Astronauci ze Starlinera mogą być zmuszeni do powrotu na Ziemię bez tradycyjnych skafandrów (jeśli coś pójdzie bardzo źle), te z ich macierzystego statku będą nie do użycia na pokładzie kapsuły SpaceX. Wszystko to wynika przede wszystkim z ostatnich problemów technicznych związanych z maszyną Boeinga.
Tego załoga Starlinera w "kapsule ratunkowej" SpaceX zrobić nie może. Dlaczego?
Starliner miał przewieźć astronautów NASA, Butcha Wilmore’a i Suni Williams, z powrotem na Ziemię — wszystko zniweczyła jednak awaria systemu napędowego podczas dokowania do stacji kosmicznej. NASA nie zaryzykowała i nie dopuściła do tego, by jej świetnie wyszkoleni ludzie wracali statkiem, co do którego nie ma pewności, że doleci na Ziemię. Już pal licho z tym, że dopuściła do tego, by polecieli nim w kosmos — ale teraz to nieistotne. Mam nadzieję jednak, że później dojdzie do pewnych "rozliczeń" w tej materii.
Powrót astronautów na pokładzie Starlinera byłby zbyt ryzykowny. Dlatego właśnie to Crew Dragon od SpaceX — będący notabene częścią misji Crew-8 - będzie pełnić funkcję kapsuły awaryjnej dla Wilmore’a i Williams (uwaga: zgodnie z planem nie będą oni wracać w trakcie tej misji, przeznaczony dla niej Crew Dragon ma być opcją awaryjną na wypadek ewakuacji stacji). Pojawia się jednak pewien problem — skafandry zaprojektowane przez Boeinga nie są kompatybilne z pojazdem SpaceX. W przypadku sytuacji awaryjnej i ewakuacji, astronauci Starlinera nie będą mieć odpowiednich skafandrów na pokładzie Crew Dragon.
Nie istnieje coś takiego, jak jednolity standard tworzenia kapsuł oraz kompatybilnych z nimi skafandrów. Prywatne firmy kosmiczne i agencje posiadają własne kapsuły kosmiczne oraz skafandry. Także i marginalizowana coraz bardziej ma swój własny system transportu i ochrony załogi w postaci statku Sojuz i towarzyszących mu skafandrów.
Załoga Crew-8 będzie składała się z czterech astronautów: którzy kończą swoją półroczną misję: Matthew Dominicka, Michaela Barratta, Jeanette Epps (wszyscy z NASA) oraz kosmonauty Roskosmosu Aleksandra Grebenkina. W razie ewakuacji stacji Wilmore wróci na Ziemię wraz z nimi, lecz bez pełnego zabezpieczenia w postaci skafandrów. Oboje znajdą się na specjalnej platformie pod siedzeniami w Crew Dragonie. Brzmi groźnie i jeżeli dojdzie do jakiejkolwiek szczególnie niebezpiecznej sytuacji na pokładzie statku i np. jego dekompresji, ich szanse na przeżycie są właściwie zerowe.
Crew Dragon jest uznawany za pewny statek. Mówimy jednak o misji w kosmosie — a tam ryzyko istnieje zawsze. Przypadki dekompresji są owszem rzadkie, ale zdarzały się już w przeszłości. W 1971 roku trzech radzieckich kosmonautów zginęło podczas lądowania Sojuza 11 po nagłej dekompresji statku — właśnie dlatego, że nie mieli na sobie skafandrów. Wyobraźcie sobie strach ekipy Starlinera — brak ewentualnej bariery przed najgorszą możliwą z awarii musi wytwarzać w nich przeogromną presję. Tak, byli oni przyzwyczajani do ryzyka. Tak, byli do takich rzeczy przygotowani. Nikt jednak nie jest w pełni gotowy do tego, by ryzykować swoje życie — szczególnie gdy ma się świadomość, że w domu oczekuje ktoś bliski.
Obowiązek noszenia skafandrów podczas startów i lądowań w NASA obowiązuje od czasu doskonale znanej nawet w mainstreamie katastrofy promu kosmicznego Challenger z 1986 roku, podczas której zginęło siedmiu astronautów.
Misja Crew-9 ma wystartować nie wcześniej niż 24 września. W ramach tej misji zaplanowano, że obaj astronauci wrócą na Ziemię (ma się to odbyć w... lutym przyszłego roku) i dodatkowo na ISS zostanie wysłany nowy skafander dla Wilmore’a. Williams będzie mogła korzystać ze wspomnianego wyżej skafandra SpaceX, który już znajduje się na pokładzie stacji i który na nią pasuje.
Cały bałagan związany z misją Starlinera w tym momencie sprzątają dwa podmioty: NASA i SpaceX. Robią, co mogą, by działania na ISS były w stu procentach bezpieczne, a powrót do domu załogi statku Boeinga zakończył się sukcesem. Ci ludzie już są bohaterami: spędzą na ISS "najdłuższy tydzień w historii lotów w kosmos", przezwyciężą mnóstwo trudności i zaliczą nawet udane dokowanie do ISS w najbardziej wadliwej kapsule, która kiedykolwiek powstała. I pomimo tego wszystkiego, przeżyją. Wierzę w to tak mocno, że aż jestem wręcz pewien, że wszystko skończy się dobrze.
W głowie tli się tylko takie jedno, malutkie: "a co, jeśli...?!"
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu