AGD

Thermomix 7 na żywo. Oto 5 rzeczy, przez które zwariowałem na jego punkcie

Bartosz Gabiś
Thermomix 7 na żywo. Oto 5 rzeczy, przez które zwariowałem na jego punkcie
Reklama

Z okazji Walentynek, producent popularnego Thermomixa postanowił rozkochać w sobie miłośników smacznego jedzenia. Firma pokazała przyszłość kuchni w ich wykonaniu, następca TM6 jest pewnym krokiem ku stylowej przyszłości. Oto 5 rzeczy, przez które zwariowałem na jego punkcie.

Do tej pory firma skutecznie mnie nie przekonywała do swojego flagowe produktu, więc z dozą sceptycyzmu przystąpiłem do prezentacji z 14. lutego. Ta pozytywnie mnie zaskoczyła, pokazując, że nawet fan "tradycyjnego" gotowania w kuchni, może się w TM7 zakochać. W sam raz na Walentynki.

Reklama

1. Nowoczesny wygląd, którego się nie powstydzę

TM6, czyli póki co obecna wersja Thermomixa, nie jest narzędziem, który nazwałbym stylowym. Stylowy jest KitchenAid, stylowym jest Moccamaster czy czajnik Fellow. TM6 do tej kategorii nie należy. Dlatego ku mojemu zdziwieniu, najnowszy produkt przeszedł gruntowną przemianę. Od teraz naczynie jest dostępne z każdej strony i pokryte interesującymi wzorkami. Stoi na nowoczesnej podstawie, do której jest wbudowany ekran niczym tablet, a subtelne światło LED, przekazuje informacje o temperaturze lub postępie przygotowań. To jest coś, czego nie można się powstydzić we własnej kuchni, chociaż może niepokoić brak bocznych uszu. Nie ma jednak obaw, jest ku temu ważny powód. Co więcej, urządzenie można bez problemu rozebrać i każda część naczynia włącznie z ostrzami, nadaje się do mycia w zmywarce.

2. Książka kucharska jest zawsze pod ręką

Tablet wbudowany w zestawie

No właśnie, w podstawę jest wbudowany solidny "tablet" o przekątnej 11 cali. Odświeżeniu zostało poddane całe menu dzięki czemu, ten ekran naprawdę się zmienia w książkę kucharską. Nie mam wątpliwości, że ta forma będzie się w kuchni sprawdzać, pomimo tego, że urządzenie nie jest jeszcze dostępne. Otóż na co dzień, gdy piekę lub gotuję coś bardziej skomplikowanego, już taką formę książki stosuję. Jest to po prostu mój iPad pro, stojący na uchwycie satechi. Problem w nim jest taki, że bez to wciąż tylko tradycyjny przepis. Tutaj dostajemy praktycznie wizualny przewodnik krok po kroki, a w lecie ma być jeszcze lepiej. Na tę chwilę mogłem jedynie przetestować wersję systemu, która nie pokrywa się z najnowszą. Większość animacji była płynna, lecz czasem się zdarzały potknięcia i nie była to wina reakcji ekranu na dotyk. Do premiery raczej problem będzie rozwiązany.

3. Dzięki temu nie potrzebujesz więcej uszu

Koniec z nieestetycznymi, bocznymi uszami znanymi z poprzedniej wersji. Nowe naczynie składa się tak naprawdę z dwóch składników. Jeden to znana wszystkim stal nierdzewna, drugi jest plastikowy. To właśnie nowy element umożliwił tak drastyczną zmianę projektu. Podczas pokazu, wewnątrz Thermomixa gotowała się potrawa, która rozgrzała narzędzie do 95 stopni Celsjusza, ale tak miało być. Prowadząca naszą część pokazuje kucharka i autorka wielu przepisów firmy Vorwerk, zachęciła do chwycenia pokrywy gołymi dłońmi. Efekt? Nic się nie stało, perfekcyjnie chroni przed temperaturą, więc nie zakłóci procesu gotowania uczty.

4. Najważniejsze urządzenie każdej kuchni stało się lepsze

Z całym szacunkiem do Thermomixa, lecz nie jest tutaj mowa o nim. Każdy, kto gotuje samodzielnie, w końcu stanie w obliczu konieczności użycia najważniejszego narzędzia w kuchni. Jest to oczywiście szpatułka, arcynarzędzie, które się spisuje w cukiernictwie, roztrzepywaniu jajecznicy czy najzwyczajniej do przerzucenia czego na patelni. Specjaliści Vorwerk dokonali rzeczy, której nie sposób mnie nie szanować. Poprawili kształt dołączanej szpatułki, która teraz idealnie się wpasowuje w kąt pomiędzy ścianką a dnem naczynia. Dzięki temu każdy element jedzenia zostanie wyłuskany do samego końca. Brzmi zabawnie, ale naprawdę pamięć o tym detalu zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Niby łatwa sprawa, a oszczędzi wielu nerwów. Tym bardziej że podobno praktycznie nie ma potrzeby rozbierania urządzenia do mycia. Wystarczy jeden z profili czyszczenia zabrudzenia. Ponadto szpatułka kryje w sobie jeszcze jeden, praktyczny sposób na zastosowanie, lecz to już trzeba odkryć samodzielnie!

5. Gotowanie z otwartą pokrywą zmienia wszystko

Chociaż jest to ostatni punkt, to w rzeczywistości jest najważniejszym ze wszystkich. Od teraz, tak długo jak zachowany będzie drugi poziom obrotu ostrzy i 120 stopni Celsjusza potrawy, tak długo można po prostu zdjąć pokrywkę. To nie było możliwe w poprzednich wersjach, przez co znikała możliwość doprawiania dania na własną modłę. Teraz to nowoczesne urządzenie pozwoli na bardzo tradycyjny układ. Ono gotuje, ty kontrolujesz i sprawdzasz smak. Ta prosta czynność otwiera morze możliwości dla osoby przygotowującej posiłek. Wręcz przeobraża Thermomixa z metody na łatwe gotowanie, w towarzysza kuchennych zabaw. W końcu pojawił się aspekt, który dla osoby w tej kwestii bardziej tradycyjnej, jest kuszący. Tworzy to więź z narzędziem, które nie działa już samo dla siebie, lecz we współpracy z gotującą osobą.

Premiera nowego Thermomixa TM7 już 7 kwietnia. Przedpremierowe zamówienia można składać już teraz.

To tylko kilka ze świetnych wiadomości

TM7 miło zaskoczył i oferuje jeszcze więcej. Dodatkowe wyróżnienie dostają ode mnie jeszcze dwie, doskonale przemyślane rzeczy. Pierwsza z nich to spust, na bogu naczynia, który po zwolnieniu pozwala wyjąć wszystkie elementy czaszy. Dzięki temu z łatwością ostrza oraz plastikowy i blaszany element mogą się znaleźć w zmywarce. Poza szpatułką, liftingu doczekały się dodatkowe mise Varoma, które pozwalają gotować na parze. Problem z nimi tkwił w ich owalnym kształcie, sprawiało to, że tylko ograniczona część żywności mogła być gotowana w jednej chwili. Baza Varomy po metamorfozie jest wyraźnie kwadratowa i pomieści o wiele więcej klusek na parze (oraz innych potraw)!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama