witryną. Jak dużym zainteresowaniem cieszy się nowe rozwiązanie? Sporym, bo AdBlockowi nigdy nie udało się stanąć w szranki z aplikacjami na najwyższych pozycjach rankingów App Store. Tymczasem takie rozszerzenia jak Peace, Crystal czy Blockr momentalnie wskoczyły do pierwszej i drugiej dziesiątki najpopularniejszych aplikacji. Druga z nich zajmuje w tym momencie pierwszą pozycję, a kosztuje 0,99 euro. Tak bardzo użytkownicy polubili Internet bez reklam.

Bez wątpienia najlepszej pozycji w tej sytuacji znajduje się Apple. Wszyscy, którzy zarabiają na reklamach, czyli na przykład gigant tego rynku - Google, może wkrótce odnotować pierwsze straty, bo baza użytkowników iOS-a jest ogromna. Lecz firma z Cupertino nadal serwować będzie swoje iAds, czyli reklamy wewnątrz aplikacji, których zablokować nie możemy.

W tym całym zamieszaniu ginie trochę historia związana z AdBlockiem Plus. Doniesienia dotyczące programu "Akceptowalnych reklam" nie zostały jeszcze przez nikogo potwierdzone, ale najbardziej interesujace jest to, że mając kilka okazji do zaprzeczenia stawianym zarzutom, firma stwierdziła jedynie, że informacje "nie są do końca właściwe". O co chodzi?

Z materiału opublikowanego przez francuski blog Info iGen wynika, że AdBlock Plus postanowił uczynić ze swojego programu "Acceptable Ads" niemały biznesik. W jego ramach partnerzy firmy dostarczają "białe listy" adresów, z których reklamy są domyślnie ignorowane. Efektem tego jest wyświetlenie reklamy nawet wtedy, gdy wtyczka jest uruchomiona i użytkownik przekonany jest, że materiały promocyjne są blokowane. Zupełną nowością okazuje się jednak oferta z jaką AdBlock Plus zwraca się do deweloperów rozwijających wcześniej opisywane wtyczki dla iOS9. Chodzi o uwzględnienie dokładnie tych samych białych list, którymi dysponuje firma Eyeo - właściciel AdBlocka Plus. Miesięcznie wypłacane miałoby być 5,6 tysiąca dolarów. Serwis BGR żartuje sobie, że skoro Eyeo nie dementuje tych informacji określając je "nie do końca właściwymi", to może kwota ta wynosi na przykład 6 tysięcy dolców.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu