Seriale

Ten sitcom Netflixa naprawdę się udał - znacie The Ranch?

Konrad Kozłowski
Ten sitcom Netflixa naprawdę się udał - znacie The Ranch?
Reklama

W ostatnich latach doczekaliśmy się naprawdę wielu dobrych sitcomów - przynajmniej tak twierdzą inni. Sam nigdy nie byłem ogromnym zwolennikiem tego typu seriali, co nie znaczy, że od nich stroniłem. Za niedościgniony numer jeden uważam Seinfelda, ale od czasu do czasu sięgam po coś nowego i mówię: "sprawdzam".

Już nawet dokładnie nie pamiętam jak natrafiłem na The Ranch. Netflixm choćby minimalnie nie promuje tej produkcji na terenie Polski i w pewnym stopniu rozumiem takie postępowanie. Podobnie jak wymieniony powyżej Seinfeld, The Ranch posiada specyficzny klimat i humor, który może nie trafić do polskiego widza bez pewnej dawki wiedzy na temat Stanów Zjednoczonych. Żarty zahaczające o lokalną kulturę czy politykę nie są fundamentem serialu, ale świetnie uzupełniają... głupawe dowcipy, które twórcy serwują nam na każdym kroku. Mimo wszystko grudniowa premiera Części 4 może być dobrą okazją, by się tym serialem zainteresować.

Reklama

The Ranch - sitcom od Netflix


The Ranch przedstawia historię Colt Bennetta - niespełnionego futbolisty, który powraca na rodzinne ranczo Iron River Ranch w stanie Kolorado. W tej roli zobaczymy Ashtona Kutchera, który wielokrotnie sprawdzał się w takich okolicznościach - z The Ranch niedaleko mu do Waldena z Dwóch i pół. Na miejscu (nie) czekają na niego brat Jameson o ksywie “Rooster” oraz ojciec Beau. W pierwszą z postaci wcielił się Danny Masterson znany z Różowych lat '70, gdzie na planie spotkał się właśnie z Kutcherem. Sam Elliott zagrał ojca - weterana wojennego, który po powrocie do kraju pracuje na rodzinnym ranczu odziedziczonym po jego ojcu. Obsadę uzupełniają Debra Winger, jako Margaret "Maggie" Bennett, żona Beau i matka Colta oraz Roostera, która po wyprowadzce z domu mieszka w przyczepie obok baru, który prowadzi, a także Elisha Cuthbert, jako Abby Phillips, czyli była dziewczyna Colta z czasów liceum.

O tym, że powrót Colta do rodzinnego miasta nie jest łatwy i wolałby tego zdecydowanie uniknąć, chyba nie muszę pisać. Kilka niedomkniętych spraw i niechęć ojca do syna, który wybrał karierę sportowca nad rodzinny biznes sprawia, że Colt nie jest mile widziany. Słowne potyczki z ojcem oraz bratem to kwintesencja tego serialu - Kutcher i Masterson znają się z planu Różowych lat '70, a to owocuje na ekranie. Charakterystyczny Sam Elliott sprawia, że postać Beau można bardzo szybko polubić. Niechęć wobec wszystkich i niski próg irytacji generują ciekawą postać, której reakcji przewiedzieć się nie da - zdarza mu się wyskoczyć z szablonu i zrobić coś, czego byśmy po nim nie oczekiwali.

Coś więcej niż sitcom


Co ważne, The Ranch ogląda się niezwykle... łatwo. Niezależnie od tego, jaki mamy humor, około 20-minutowy odcinek mija bardzo, bardzo szybko, ale fabuła nie jest tak banalna i prostolinijna, jak mogłoby się wydawać. Twórcy postanowili uzupełnić ją o odrobinę dramatu, więcpostaciom nie zawsze sprzyja los i nie każdy odcinek kończy się happy endem. To życiowe rozterki napędzają wydarzenia w serialu, a bohaterowie nie są wcale jednowymiarowi. Mogę śmiało napisać, że to coś więcej, niż tylko sitcom, w którym zanosimy się śmiechem od wypowiedzi do wypowiedzi, od sceny do sceny. Autorom scenariusza udaje się wpleść mnóstwo humoru w codzienne życie, które jest nam tak bliskie. Taka mieszanka wypada zaskakująco udanie, choć - jak zaznaczałem - nie każdemu może się spodobać.

 

 

Reklama

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama