Nauka

Słońce nas zaskakuje. Takiego poziomu nie było od lat

Jakub Szczęsny
Słońce nas zaskakuje. Takiego poziomu nie było od lat
Reklama

W sierpniu naukowcy zaobserwowali znaczący wzrost liczby plam słonecznych na powierzchni Słońca. Średnia dzienna liczba zidentyfikowanych "ciemnych" obszarów wyniosła 215,5, co jest wynikiem zaskakująco wysokim w porównaniu do wcześniejszych prognoz. Co ciekawe, początkowe szacunki przewidywały o wiele mniejszą aktywność Słońca w tym okresie.

Dane wskazują, że możemy być świadkami szczytu aktywności słonecznej, czyli tzw. maksimum słonecznego, które może być bardziej gwałtowne, niż przewidywano. Ostatni raz podobna liczba plam była notowana w 2001 roku.

Reklama

Plamy słoneczne powstają w wyniku zaburzeń w polu magnetycznym Słońca, które powodują "przerwy" w jego strukturze i tworzą stosunkowo chłodniejsze obszary na powierzchni gwiazdy. Chłodne fragmenty wydają się ciemne na tle otaczającego je gorącego gazu. Zjawisko to jest istotnym wskaźnikiem cyklu słonecznego, który trwa około 11 lat. Na początku cyklu aktywność Słońca jest niska, a plamy słoneczne pojawiają się sporadycznie. Jednak z czasem ich liczba rośnie, by osiągnąć maksymalny poziom podczas wspomnianego już tzw. maksimum słonecznego. Później, po odwróceniu pola magnetycznego Słońca, następuje spadek liczby plam, a cykl rozpoczyna się na nowo.

Polecamy na Geekweek: Coś dziwnego dzieje się na Antarktydzie. NASA wyśle całą flotę podwodnych robotów

Najwyższą liczbę plam w tym roku zaobserwowano 8 sierpnia – tego dnia na Słońcu naliczono aż 337 plam, w ten sposób Słońce pobiło ostatni rekord z marca 2001 roku. Tak duży wzrost liczby plam może oznaczać, że maksimum słoneczne już trwa. Ostateczne potwierdzenie nastąpi jednak dopiero, gdy liczba ciemnych obszarów zacznie systematycznie spadać. Dane z sierpnia sugerują, że intensywność obecnego cyklu może przekroczyć wcześniejsze przewidywania.

Słońce — właściwie od 2020 roku — robi nam niemałe psikusy. Wcześniejsze prognozy sugerowały, że będzie to raczej spokojny okres, podobnie jak poprzedni cykl, który osiągnął swoje maksimum w 2014 roku i był jednym z najsłabszych w ostatnich dekadach. Zakładano, że liczba plam w sierpniu 2024 roku wyniesie jedynie około 107,8, prognoza ta jednak kompletnie się nie sprawdziła. W związku z tym naukowcy postanowili zrewidować prognozy i obecnie zakładają, że maksimum słoneczne nastąpi wcześniej, niż pierwotnie zakładano.

Rosnąca liczba plam słonecznych to jednak niejedyny znak, że mamy do czynienia z intensywniejszą aktywnością Słońca. W maju Ziemia doświadczyła najpotężniejszej burzy geomagnetycznej od ponad dwóch dekad. Sporym zaskoczeniem było pojawienie się zórz polarnych tam, gdzie zazwyczaj nie są one widoczne — w tym w Polsce. W tym samym czasie Słońce wygenerowało także potężny rozbłysk o magnitudzie X8,7, co było największym tego typu zdarzeniem od 2017 roku.

Szczyt aktywności słonecznej może trwać od roku do nawet dwóch lat. W ciągu tego okresu istnieje spore prawdopodobieństwo, że aktywność Słońca jeszcze się zwiększy. Jeśli tak się stanie, z pewnością to odczujemy. Silne burze geomagnetyczne mogą prowadzić do zakłóceń w działaniu satelitów, a także wpłynąć na infrastrukturę energetyczną i komunikacyjną. W ekstremalnych przypadkach, jak podczas słynnej burzy z 1859 roku, zjawiska zachodzące na Słońcu mogą wywołać rozległe zorze polarne widoczne na niższych szerokościach geograficznych, a nawet doprowadzić do awarii w infrastrukturach energetycznych i telekomunikacyjnych.

Naukowcy będą mieć ręce pełne roboty w związku z bieżącą aktywnością słoneczną. Dla nas to możliwość zarejestrowania zórz polarnych m.in. w Polsce — aczkolwiek, o ile te zjawiska wizualnie są absolutnie przepiękne, tak trzeba pamiętać o tym, że burze geomagnetyczne mogą mieć dla nas też mniej przyjemne konsekwencje.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama