Nauka

Człowiek na Marsie w ciągu dekady? Zaczyna się walka o wielki skok dla ludzkości

Jakub Szczęsny
Człowiek na Marsie w ciągu dekady? Zaczyna się walka o wielki skok dla ludzkości

The Mars Society rusza z kampanią, której celem jest przekonanie Kongresu USA do przyjęcia ustawy zobowiązującej NASA do opracowania planu załogowej misji na Marsa w ciągu najbliższej dekady. Zamiast czekać na zazwyczaj długi w tym kontekście proces wewnętrznych kłótni i negocjacji, organizacja postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.

Oddziały stowarzyszenia na terenie całego kraju mają odwiedzać biura kongresmenów i senatorów, aby przekonać ich do poparcia inicjatywy. Cała akcja jest pomyślana jako ruch oddolny – to obywatele mają wpłynąć na polityków, by ci wsparli plan.

Dr Robert Zubrin, prezes Mars Society, nie przebiera w słowach, kiedy mówi o obecnym stanie NASA. Uważa, że agencja jest jak „statek bez steru”. Krytykuje (i to całkiem słusznie) zwłaszcza misję zwrotu próbek z Marsa, co — według niego — jest drogie, czasochłonne i mało efektywne, jeśli chodzi o najważniejszy cel, czyli poszukiwanie życia na Czerwonej Planecie. Nieco mniej słusznie krytykuje także program Artemis. Zdaniem Zubrina nie spełnia on podstawowych oczekiwań – jest zbyt mało ambitny i nie dorównuje możliwościom, które NASA miała w latach 60. w ramach programu Apollo.

Jak wskazuje The Mars Society, Stany Zjednoczone mają dziś technologię, której potrzebują, by wysłać człowieka na Marsa. Ciężkie rakiety nośne i rozwijający się przemysł kosmiczny są na posterunku, a koszty tego typu misji mogą być znacznie niższe, niż kiedykolwiek wcześniej. W 1961 roku, kiedy prezydent Kennedy ogłosił plan lądowania na Księżycu, Ameryka była znacznie mniej przygotowana technologicznie, a mimo to udało się osiągnąć cel w ciągu zaledwie ośmiu lat. Według organizacji, lądowanie na Marsie mogłoby się wydarzyć w ciągu najbliższych 10 lat.

Kluczowym elementem kampanii jest przekonanie Kongresu, że NASA potrzebuje konkretnego planu. Bez niego cała debata na temat eksploracji Marsa jest tylko teoretyczna. Mars Society proponuje więc, by Kongres zobowiązał agencję do stworzenia takiego planu w ciągu sześciu miesięcy. Plan ten mógłby być jedynie punktem wyjścia do dalszych dyskusji i poprawek — ale najważniejsze, by w ogóle powstał. Bez tego nie ma szans na powodzenie — przynajmniej w oczach organizatorów kampanii.

W przygotowanym przez Mars Society projekcie ustawy podkreśla się, że Mars mógł w przeszłości być miejscem, gdzie rozwinęło się życie. Przypomina się również, że Stany Zjednoczone dysponują już technologią, która pozwala myśleć o takiej misji. Ustawa wskazuje również na znaczenie takiej misji dla przyszłych pokoleń – nie chodzi tylko o potencjalne korzyści technologiczne dla świata, ale również o inspirację dla kolejnych generacji: tak, jak to miało miejsce w latach 60. i 70., a nawet później.

Istotnym elementem ustawy jest także kontekst geopolityczny. Mars Society przypomina, że Chiny intensywnie rozwijają swój program, a Stany Zjednoczone nie mogą sobie pozwolić na pozostawanie w tyle. Program załogowej eksploracji Marsa mógłby pokazać światu, że Ameryka wcale nie nadstawia drugiego policzka i nie oczekuje jedynie na rozwój wypadków. W kontekście rywalizacji z autorytarnymi reżimami, jak podkreśla Mars Society, miałby to być również ważny sygnał, że wolne społeczeństwa są w stanie realizować wielkie projekty.

Czy uda się przekonać polityków do takiego projektu? Zasadniczo, mamy dobry czas na tego typu kwestie. Aczkolwiek, zdaje się, że NASA i amerykańscy politycy mają już pewien plan i jest on silnie związany z programem Artemis. Zwrot ku Marsowi mógłby oznaczać rezygnację z części lub nawet całości programu powrotu na Księżyc — NASA nie jest już agencją o niemal nieograniczonym budżecie, a jej włodarze coraz częściej muszą oglądać każdego dolara dobre kilka razy, zanim go wydadzą (lub nawet o jego wydaniu pomyślą). Jak na razie, to do dla mnie ciekawostka w świecie nauki i eksploracji kosmosu. Choć — kto wie, może uda się przekonać niektórych polityków do zmiany strategii?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu